Dlaczego księża, biskupi, a nawet kardynałowie występują przeciw Franciszkowi?

Fot. Grzegorz Gałązka / galazka.deon.pl

Co takiego się wydarzyło, że szeregowi księża, biskupi, a nawet kardynałowie nie tylko nie potrafią zrozumieć papieża Franciszka, ale wręcz przeciwko niemu bez żadnego wstydu występują? Przychodzi mi do głowy wiele odpowiedzi, ale najważniejsza wydaje się jedna.

Kilka dni temu rozmawiałem z moim dobrym kolegą z czasów seminarium, z którym świetnie się wówczas rozumieliśmy. Dzisiaj obaj jesteśmy księżmi. Pracujemy jednak w różnych miejscach i w dosyć odmiennych uwarunkowaniach. On w Polsce, ja w Londynie. Nie rozmawialiśmy ze sobą kilka dobrych miesięcy.

W czasie ostatniego spotkania, przed rokiem, powiedział mi na samym wstępie, że już się nie rozumiemy, ponieważ mówimy różnymi językami. W czasie ostatniej rozmowy powtórzył niemal to samo - "Ty jesteś inny. Nie rozumiem tego, co mówisz, co piszesz, co robisz. My już się nie rozumiemy!". Poczułem się oskarżony, a jego słowa zabrzmiały trochę jak wyrok.

DEON.PL POLECA

Dzieje Apostolskie przynoszą nam piękny opis Zesłania Ducha Świętego. Zawsze zachwyca mnie w tej opowieści fakt, że wszyscy tam zgromadzeni, choć pochodzili z różnych części świata, rozumieli apostołów mówiących ich własnymi językami. "Pełni zdumienia i podziwu mówili: Czyż ci wszyscy, którzy przemawiają, nie są Galilejczykami? Jakżeż więc każdy z nas słyszy swój własny język ojczysty? – Partowie i Medowie, i Elamici, i mieszkańcy Mezopotamii, Judei oraz Kapadocji, Pontu i Azji, Frygii oraz Pamfilii, Egiptu i tych części Libii, które leżą blisko Cyreny, i przybysze z Rzymu, Żydzi oraz prozelici, Kreteńczycy i Arabowie – słyszymy ich głoszących w naszych językach wielkie dzieła Boże" (por. Dz 2, 7-11).

Gdyby wiara apostołów zatrzymała się na etapie wiary nienaruszającej ludzkich horyzontów umysłu i kultury, pewnie nigdy nie nazywalibyśmy się chrześcijanami. W życiu pierwszych uczniów Jezusa coś się jednak stało – obraz języków z ognia, jakie pojawiły się nad ich głowami w Wieczerniku, daje do zrozumienia, że w nich samych coś się zapaliło. Duch Święty pochodzący od Ojca i Syna (wszak Jezus tchnął sam na uczniów Ducha) umożliwił przejście od wiary letniej do wiary gorącej. Od strachu do pokoju. Od lęku do odwagi. Od uprzedzeń do otwartości.

Tak bardzo potrzebujemy dzisiaj nowej Pięćdziesiątnicy, nowego Wylania Ducha Świętego.

Zastanawiam się, co takiego dzisiaj z nami się stało, że się nie rozumiemy? Co takiego się wydarzyło, że szeregowi księża, biskupi, a nawet kardynałowie nie tylko nie potrafią zrozumieć papieża Franciszka, ale wręcz przeciwko niemu bez żadnego wstydu występują? Co takiego się stało, że wzywającego do bezkompromisowej walki z pedofilią wśród duchownych biskupa, nie rozumieją inni biskupi, prezbiterzy i świeccy? Co takiego z nami się stało, że nie potrafimy zaakceptować naszej różnorodności? Co się stało, że tak chętnie tym, których nie rozumiemy, których nie chcemy zrozumieć, których nawet nie próbujemy wysłuchać, zamykamy usta? Co się stało, że nie chcemy rozmawiać i boimy się dialogu? Przychodzi mi do głowy wiele odpowiedzi, ale najważniejsza wydaje się jedna - nie ma w nas Ducha Bożego. Dlatego tak bardzo potrzebujemy dzisiaj nowej Pięćdziesiątnicy, nowego Wylania Ducha Świętego.

