Czy możemy jeszcze odnaleźć się w Kościele?

(fot. pl.depositphotos.com)

Jestem w drodze na rekolekcje weekendowe, z przodu samochodu toczą się zwykłe rozmowy, ja siedzę z tyłu i czytam raport o pedofilii w Kościele Fundacji "Nie lękajcie się".

Dwa dni później wracam i rozmawiam ze swoim mężem o watykańskim szczycie o pedofilii, podczas gdy zazwyczaj nie dyskutujemy wiele na takie tematy. W tygodniu spotykam się z kolegą i pytam go "Ty też przeżywasz kryzys związany z byciem w Kościele?".

"Oddzielam Boga od Kościoła"

Kiedy przyznaję, że jest mi coraz trudniej z Kościołem i z tym, co się w nim dzieje, okazuje się, że wokół mnie jest więcej takich osób. Słyszę "wierzę, ale oddzielam Boga od Kościoła", "nie zawsze chodzę w niedzielę na mszę", "nie wiem czym jest kościół", "czuję gniew i frustrację", "mam niskie oczekiwania względem księży". Okazuje się, że sobie tego nie wymyśliłam, że to się dzieje naprawdę.

Myślę, że to naturalne, że pracując w mediach katolickich czuję ciężar i zmęczenie, ale czuję też niezgodę, złość i frustrację. Każdego dnia słyszę o kolejnych skandalach, krzywdach i zranieniach. Czytam o nieścisłościach, tzw. zamiataniu pod dywan, ukrywaniu, unikaniu. Patrzę na kolejne oświadczenia kurii i zastanawiam się, gdzie jest prawda i czy jesteśmy w stanie do niej dojść?

Pozwólmy sobie przeżyć kryzys

Na radzenie sobie z kryzysem są różne metody. Możemy czytać i tworzyć więcej dobrych wiadomości. Możemy zagłuszać, odsuwać, udawać, że nic się nie dzieje. Możemy mówić "kilku pedofili w Kościele jeszcze nie oznacza, że cały Kościół jest zły". Możemy tłumaczyć "ta sprawa jest niejasna, nie możemy tak pochopnie oceniać".

A przede wszystkim możemy pozwolić sobie na przeżycie tego kryzysu. Nie chodzi o to, żebyśmy się teraz pogrążyli w smutku i nie widzieli nic poza tym. Ani o to, żebyśmy się stali zagorzałymi przeciwnikami Kościoła. W moim odczuciu chodzi o realne spojrzenie. Nie możemy udawać, że jest dobrze i że nie ma kryzysu. To naturalne i normalne, że czujemy smutek przemieszany z gniewem, nie zagłuszajmy go, pozwólmy sobie go odczuwać i wyrażać, rozmawiajmy z innymi, poszerzajmy nasze spojrzenie.

Czy jeszcze możemy się odnaleźć w Kościele?

Przyznam szczerze, że zadając to pytanie, mam ochotę dodać, czy możemy się odnaleźć w TAKIM Kościele? Obawiam się, że nie. Trudno będzie nam odnaleźć się w miejscu, w którym nieraz nie wiemy, co jest prawdą. W którym podstawowa komunikacja z wiernymi opiera się na kolejnych formalnych oświadczeniach i listach. W którym często zadajemy sobie pytanie "czy tak rzeczywiście było?". W którym nieraz nie widzimy powiązania z Ewangelią.

Ostatnio zdarzyło mi się uczestniczyć w nieszporach. Odmawiając Maginificat, tak bardzo wybrzmiały we mnie słowa: "On przejawia moc ramienia swego, rozprasza pyszniących się zamysłami serc swoich. Strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych. Głodnych nasyca dobrami, a bogatych z niczym odprawia". Pomyślałam, że właśnie w TAKIM Kościele chciałabym się odnaleźć. Może w takim miejscu moglibyśmy na nowo znaleźć swoje miejsce?

Julia Bondyra - dziennikarka i redaktorka portalu DEON.pl, prowadzi autorskiego bloga wybieramymilosc.pl

Dziennikarka i redaktorka, często ogarniacz wielu rzeczy naraz od terminów po dobrą atmosferę. Na co dzień pisze autorskie teksty oraz zajmuje się działem "Inteligentne życie" i blogosferą blog.deon.pl. Prowadzi także bloga wybieramymilosc.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy możemy jeszcze odnaleźć się w Kościele?
