Dlaczego papież wzywa do modlitwy za rządzących?
Ciekawe skojarzenie: wolność i korupcja. I do tego jeszcze władza! Doskonały surowiec skojarzeniowy dla kryminału i dobrze pasujący do czarnej kroniki tabloidu. Tymczasem chodzi o papieską intencję modlitwy na luty.
Luty / Papieska intencja powszechna:
Aby ci, którzy sprawują władzę materialną, polityczną lub duchową, nie pozwolili, by rządziła nimi korupcja
Nie trzeba sięgać jednak po kryminały. Wolność, korupcja i władza to przecież zwykła codzienność. Władza na przykład w przestrzeni społecznej jest wszędzie obecna. Obok tej oficjalnej, opierającej się na prawie i procedurach, jest również ta naturalna, która instaluje się sama wszędzie tam, gdzie tylko istnieje zbiorowość ludzka.
Władza to z jednej strony podstawowa komórka społeczna, jaką jest rodzina. Może ona mieć wówczas charakter władzy "udomowionej", przyjaznej, pełnej troski i ciepłych relacji, a z drugiej strony, władza to również twór prawny, urzędowy, formalny, regulujący życie społeczne w różnych jego wymiarach.
Smutną prawdą życiową jest fakt, że każda władza może ulec degeneracji, nawet ta w wymiarze rodzinnym, i przybrać postać patologiczną, co wiąże się z błędami wychowawczymi, skrzywieniami psychicznymi, złymi wzorcami zachowań, chorymi relacjami międzyosobowymi, marginalizacją i życiem w nędzy moralnej, a często również materialnej.
Władza może nie respektować tych, którzy są jej poddani, może być arbitralna, może posługiwać się przemocą, może dopuszczać się manipulacji, może terroryzować albo kupować poparcie społeczne. Jednym słowem, władza może ulec zepsuciu, czyli korupcji.
Korupcja zaś jest uzależnieniem od zła, ponieważ zło uzależnia od siebie człowieka, okrawając sferę jego wolności lub wręcz całkowicie mu ją odbierając. Zło jest w stanie sparaliżować sumienie ludzkie strachem albo zmusić je do posłuszeństwa, posługując się zakamuflowaną presją, jak to bywa w przypadku poprawności politycznej.
Każda władza nie tylko prawnie organizuje życie wspólnoty, ale również je ukierunkowuje. Patologia władzy w wymiarze wielkich organizacji społecznych, takich jak państwo i organizacje międzynarodowe, wyraża się działalnością różnego rodzaju gangów i mafii mających wpływ na decyzje polityczne, zgodnie z ich interesami.
Wielkim zagrożeniem społecznej korupcji są wszelkie złe ideologie, które nie szanują prawdy i człowieka. Mamy tego aż nadto wymowne przykłady z niedawnej przeszłości. Taka była ideologia komunistyczna, widząca motor rozwoju historii i źródło postępu w tzw. walce klas, czyli we wrogości społecznej. Złą ideologią był nazizm z jego rasistowskim principium wyższości rasy aryjskiej nad wszystkimi innymi.
Wyrazem ideologicznej korupcji jest również każdy szowinizm (postawa megalomanii narodowej i nacjonalistycznego fanatyzmu). Z tych samych względów niebezpieczny jest również populizm jako nieuczciwa metoda zdobywania sobie poparcia społecznego, poprzez instrumentalne traktowanie wartości i manipulowanie ludźmi.
Korupcja może dotyczyć władzy świeckiej, ale nie omija ona również władzy duchownej. Ta ostatnia, ponieważ odwołuje się wprost do wiary w Boga i posługuje się szczególnymi kategoriami moralnymi, takimi jak sumienie i grzech, wiąże się ze szczególnymi oczekiwaniami społecznymi i dlatego symptomy jej skorumpowania zasługują na szczególną krytykę.
Postulat walki z korupcją jest oczywisty i nie trzeba do tego nikogo przekonywać. Wymaga to jednak, jak każde działanie, zrozumienia jej przyczyn i - zależnie od ich natury - znalezienia odpowiedniego sposobu ich usunięcia. Nie wystarczy bowiem sama tylko dobra intencja.
Deklaracja to za mało. Konieczna jest wola, która ma możność działania, a więc wola, która nie jest obezwładniona żadną niemożnością.
Papież pragnie, byśmy w tym miesiącu pamiętali w modlitwie o tych, którzy mają władzę, by "nie pozwolili, aby rządziła nimi korupcja", czyli innymi słowy, aby byli ludźmi wolnymi wewnętrznie, nie poddanymi żadnym uzależnieniom czy zniewoleniom.
W centrum postawiony został problem wolności, bynajmniej nie tylko w papieskiej intencji modlitwy na ten miesiąc, ale również w naszej życiowej codzienności i to nie tylko tej indywidualnej, ale i zbiorowej. Jest to problem istotny dla całej naszej cywilizacji, stanowiąc rdzeń wielkiej, globalnej batalii, w której wszyscy bierzemy udział.
Wolność uważana jest za fundament wszystkich praw, jakie posiada w sposób niezbywalny każdy człowiek, właśnie dlatego, że jest człowiekiem. Na niej zasadza się bowiem nasza ludzka godność.
Jednocześnie, dzisiaj właśnie, trzeba bić na alarm, ponieważ nigdy chyba w historii wolność nie była tak skrajnie źle rozumiana i nigdy nie doznawała tak wielkich ograniczeń jak w naszych czasach, poprzez stosowanie różnego rodzaju przemocy oraz szeroką sieć rozmaitych uzależnień, aż po całkowite zniewolenie włącznie.
Wielkim paradoksem naszej historii jest absurdalny proceder niszczenia naszej wolności w imię… wolności, czyli dopuszczenie do tego, aby mówiąc trywialnie, wolność pożerała siebie samą. Dzieje się tak, ponieważ umyka człowiekowi podstawowa prawda o tym, że wolność polega nie tylko na tym, że robimy to, na co w danej chwili mamy ochotę, ale konieczne jest, aby zostało w nas uzgodnione to, co "chwilowe", z naszym naturalnym pragnieniem szczęścia, które stanowi główną komponentę naszego życia jako osoby i jako ludzkiej wspólnoty.
Istotny jest bowiem nie tylko sam akt wyboru (pomiędzy istniejącymi ewentualnościami), ale również jego "słuszność", a więc jego zgodność z moim pragnieniem szczęścia. Jeżeli wybieram to, na co w tej chwili mam ochotę, a potem tego żałuję, ponieważ destabilizuje to moją wewnętrzną harmonię z celem, ku któremu zmierzam, to nie nazwę tego aktu wolnym, gdyż zaprzeczyłem nim samemu sobie.
Złudna wolność jest zatem naszym największym zagrożeniem. Dotyczy to w szczególny sposób tych osób, które są u władzy. Euforia z tytułu jej posiadania nie oznacza bowiem osiągnięcia tej pełni, do której człowiek jest powołany.
Pełnia życia, a więc szczęście, nie jest efektem posiadania władzy, ale jej używania zgodnie z duchem Ewangelii. To zasada uniwersalna, która odnosi się do każdego człowieka. Promuje ona życie w pokoju i jedności. Jej duszę, a zatem i duszę prawdziwej wolności, stanowi miłość.
Zygmunt Kwiatkowski SJ - jezuita, misjonarz, spędził 30 lat w Egipcie, Libanie i Syrii
Skomentuj artykuł