Codziennie spotykam ludzi, którzy przestali rozumieć język Kościoła. Doskonale rozumieją język Ewangelii i codziennie w swoim życiu posługują się nim; bardzo dobrze rozumieją wszystko, co mówi i robi papież Franciszek, inspirując także ich do działania w tym samym duchu Ewangelii, ale nie potrafią zrozumieć tego, co mówi Kościół instytucjonalny ustami niektórych tzw. "katolickich" mediów, a nawet samych biskupów i prezbiterów.

Wydaje im się nieprawdopodobne, że ta mowa coraz częściej przypomina język, którym posługują się parlamentarzyści przy ul. Wiejskiej, a czasem nawet ten, którego używają pełni nienawiści internetowi hejterzy, albo nawet maszerujący każdego roku przez Warszawę nacjonaliści. Ta mowa nie jest inspirowana przez Ducha Świętego. Nic więc dziwnego, że jest niezrozumiała. Jak odpowiedzieć ludziom, którzy tracą wiarę w Kościół nie żyjący inspiracją Ducha Świętego? Nie wiem. Czasem odpowiadam cytatem z wiersza Wisławy Szymborskiej pt. "Schyłek wieku": "Jak żyć - spytał mnie w liście ktoś, kogo ja zamierzałam spytać o to samo".

Dzisiaj Wam, Drodzy Czytelnicy, córki i synowie Kościoła, najwierniejsi z wiernych, którzy współczesnego Kościoła nie rozumiecie, choć bardzo tego pragniecie, i których Kościół instytucjonalny tak często nie rozumie, choć pewnie bardzo tego pragnie, dedykuję słowa mojego ulubionego teologa – kard. Henri’ego de Lubac’a pochodzące z jego książki „Medytacje o Kościele”:

„Kościół! Kiedy go szukam i chcę zrozumieć – gdzie mogę go znaleźć? Jakimi barwami mogę odmalować jego obraz? Czy nie są to barwy, które kłócą się ze sobą? Mówi się, że jest on święty, a ja widzę, że jest pełen grzeszników. Mówi się, że jego misją jest oderwanie człowieka od trosk doczesnych i przypominanie o powołaniu do wieczności. A ja widzę, że jest on nieustannie zajęty sprawami tego świata i tego czasu. Zapewnia się, że jest on powszechny, otwarty niczym mądrość i miłość Boga. A ja stwierdzam, że jego członkowie bojaźliwie chowają się w zamkniętych kręgach”. Skoro wielki de Lubac tak właśnie widział Kościół, to i my możemy. Kochajmy go jednak taką miłością, jaką kochał go ten francuski teolog, jezuita i kardynał.

Jak odpowiedzieć ludziom, którzy tracą wiarę w Kościół nie żyjący inspiracją Ducha Świętego?

Czy rzeczywiście się nie rozumiemy? - zapytałem mojego kolegę. I odpowiedziałem: Doskonale Ciebie rozumiem, nawet jeśli nie we wszystkim się z Tobą zgadzam. Bo Kościół to nie partia polityczna, w której wszyscy muszą jednakowo myśleć, wartościować i głosować według czyjegoś widzimisię. Kościół od wieków jest piękny swoją różnorodnością, bo tworzą go ludzie nie tylko różnych ras, języków i narodów, ale przede wszystkim lokalnie tworzymy go my - ludzie o odmiennych osobowościach, charakterach, temperamentach, poglądach, filozofiach życia, wizjach świata, talentach, umiejętnościach.