Komentarze (57)
SM
Sylwester Mrozik
13 marca 2019, 10:38
jestem i pozostanę w Kościele, ale mamy w Bydgoszczy lokalny problem. Ksiądz skazany prawomocnym wyrokiem za czyny pedofilskie, w przeszłości najpierw był we Wrocławiu, gdzie przyłapano go po raz pierwszy, a potem został przeniesiony do Bydgoszczy do mojej parafii. Sam sobie nie przyszedł, prawdopodobnie został przeniesiony za wiedzą obu biskupów, ale oni zaprzeczają , że wiedzieli o jego skłonnościach. I co teraz ? Mówia prawdę czy nie ? Pisarz katolicki G. Weigel w odpowiedzi na ataki na papieża Jana Pawła II, że ,,wiedział i nic nie zrobił" mówi o ,,luce informacyjnej" czyli o tym, że lokalne Kościoły nie informowały papieża i jestem skłonny mu wierzyć. Ale w jakiej sytuacji stawia to biskupów ? Mój biskup przez osoby trzecie ogłasza że nie wiedział. Nawet się nie pokazał. Powinien przyjść do kościoła i przed wiernymi powiedzieć jak się sprawy miały. Ale oni pokazują się tylko w czasie Sakramentu Bierzmowania i podczas uroczystości politycznych i tyle ich widac wśród ludu.
WR
Wow Ras
5 kwietnia 2019, 18:22
hierarchia ma dobrze umoszczone stanowiska, krzywdy sobie nie zrobią. Tylko słychać ble, ble, ble od wikarego po Prymasa, a karawana toczy się przy jak najmniejszej szkodzie dla hierarchii. I co biedne owieczki mogą zrobić? To nie Holandia, czy Szwecja, tu Polska katolicka - wszystko od duchownego zależne - oni rządzą :( Smutne to, bo jestem głęboko zakorzeniony w KK, ale niestety rany krwawią :(
S
Szymon
13 marca 2019, 09:55
Przyznam, że mi czasem też trudno się odnaleźć po lekturze niektórych artykułów i opinii z Tygodnika czy Deonu lub milczeniu naszych biskupów w sytuacjach, gdy trzeba głośno bronić prawdy. No ale nikt nie obecywał, że wytrwanie w wierze będzie łatwe.
WR
Wow Ras
5 kwietnia 2019, 18:26
Ostatnio na deon była fantastyczna rozmowa x.Siepsiak, Piotr sikora teolog i siostra zakonna (przykro mi zpomniałem imię i zgromadzenie, choć ona wywarła na mnie najllepsze wrażenie, ale nie chodzi o ocenę :). Jednym z wątków była Wolność. Nie jesteśmy przyspawani do KK, uznanie w KK najlepszego objawienia Boga, to kwestia umowna. Wiara to nie religia. Wytrwanie w wierze to wcale nie musi oznaczać wytrwania w KK. Jesteśmy wolni i w tej Wolności rozwijajmy się (dodam, że dziś sam jestem w KK z wyboru, nie z przymusu )
WDR .
13 marca 2019, 04:06
Szanowna Pani, Katolicy ze środowiska Tygodnika Powszechnego bronili, także Kościoła, przed lustracją, a co za tym idzie chronili księży, którzy ze względu na swoje czyny pedofilskie byli wykorzystywani przez SB. I jakoś trzeba było z tym żyć przez ostatnie 30 lat... Pani też sobie poradzi.
13 marca 2019, 01:05
Pani Julio radzę w lekturze wyjść poza DEON, Tygodnik Powszechny, TVN, Więzi itp., a zobaczy pani zupełnie inne oblicze Kościoła. Gwarantuję!
K
Krzysztof
12 marca 2019, 18:14
Gdyby Apostołowie chcieli porzucić Kościół po "skandalu z Judaszem" który będąc w wąskim gronie najbliższych Jezusowi, wydał samego Boga na śmierć, to by Kościół nie istniał. Wydaje mi się że trwanie Apostołów w Kościele mimo zdrady przez Judasza, jest cenną lekcją.
WR
Wow Ras
5 kwietnia 2019, 18:27
nie ten Kościół, to inny by istniał. Kościół to wspólnota - droga do Boga - czy KK czy nie KK to już kwestia wtórna
12 marca 2019, 16:40
pozwólmy sobie odczuwać smutek, drodzy gimnazjaliści!
