Czy koronawirus zmieni Kościół w Polsce?
To nieco przewrotne stwierdzenie, bo jaką szansę można dostrzec w chorobie, która zabija? A jednak jest szansą. W wielu miejscach Kościół wyjdzie z tego umocniony. Pełen duszpasterskiego zapału i troski o człowieka.
Od kilku tygodni świątynie w Polsce nie wypełniają się tak jak w każdą niedzielę. Księża odprawiają msze św. bez udziału wiernych – co najwyżej z udziałem skromnej delegacji, tych którzy złożyli intencję. Ludzie tęsknią za liturgią, za komunią świętą. Tęsknią za kontaktem z kapłanem. Jedni w sakramencie pokuty, inni podczas spotkania parafialnej wspólnoty, jeszcze inni po prostu za człowiekiem.
Często w tych dniach czytam, że koronawirus jest dla Kościoła szansą. To nieco przewrotne stwierdzenie, bo jaką szansę można dostrzec w chorobie, która zabija? A jednak jest szansą. W wielu miejscach Kościół wyjdzie z tego umocniony. Pełen duszpasterskiego zapału i troski o człowieka. O ubogiego, o staruszkę z drugiej ulicy, sąsiada czy sąsiadkę z tej samej klatki, księdza, siostrę zakonną. W wielu miejscach w parafialnych wspólnotach pojawi się nowy duch. W internecie pełno w tych dniach o duszpasterzach, których nie zadowala siedzenie na kanapie. Świadczą o tym przeróżne podejmowane przez nich inicjatywy. Poczynając od nabożeństw transmitowanych on-line z parafialnych świątyń, które są nie tylko techniczną odpowiedzią na potrzeby wiernych, ale także znakiem łączności duszpasterzy z ludźmi, znakiem pamięci; poprzez internetowe rekolekcje, telefony wsparcia, szeroko kolportowane informacje o możliwości umówienia się na indywidualną spowiedź w salce katechetycznej czy też na parkingu, organizację pomocy dla potrzebujących, objazdy parafii z Najświętszym Sakramentem, na różnych pomysłach obejścia zakazu odprawiania mszy dla maksymalnie pięciu osób kończąc. Tak, niektóre propozycje ocierają się o śmieszność, ale są. Ktoś przynajmniej podejmuje jakieś próby.
Ale w wielu miejscach pandemia pozornie niczego nie zmieni. Przejdzie i wszystko zostanie tak jak było, wróci do dobrze znanych kolein. Liczne są parafie, w których proboszczowie zamknęli się na plebaniach niczym apostołowie po zmartwychwstaniu „z obawy przed Żydami”. Nie wykazują żaden inicjatywy, w żaden sposób nie próbują dotrzeć do wiernych z jakąkolwiek informacją. Ok. Niektórzy być może są „starej daty” i nie potrafią ogarnąć internetu. Ale przecież jest wielu ludzi młodszych, którzy potrafią takie rzeczy zrobić. Trzeba dać im sygnał. Tymczasem proboszczowie bezradnie opuścili ręce i utyskują tylko, że rządowe zakazy są bez sensu a oni nie mają z czego zapłacić za prąd. Nigdy w ten sposób nie zbuduje się wspólnoty. Znam takie miejsca, w których do dziś panuje przekonanie, że ludzie dadzą i jakoś to będzie. Nie będzie.
Pandemia odsłoniła wiele bolączek Kościoła. Liczne w internecie dyskusje o formach przyjmowania komunii świętej ujawniły m.in. niską świadomość religijną Polaków. Wiara w prywatne objawienia, dziesiątki mających rzekomo uzdrawiającą moc łańcuszków modlitewnych, uwidoczniły naszą powierzchowność. Wielu z nas Boga traktuje jak Wielkiego Maga. Właściwie nie wiemy w co wierzymy. Nie zastanawiamy się nad tym. Nie stawiamy takich pytań. Wszyscy. My świeccy wypełniamy swój katolicki obowiązek i w niedzielę do kościoła chodzimy. Księża dostarczają nam usług, bo dla wielu kapłaństwo stało się rzemiosłem. I tak się to kręci. Bez pytań, bez głębi.
Teraz wielu z nas pyta o to, gdzie jest Bóg? Czym zasłużyliśmy na taką karę? Zdajemy się prosić, by Bóg oddalił od nas ten kielich. A może On daje nam znak, że się – jak to doskonale określił papież Franciszek – pogubiliśmy. Że musimy się po prostu obudzić. Wierni księży, księża wiernych. Jesteśmy przecież wspólnotą. Jeden jest za drugiego odpowiedzialny. „Jeden drugiego brzemiona noście”. Teraz widać bardzo ostro o co w tym wszystkim chodzi. Dlatego jestem pełen podziwu dla tych, którzy w tym czasie podjęli wyzwanie. Nie zasiedli w fotelach przed telewizorem, ale zastanawiają się nad tym jak być Kościołem bez kościoła. Analizują co trzeba zrobić, próbują wychodzić do ludzi, są. Kościół po pandemii będzie inny. Nic już nie będzie takie samo. Bardzo w to wierzę.
Skomentuj artykuł