Jedność w Kościele nie jest równoznaczna z ujednoliceniem wszystkich form wyrazu teologii i duchowości, form liturgicznych i dyscypliny. Już w pierwotnym Kościele dochodziło do sporów i konfliktów, które wtedy niemal zawsze inspirowały progres. Wszak "różne są dary łaski, lecz ten sam Duch; różne też są rodzaje posługiwania, ale jeden Pan; różne są wreszcie działania, lecz ten sam Bóg, sprawca wszystkiego we wszystkich" (1 Kor 12, 4-6). Zrozummy się!

Proboszcz parafii na South Kensington w Londynie

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dlaczego księża, biskupi, a nawet kardynałowie występują przeciw Franciszkowi?
Komentarze (22)
~Andrzej Łukasiewicz
22 grudnia 2020, 01:28
W Kościele nie chodzi o to, abyśmy się "dobrze czuli", byśmy realizowali swoje wyobrażenia, ale wolę Bożą. Zbyt daleko odeszliśmy od radykalizmu Ewangelii, radykalizmu miłości. Mamy mnóstwo mądrych książek i opracowań - to dobrze ...ale w mojej ocenie brakuje przykładu, prostoty ewangelicznego życia . Teoretycznie jest dobrze ...gorzej z praktyką. Przez to - jako Kościół - tracimy wiarygodność, rozpęd, radość, tracimy młodych. Brakuje Bożego Ducha ! Wołamy wprawdzie "przyjdź Duchu Święty" ...ale jak przychodzi - to "strzelamy do Niego z łuku" ... bo przyszedł nie tak jak chcemy, bo przerósł nasze wyobrażenia ! A gdy już Go skutecznie "odpędzimy" .... popełniamy błąd za błędem , bo jak brakuje Bożego Ducha - brakuje wszystkiego! Bronimy wielkości Kościoła, nie zastanawiając się, że Bogu nie o to chodzi. Już nie pytamy siebie - Co w tej sytuacji zrobiłby Jezus ? Nie chcemy też słyszeć odpowiedzi (orędzia Franciszka) ...bo ta odpowiedź nas boli ... wymaga nawrócenia.
BD
~Bogdan Duchań
7 czerwca 2020, 17:22
"albo nawet maszerujący każdego roku przez Warszawę nacjonaliści. " - Cyt: Odpowiedź na księdza pytanie ma ksiądz już w sobie. Podział bierze się właśnie z takiego myślenia (za długo ksiądz jest na zachodzie). Co znaczą w księdza ustach słowa nacjonaliści? Jeżeli patriotów, którzy manifestują swoje przywiązanie do ojczyzny nazywa się nacjonalistami, to wpisuje się to w światowy język poprawności politycznej, mało tego, jest to język globalistyczno - liberalny. I następny cytat: "Bo Kościół to nie partia polityczna, w której wszyscy muszą jednakowo myśleć, wartościować i głosować według czyjegoś widzimisię." Kościół jest jak partia, która jest zbudowana na fundamencie Apostołów, nauce Jezusa Chrystusa i dogmatach. W kościele (jeżeli ma być jednością) trzeba jednakowego myślenia i wartościowania (wartości są jedne, te, które przekazał nam Jezus), a jeżeli chodzi o głosowanie, to jeżeli katolik głosuje na partię liberalną (nie mówię już o socjalistach) nie ma grzechu? Ma i to ciężki.
ML
Monika Langner
7 czerwca 2020, 11:13
"albo nawet maszerujący każdego roku przez Warszawę nacjonaliści". Serio?
MK
Maria Kielawa
5 czerwca 2020, 16:13
Ciekawe, że ci sami księża i biskupi nie stają w obronie skrzywdzonych przez kościół. Idzie za nimi liczna nadal rzesza tzw. wiernych, nieczułych i obojętnych na cierpienie bliżniego. Przyspawani do swoich stolców i dystynkcji; butni i aroganccy, pociągają za sobą maluczkich i naiwnych, wierzących we wszystko co im mówi "uczony" kler. To prawdziwy dramat naszego kościoła, który dotąd nie poznał nauki Ewangelii, zresztą za przyczyną tegoż kleru.