Andrzej Ak
11 marca 2019, 23:57
Problem pedofilii w kościele instytucjonalnym, powinien być problemem tych konkretnych osób, które albo upadły i pobłądziły, albo oddały się mocy upadłych i zasiali ziarno deprawacji. To nie nasz, wiernych jest problem, tylko tych co czynili zło i tych co ukrywali ten proceder. Oczywiście osoby pokrzywdzone powinny otrzymać wsparcie, pomoc oraz miłość od nas wszystkich wierzących. To czego żaden człowiek nie jest w stanie ofiarować osobom pokrzywdzonym tworzy przestrzeń dla działania Boga. Sądzę iż My powinniśmy otaczać takich ludzi naszymi modlitwami, bo tylko Bóg może naprawić delikatną przestrzeń ludzkiej psychiki. Lekarze niestety mogą jedynie próbować zaleczać problemy z tej przestrzeni. A co do Kościoła, to ja widzę Kościół Święty (Świętych), którego żadna moc tego świata nie może "nadgryźć". Nasze Kościoły instytucjonalne owszem, ale nie Kościół Święty.
Andrzej Ak
11 marca 2019, 23:57
cz II Osobiście gorąco namawiam wszystkich wierzących, aby prosili Boga o ukazanie drogi do Kościoła Świętego, Kościoła w którym jest Boży ład, spokój, harmonia i Świętość. W tamtym Kościele to Bóg jest najważniejszy, a nie biskup, papież czy kardynał albo proboszcz, tam nie ma tej naszej ułomnej hierarchii. W Świętym Kościele naszym przewodnikiem jest Pan Jezus, to On jest naszym nauczycielem, Bogiem i cudownym Lekarzem. Każdy kto odnajdzie Pana Jezusa w swoim życiu nie będzie potrafił o Nim zapomnieć, a Pan będzie wszystkim czego dusza ludzka takiego wierzącego będzie pragnąć. Bardzo chciałbym, aby Kościoły Instytucjonalne zbliżały się do Kościoła Świętego. Aby hierarchowie porzucili swoje urzędy i stali się Braćmi w Chrystusie Panu. Aby pieniężne ofiary zbierane na tace były środkami wspierającymi lokalne działania wspólnot wierzących. Aby potrzebujący pomocy mogli ją odnaleźć w lokalnych wspólnotach. Dzisiaj te pieniądze wędrują w jakiejś części do hierarchów, zamiast do potrzebujących. To stąd zaczynają się psuć kościoły instytucjonalne. To tu jest problem wszelkiego zła, które rozlewa się na wiele przestrzeni życia wielu wierzących. Za pieniądzem idzie władza, pycha, bogactwo, czyli wszystko to, czego nie ma w Kościele Świętym. Odrzućmy fałszywy fundament naszych Kościołów Instytucjonalnych, a wówczas każdy wierzący nie tylko się doskonale będzie odnajdywał w tych Kościołach, ale one same też wielu nowych członków będą gromadzić, tak jak to było w pierwszych wiekach Kościoła Chrystusowego. Czy jesteśmy gotowi na takie zmiany?
WR
Wow Ras
5 kwietnia 2019, 18:32
andzrej_a - przesadziłeś, 1. post ma więcej lajków niż dislajków ale 2. ? to się nie mieści w polskokatolickiej głowie. Taka rewolucja, takie zmiany. Broń Cię Panie Boże podnosić rękę na dobrze umoszczone i sute stanowiska. Zaraz ktoś napiszę, że jak Ci się nie podoba to wypisz się z KK. Żenada
AK
Anna K
11 marca 2019, 19:21
Oczekiwałabym artykułu "Jak się odnaleźć we współczesnym Kościele pomimo skandali", a nie "Czy możemy się odnaleźć ...".  Nie można obrażać się na Boga za czyny niektórych księży czy świeckich. Raczej wzywać do nawrócenia. Warto rzypomnieć, że objawienia maryjne właśnie do nawrócenia zachęcają - od dawna.
R
Roland
11 marca 2019, 17:57
Może trzeba wyświęcać kobiety i pozwolić księżom, biskupom i papieżom mieć żony i dzieci. A stwierdzenie "wierzę, ale oddzielam Boga od Kościoła" to bardzo rozsądne i męskie podejście.
WR
Wow Ras
5 kwietnia 2019, 18:40
hoho ile lajków, hehe. Każdy pomysł jest dobry jeśli przyniesie korzyść. Tylko co jest korzyścią dla duchownego, co dla wspólnoty, co dla wiernego? Osobiście nie mam nic przeciwko temu aby ksiądz był "normalnym" człowiekiem z życiowymi obowiązkami i relacjami małżeńsko-rodzinnymi (wielu pojęłoby, czym jest życie parafian). Też jestem za tym, aby zbliżać świat duchownych do świata świeckich. Bo w tym wyciąganiu duchownych z poczucia wyższości/strefy komfortu/nadopiekuńczości (kucharka, praczka, kościelny - wszystko zrobią) jest rozwój i sszansa dla nich aby poszli do nieba :)
AK
Anna K
11 marca 2019, 14:49
Do kościola nie chodzimy dla księży i biskupów.  
JK
Jacek K
11 marca 2019, 16:24
Religijnośc nie polega na "chodzeniu do kościoła" ale na trwaniu we wspólnocie. Nie można trwać we wspónocie w oderwaniu od tego jak ta wspólnota funkcjonuje.
AK
Anna K
11 marca 2019, 18:34
"Chodzenie do kościoła" jest tu pewnym skrótem myślowym oznaczającym wiarę. Wspólnotowość jest ważna, ale to Bóg jest najważniejszy. A więc także eucharystia i msza św. Jesli zgorszenie czynami innych staje się ważniejsze od Boga w Kościele, to jest problem z hierarchią wartości. Kościół to wspólnota, więc także my ją tworzymy. Człowiek wierzący powinien swoją postawą świadczyć o Bogu niezależnie od błędów innych. 
AK
Anna K
11 marca 2019, 18:38
Co nie oznacza, że ma te błędy tolerować.  Trzeba zrobić wszystko, żeby "oczyścić" Kosciół z błędów (rachunek sumienia, żal za grzechy, pokuta, zadośćuczynienie Bogu i ludziom), ale też wszystko, żeby odbudować współnotę. Obrażanie się, uciekanie to postawa niedojrzała. Dojrzałość to działanie - na miarę własnych możliwości, więc także "tylko" zachowanie własnej wierności Bogu, jeśli nie mamy wpływu na innych. Wydaje mi się, że to podstawy katechizmu.
JK
Jacek K
11 marca 2019, 20:19
Ja rozumiem, że dobrze wiesz jacy powinniśmy być. A to artykuł o tym jacy jesteśmy. Z katechezy wynieśliśmy wiele wiedzy o tym jacy powinniśmy być i żadnej jacy jesteśmy. Moim zdaniem to odcinanie się od siebie, niezdolnośc przyjęcia siebie niedojrzałego, jest psychologicznym podłożem kryzysu kościoła. My katolicy nie mozemy być przecież słabi, ułomni, grzeszni i niedojrzali, a na dodatek mieć wątpliwości. Jeżeli tacy słabi nie daj Bóg jesteśmy, to nie możemy o tym głosno mówić, żeby nas jakiś współwyznawca nie zaatakawał. Dlatego wokół nas katolików śmierdzi obłudą i nieszczerością. Udawajemy świętych aż miło. 
A
Ann.
11 marca 2019, 20:55
Tak, to może częściowo prawda. Są takie postawy. Ale wcale nie wszyscy się tak zachowują. Jest wielu dobrych, uczciwych ludzi.  Myślę, ze większość. Ludzi, którzy oczywiście też są słabi, ale się starają, ciągle pracują nad sobą. I nie są obłudni.      Myślę, że wszelkie skrajności są złe - udawanie  nieomylności, ale też poprzestawanie na uznaniu własnej słabości bez pracy nad sobą, usprawiedliwianie braku działania słabością. I stwierdzanie, że wszyscy tacy są.      Natomiast zgadzam się, że wiele osób ma wyidealizowaną wizję świata, a w związku z tym kryzysy wywołują w nich załamanie zamiast mobilizacje do działania. I nie chodzi tylko o Kościół, ale też o małżeństwo, rodzinę czy pracę. Może to wina współczesnego wychowania, w którym rodzice zapewniają wszystko dzieciom, nie mobilizując ich do żadnego wysiłku. Z pewnym zdziwieniem czytałam artykuły młodych mam o tym,  jak są załamane nową sytuacją. Wiem, że bywa trudno, ale trzeba być na to przygotowanym mentalnie i po prostu pokonywać problemy, ciesząc się dziećmi. Nie można wyobrażać sobie ciągłego obrazka z reklamy, tylko zaakceptować wysiłek jako część macierzyństwa.  Naprawdę wiem, o czym mówię. Tak samo jest z małżeństwami, wiele rozpada się  przy pierwszych kryzysach, na które nie są przygotowane i nie wiedzą, jak je pokonać.    Problem (także w Kosciele) polega też na nieumiejętności rozmowy, która nie będzie oceniająca, ale wspierająca. 