MK
Maria Kielawa
5 czerwca 2020, 15:24
Przeciw papieżowi występują pyszni i ci w wilczych skórach...! W upolitycznionym, polskim kościele nie odbyła się dekomunizacja i oczyszczenie szeregów. Panuje w nim feudalny, hierarchiczny porządek, a raczej nieporządek. Do dziś kwestionuje się nauczanie Soboru Watykańskiego II. Panuje powszechny sentymentalizm do Jana Pawła II i niezdolność do przepowiadania i prorokowania. Franciszek zderzył się z arogancją zarozumiałych, wypasionych i utuczonych wilków.
WB
~Włodek Bełcikowski
5 czerwca 2020, 10:52
...bo boimy się ( my którzy uważamy się za katolików ) wyjść z własnej strefy komfortu i minimalizmu, przywilejow ! Papież Franciszek to pietnuje , dlatego m. in. nie ma powołań kapłańskich
MG
~Maciej G
4 czerwca 2020, 07:36
Cz. 3 Można powiedzieć, że "Jest jeden Bóg i jedyną drogą do zbawienia jest Jezus, ale każdy ma prawo wyznawać co chce, należy kochać wszystkich". A można powiedzieć, że "Jest jeden Bóg i każdy ma prawo wyznawać co chce." O ile dla księży oba stwierdzenia są poprawne, bo jest to tylko skrót myślowy, o tyle dla osób nierozeznających się w temacie drugie stwierdzenie oznacza, że każda wiara prowadzi do zbawienia. Wiem to, bo rozmawiam z ludźmi, którzy wiedzą o chrześcijaństwie tyle, ile napisano w nagłówkach gazet. I to jest największe zagrożenie. Pytanie, ilu księży wychodzi do ludzi niewierzących lub wierzących w coś innego? Na osobności, na ulicy, w przychodni, w pracy, w szkole? Czy autor próbował w ten sposób?
MG
~Maciej G
4 czerwca 2020, 07:35
Cz. 2 Jestem praktykującym katolikiem, który mieszka 12 lat za granicą, w różnych krajach. Przez ostatnie 7 lat zgłębiałem wiarę czytając i słuchają wypowiedzi różnych księży, protestantów, prawosławnych, świętych, naukowców i wiele innych źródeł, nie wspominając Biblii. I muszę przyznać, że w świetle tego, pewne działania papieża Franciszka są dla mnie zastanawiające, chociaż nie osądzam bo nie wiem kto ma rację, czas pokaże. Pytanie jednak pozostaje gdzie jest granica, kiedy zmiany zachodzą za daleko? Czy autor wychodzi z założenia, że granicy nie ma?
TB
~Tadeusz Borkowski
5 czerwca 2020, 09:42
Widocznie Autor uważa, że to on najlepiej zna te granice i że to moja wina, że się nie rozumiemy.
MG
~Maciej G
4 czerwca 2020, 07:33
Cz. 1 Wypowiedź, choć w formie pytań, napisana jest w duchu "to ja mam rację". Pytanie więc na ile autor jest otwarty? To, że kogoś słyszymy nie znaczy, że prawdziwie się zastanowiliśmy czy to faktycznie my nie jesteśmy w błędzie? Argumenty nie wspierają tezy. To, że apostołowie mówili w różnych językach nie znaczy, że nie głosili tego samego. Można zapytać gdzie jest granica? W którym momencie głosimy jeszcze to samo ale trochę inaczej, a w którym już coś innego? W którym momencie dostosowujemy formę dotarcia do wiernych, a w którym zmieniamy Ewnagelię? Niewątpliwie kościół jako instytucja i sposób docierania do wiernych wymaga dużych zmian.