KB
Kasia Brzez
12 marca 2019, 11:59
To świetne spostrzeżenie, Szon. Dzięki.
13 marca 2019, 09:22
Mafia to bardzo zdyscyplinowane "trwanie we wspólnocie".
WK
Wiktor Kowal
11 marca 2019, 14:02
To na neonowym grajdołku tak to wygląda. Trzeba przyznać, że neonowi redaktorzy dokonują cudów, aby nadążyć za TVN, GW i TP w realizacji jej celów. Kiedyś Kisiel  określił TP mianem pisma wynaniowego o antykościelnym charakterze. Takim medium staje się i Deon, a cała pociecha w tym, że wasze oddziaływanie na wiernych polskiego Kościoła można mierzyć w tysięcznych promila.
JK
Jacek K
11 marca 2019, 14:23
To prawda, że Deon swoją linią, utudnia Kościołowi mu zwyciężanie nad inaczej myślącymi. Nie ułatwia mu być po ludzku wielkim i wpływowym. Ale Jezususa nie interesował Kościół sam w sobie ale miłosierdzie które przyniósł dla absolutnie wszyskich.
PM
Patryk M
11 marca 2019, 14:48
Panie Szon: ''To prawda, że Deon swoją linią, utudnia Kościołowi mu zwyciężanie nad inaczej myślącymi.'' Pan pomylił czasy. Obecnie nie ma już św inkwizycji. Proszę to wziąść pod rozwagę. ORAZ: ''24 Chrystus bowiem wszedł nie do świątyni, zbudowanej rękami ludzkimi, będącej odbiciem prawdziwej [świątyni], ale do samego nieba, aby teraz wstawiać się za nami przed obliczem Boga, 25 nie po to, aby się często miał ofiarować jak arcykapłan, który co roku wchodzi do świątyni z krwią cudzą. 26 Inaczej musiałby cierpieć wiele razy od stworzenia świata. A tymczasem raz jeden ukazał się teraz na końcu wieków13 na zgładzenie grzechów przez ofiarę z samego siebie. 27 A jak postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd, 28 tak Chrystus raz jeden był ofiarowany dla zgładzenia14 grzechów wielu, drugi raz ukaże się nie w związku z grzechem, lecz dla zbawienia tych, którzy Go oczekują.''
11 marca 2019, 17:07
Znaczy Kościół 2000 lat błądził i dopiero Deon wie jak powinien Kościół działać?
JK
Jacek K
11 marca 2019, 17:32
Pan raczy żartować. Zapomniał Pan wymienić też tych kilka osób spoza DEONU z papieżem na czele. Zapomniał Pan także o tym, ze Kościół musi się nieustannie nawracać. Nic nowego pod słońcem DEON nie wymyślił.
11 marca 2019, 18:45
Kilka osób z Deonu, kilka spoza i papież - to wszystko? Dwutysiącletnia reszta Kościoła to popadła w przebrzydłe błędy czeladź, która zamieniła Kościół z bezduszną instytucję skupioną na rządzeniu?
JK
Jacek K
11 marca 2019, 20:56
Bez popadania w przesadę. Ale jak poczyta pan sobie trochę książek z historii kościoła - w Polsce np. - to zobaczy pan jak bislupów po za polityką i majatkami niewiele obchodziło.
11 marca 2019, 23:23
Zatem 2000 lat patologii i w końcu po 20 wiekach Deon, papież i paru ludzi odkryło o co Chrsytusowi chodziło i jak to zrealizować. Trudno rozpoznać którego czynnika patologicznego jest w takim postrzeganiu sytuacji więcej - pychy, bezrozumności, niewiedzy, nonszalancji, naiwności czy któregoś z innych przymiotów. Życzę Panu opadnięcia łusek z oczu.
JK
Jacek K
12 marca 2019, 09:39
Gdyby kiedyś było tak dobrze, dziś nie byłoby tak źle. 
13 marca 2019, 09:24
Gdyby Macedonia kiedyś rządziła niemal całym światem nie byłaby dziś malutkim kraikiem bez znaczenia.
Piotr Stanibor
11 marca 2019, 11:19
Na raporcie "Nie lękajcie się" zawiodłem się. 25 stron tylko syntetycznie zebranych doniesień medialnych. Odnośnie pedofillii i gwałtów - obawiam się że informacje są stopniowane i największe skandale przed nami. Nie rozumiem natomiast co to wszystko ma do osobistej wiary. Gdy 0.5% wśród kleru to pedofile to wierzysz w Ewangelię i eucharystie, a gdy przykładowo 1.2% już nie? Takie dylematy wydają mi się typowe raczej dla ludzi których wiara i religijność jest emocjonalna i oparta na ziemskim autorytecie.
JK
Jacek K
11 marca 2019, 11:55
Ptroblemem KK nie są pedofile! Problemem kościoła jest to, że jest obłudny. Co innego głosi a co innego robi. Inaczej traktuje świeckich a inaczej księży. Świeckich łaja a księży kryje. Jeżeli zakonnice były traktowane jak prostytutki, zmuszane do aborcji - patrz film - a najwyższe władze kościelne przymykały na to oko i jednocześnie grzmiały na świeckich dopuszczających się aborcji - to jakieś słabe jest, nie? Co innego w sercu, a co innego na ustach. Wiara nie jest sprawą osobistą ale wspólnotową. Nie przeżywany chrześcijaństwa w pojedynkę. Autorka zadaje więc dobre pytanie.
Piotr Stanibor
11 marca 2019, 12:12
To Hierarchia jest obłudna. Poszczególni ludzie. A każdy człowiek albo przyjmuje jakieś założenia albo nie. Podam przykład: albo przyjmujesz wniebowzięcie NMP albo nie przyjmujesz. Tak samo jak uznajesz twierdzenie Pitagorasa (albo nie) bez względu na to czy 1% czy 99% nauczycieli matematyki to bandyci. Takie mam postrzeganie wiary. Katechizmowo kodeksowe. Formalnoprawne. Może niewłaściwe. Tak mnie uformowano w procesie katechizacji. 
11 marca 2019, 12:13
Czyli problemem Kościoła jest, że składa się z realnych, grzesznych ludzi. Roboty seksualne już są i to wcale rozwinięte, więc rozwój technologii i problemowi czynnika ludzkiego w Kościele może da radę wkrótce zaradzić?
JK
Jacek K
11 marca 2019, 12:27
Co to znaczy "przyjmujesz wniebowzięcie NMP"? Głośno o tym powiesz, ze w to wierzysz? Nic przecież z tego nie rozumiesz. Co najwyżej możesz sobie jakieś wyobrażenia mieć na ten temat. Ale co to znaczy dla twoich dzisiejszych codziennych wyborów? To jakaś abstrakcja. Myślisz, ze ci którzy "przyjeli wniebowzięcie NMP" różnią się czymkolwiek od tych, którzy "nieprzyjęli wiebowziecia NMP?" Przynależność do Jezusa nie jest formalnoprawna ale osobista.
AK
Anna K
11 marca 2019, 14:29
Mnie też tak uformowano.  Jeśli kapłani i biskupi zawiedli, to jest ich osobisty grzech, za który będą podpowiadać po śmierci. Tym większy, że rzutuje na innych ludzi. "Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie".  Przecież w ewangeliacj cały czas pokazany jest konflikt Chrystusa z kapłanami, którym wytykał błędy, władza kościelna nie zapewnia wiary. Uczniowie i apostołowie to przede wszystkim prości ludzie, ich silna wiara sprawiła, że Kościół się rozwijał i przetrwał. Jeśli ktoś obecnie wierzył w biskupów, to rzeczywiście moze odejść z Kościoła, jeśli wierzy w Chrystusa - nie odejdzie.
AK
Anna K
11 marca 2019, 14:43
Słyszałam kiedyś o mistyczce, która powiedziała, że w pełnym kościele na mszy św. były tylko dwie wierzące osoby. Zdziwiło mnie to. Ostatnio jednak mam wrażenie, że rzeczywiście niektórzy tzw wierzący "są daleko" od duchowości Kościola katolickiego.  Dogmaty wiary mają swoje źródła, ich historia jest bardzo ciekawa. Ale trzeba przyjąć sferę duchową, mistycyzm, poczytać o świętych, np o doświadczeniach oja Pio, o objawieniach maryjnych. Nie tylko o tym, co doczesne.