4 czerwca 2020, 07:16
1. Hm. Po co Ksiądz napisał ten tekst? 2. Papieżowi stawia się różne konkretne zarzuty, na które Franciszek nie odpowiada. A jest o co pytać. Proszę zająć się konkretnymi kwestami, może pójdziemy parę kroków do przadu. PS Brawo, że tym razem nie zrugał Ksiądz żadnego kardynała...
SF
~Sylwia Fiałkiewicz
3 czerwca 2020, 22:51
Żeby rozumieć, trzeba słuchać... A nie tylko głosić (bo tego mówieniem przecież nazwać nie można)... Stąd się mam wrażenie często odklejenie od reczywistosci naszego kleru bierze :(
MO
~Monika Oo
3 czerwca 2020, 22:40
Tu chodzi o brak zrozumienia postępowania Papieża Franciszka z czym nie zgadzają się inni kapłani. Przede wszystkim Synod Amazoński i wpuszczanie do Rzymu jakiegoś bóstwa, bożka tej calaj paczamany, oddawanie jej czci ... kolejna kwestia całowanie nog i klanianie się aż na kolanach jakimś ludziom. A przed Maryją nie da rady żeby Papież ukląkł. Kolejna sprawa dialog z innymi kulturami i religiami to powinien być dialog a nie modyfikowanie Słowa Boga (mężczyźni śpiący z mężczyznami nie odziedziczą królestwa Bożego, tylko Bogu będziesz oddawać czesc). Chrystus w Biblii rozmawiał faryzeuszami, celnikami ale przy tym jeśli było trzeba powiedział prawdę, a nie rozmiękczał Ewangelię i przytakiwał grzechom. To jest powód niezrozumienia między kapłanami. Znam wielu kapłanów, którym zamknięto usta , bo mowili otwarcie to co ja napisałam w tym komentarzu. Zostali odsunięci od kapłaństwa, bo nieokazali tzw posłuszeństwa wobec głowy kościoła mówiąc jasno o postępowaniu Papieża.
MK
~Mikołaj Kilian
3 czerwca 2020, 21:53
Ja bym do tego tematu podszedł inaczej. Zadał sobie pytanie kim jest sam Franciszek i jak On widzi świat. Myślę że On ciągle patrzy na świat oczyma swego kraju. Kościół to nie Argentyna ale mnogość i wielość kultur. A po drugie mam wrażenie że dużo mówi a w rzeczywistości mało robi.
SB
~Stefan Broda
3 czerwca 2020, 13:46
Może właśnie rozumieją papieża i dla tego się z nim nie zgadzają? A czy sam papież nie występuje przeciwko biskupom i kardynałom?
WR
~Wow Ras
3 czerwca 2020, 12:53
Kluczowe są słowa: " (...) Od strachu do pokoju. Od lęku do odwagi. Od uprzedzeń do otwartości. " Tej przemiany u wielu świeckich/prezbiterów/biskupów nie ma. Za to jest bezpieczeństwo/wygoda/porządek/władza/ Potrzeba nam nowego wylania Ducha Św.
4 czerwca 2020, 11:10
Odpowiadasz sloganami. I jakie to wygodne l. Jeśli ktoś krytykuje Franciszka, szuka bezpieczeństwa i władzy....
TM
~Tomek Mazurek
3 czerwca 2020, 12:25
Ks. Bartek marnuje się na londyńskim Kensingtonie. Modlę się, żeby papież Franciszek dostrzegł jego potencjał i mianował go biskupem w którejś z polskich diecezji, aby zrobił porządek tą eklezjalną stajnią Augiasza w Nadwiślańskim Kraju.
KS
~Krystian Sambor
4 czerwca 2020, 05:54
Akurat Gdańsk się niedługo zwalnia. W sam raz.
4 czerwca 2020, 07:13
Mamy tu dość problemów....
TS
~Taki Sobie
4 czerwca 2020, 13:15
No to akurat prawda. Kropka.
AB
~A B
3 czerwca 2020, 11:01
Skoro papież zachęca do dialogu i dyskusji to na pewno pojawią się różne opinie, także te krytyczne. Nie każda krytyka jest od razu "atakiem na papieża ".