JK
Jacek K
11 marca 2019, 10:19
Też mi ciężko. Teraz dodatkowo dochodzi coraz więcej informacji o wyorzystywaniu seksualnym zakonnić przez księży o czym byli świadomi przełożeni i zakonne przełożone sióstr.  https://www.arte.tv/pl/videos/078749-000-A/molestowane-zakonnice-kosciola-katolickiego/ Te fakty w zderzeniu z oskarżycielskim wobec świeckich tonem wielu kazań wywołują efekt tragicznej groteski.  Trochę z innej beczki. Bardzo lubię kardynała Nycza, ale jak czyatm jego oświadczenie na temt warszawskie deklaracji dotyczącej osób LGBT, to mam wrażenie, że kardynał oderwał się od rzeczywistości. KK w osobach hierarchów i wiernych przez setki lat upokażał osoby homoseksualne, wielu (może nawet większość) katolików w Polsce ma do nich stosunek pogardliwy. Jeżeli w tym kontekście cytuje się katechizm KK o szacunku i delikatności jaką Kościół praktykuje wobec tych osób, to jest to jawna kpina. To że geje i lesbijki głośno upominają się o prawo do normalnego funkcjonowania w społeczeństwie jest też naszą Kościoła winą. Gdyby KK realizował to co jest napisane w katechiźmie, żadna deklaracja nie byłaby nikomu potrzebna.
Piotr Stanibor
11 marca 2019, 11:37
Widzisz. Opierająć się na literze Katechizmu to do ludzi będących w jakichkolwiek (przelotnych czy stałych) związkach homoseksualnych trzeba podchodzić jako do czegoś gorszącego i wymagającego natychmiastowego przerwania. Nie piszę o swoich odczuciach, poglądach. Tak jest w KKK.
11 marca 2019, 11:42
Kolejna egzemplifikacja folwarcznej mentalności z Pańskiej strony, zatem ma Pan rację - przynajmniej jakaś część polskiego społeczeństwa pozostaje mentalnie folwarczna. Skoro Pan uważa, że KRK przez 2000 nie miał pilniejszych zadań, niż przymilanie się do LGBT+, to jest Pan znacznie bardziej oderwany od rzeczywistości, niż kolega zdrajcy i zwykłego przestępcy Bronisława K. herbu "Żyrandol i Sokowirówka" kardynał Nycz.
Piotr Stanibor
11 marca 2019, 11:47
Napewno jeszcze pilniejszą sprawą w historii była kontrola orgazmów swoich owieczek.
11 marca 2019, 11:49
Do czego się Pan odnosi, bo nie łapię aluzji?
JK
Jacek K
11 marca 2019, 11:50
Kościół miał jakieś inne zadania niż Ewangelizację?
Piotr Stanibor
11 marca 2019, 11:54
Do historii podejścia (ziemskiego) Kościoła i kleru do seksualności. Na szczęście w XX wieku zaczęło się to trochę normować.
11 marca 2019, 12:07
No tyle, że od takiej narracyjnej figury się Pan odnosi to załapałem, ale jak Pan ten stereotypowy ogólnik przekłada na konkrety i fakty z historii Kościoła?
11 marca 2019, 12:10
Wydaje mi się, że tak, skoro etykietka "Ewangelizacja" to nowomodny, krzykliwy gadżet, a przecież "coś", co najwyraźniej nie jest tą lansowaną obecnie "Ewnagelizacją" Kościół przez 2000 lat przecież robił.
JK
Jacek K
11 marca 2019, 12:31
Kościół przez lata próbował po świecku panować nad ludźmi. Teraz są takie czasy, że nie może tego robić. Pozostaje ewangelizować - głosić Dobrą Nowinę. Ale nie za bardzo mu to wychodzi po wiekach panowania.
11 marca 2019, 14:18
A to "panowanie" to na czym konkretnie polegało i kiedy było dominujące w działaniach Kościoła? Nie myli Pan go aby z Nauczaniem, które pociąga za sobą konieczność egzekwowania poprawnościa nauczenia u nauczanych? Sądząc po zmianach zachodzących w otaczającym świecie i dyskusji w Kościele obnażającej mentalnościowe zmiany z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością stwierdzam, że Pańskie stanowisko to efekt fałszowania pojęć i stręczenia karykaturalnego infantylizmu w którym działalność Kościoła ma się ograniczyć do "bycia miłym" co rzekomo ma być najwłaściwszym spełnianiem funkcji Kościoła i co wedle uwiedzionych tą infantylną karykaturką mna skutkować pociąganiem do naśladowania innych, czyli być "ewangelizowaniem" i realizacją działalności misyjnej Kościoła.
PM
Patryk M
11 marca 2019, 14:38
Panie Szon prosze zapoznać się z tekstem poniżej i potem zestawić go z tym co Pan napisał: ''21 Ponieważ, choć Boga poznali, nie oddali Mu czci jako Bogu ani Mu nie dziękowali, lecz znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne ich serce. 22 Podając się za mądrych stali się głupimi. 23 I zamienili chwałę6 niezniszczalnego Boga na podobizny i obrazy śmiertelnego człowieka, ptaków, czworonożnych zwierząt i płazów. 24 Dlatego wydał ich Bóg poprzez pożądania ich serc na łup nieczystości, tak iż dopuszczali się bezczeszczenia własnych ciał. 25 Prawdę Bożą przemienili oni w kłamstwo i stworzeniu oddawali cześć, i służyli jemu, zamiast służyć Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki. Amen. 26 Dlatego to wydał ich Bóg na pastwę bezecnych namiętności: mianowicie kobiety ich przemieniły pożycie zgodne z naturą na przeciwne naturze. 27 Podobnie też i mężczyźni, porzuciwszy normalne współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie, mężczyźni z mężczyznami uprawiając bezwstyd i na samych sobie ponosząc zapłatę należną za zboczenie. 28 A ponieważ nie uznali za słuszne zachować prawdziwe poznanie Boga, wydał ich Bóg na pastwę na nic niezdatnego rozumu, tak że czynili to, co się nie godzi. 29 7 Pełni są też wszelakiej nieprawości, przewrotności, chciwości, niegodziwości. Oddani zazdrości, zabójstwu, waśniom, podstępowi, złośliwości; 30 potwarcy, oszczercy, nienawidzący Boga, zuchwali, pyszni, chełpliwi, w tym, co złe - pomysłowi, rodzicom nieposłuszni, 31 bezrozumni, niestali, bez serca, bez litości. 32 Oni to, mimo że dobrze znają wyrok Boży, iż ci, którzy się takich czynów dopuszczają, winni są śmierci, nie tylko je popełniają, ale nadto chwalą tych, którzy to czynią. «« Rz 1  »»
11 marca 2019, 17:01
Przy okazji jeszcze: czy przyszło Panu kiedyś trochę się pozastanawiać nad zajmowanym przez Pana stanowiskiem? Nad jego konsekwencjami? Bo przedstawia Pan stanowisko pod krzykliwą warstwą optymizmu mocno pesymistyczne na temat Kościoła: Kościół przez 2000 lat błądził, popadł w imperatyw rządzenia ludźmi, zamiast "Ewangelizowania", sprzeniewierzył się swojemu powołaniu, najwyraźniej Duch Święty sobie zrobił wakacje przez te 2000 lat, a Chrystus nie bardzo się zajmował swoją Oblubienicą, skoro w takie wykolejenie popadłą i dopiero teraz my Kościół z tych dwumilejnijnych złogów grzechu w jakie popadł i w jakim z lubością trwał wiemy jak wyczyścić i wyczyścimy!!! Serio - chce mi Pan powiedzieć, że ten Chrystus, którego Pan jak utrzymuje "czuje obdarowanie" tak sobie po prostu w skali makro pozwolił Kościołowi na grzęźniecie w patologiach, które dopiero w 21 wieku są dla byle przeciętnego "obdarowanego" oczywiste? Nie wpadło Panu do głowy, że z zajmowanego przez Pana stanowiska bije gigantyczna (choć odrobinę zasłonięta) pycha?
JK
Jacek K
11 marca 2019, 17:36
Moja osoba jest nieistotna. Cieszę się, że pokłada pan ufność w Bogu. Ja też.
11 marca 2019, 17:51
Panieważ Pańska osoba jest częścią Kościoła, zatem jest istotna dla kształtu Kościoła.
JK
Jacek K
12 marca 2019, 13:40
Panie Koru dla pana: https://www.youtube.com/watch?v=tREIHR0_XYc&t=1094s
13 marca 2019, 09:38
"W połowie XIX wieku" - taka jest edukacja arcybiskupa, że umknęła mu encyklika "Sublimis deus" (2 Czerwiec 1537) w której Kościół przeciwstawił się niewoleniu tubylców na nowo odkrywanych ziemiach. Natomiast wspomniane samo zapytanie (co jak na lewaka przystało abp. Ryś z kontekstu usuwa) dotyczyły umożliwienia praktykowania niewolnikom wiary chrześcijańskiej. Coś tam dzwoni, ale jak to u lewaków bywa nie w tym kościele, co trzeba.