Dopóki ziemia się kręci
Nawet rezygnacja Ojca świętego Benedykta XVI nie zatrzymała obrotów ziemi ani jej obiegu wokół słońca. Świat toczy się dalej, chciałby się powiedzieć, w najlepsze (oby).
Miliony ludzi na całym globie muszą nadal zajmować się zarówno rzeczami tak przyziemnymi, jak podtrzymywanie egzystencji własnej i swych najbliższych, jak i tak wzniosłymi, jak popychanie do przodu światowej gospodarki, stymulowanie postępu technicznego, wspieranie rozwoju kulturowego i cywilizacyjnego. Życie trwa. Nie nastąpił koniec świata ani nawet finał epoki. Internet nadal działa i nawet Facebook się nie zawiesił.
Papieska rezygnacja nie zatrzymuje też życia Kościoła. Gdy Papież podejmuje decyzję o zakończeniu swej posługi biskupa Rzymu, Następcy św. Piotra, ono nie zamiera. Nie zawiesza się biegu roku liturgicznego. Nie odwołuje Środy Popielcowej ani Wielkiego Postu. W setkach tysięcy parafii na całym globie Msze święte odprawia się w tym samym, co zawsze rytmie i według dotychczasowego porządku nabożeństw. Mimo że spodziewana od dawna encyklika Benedykta XVI o wierze nie ukaże się, a ci, którzy oczekiwali jesienią bieżącego roku kanonizacji Jana Pawła II, będą musieli poczekać dłużej.
Dlaczego więc ileś razy dostałem mailem zdjęcie pioruna trafiającego w Bazylikę św. Piotra? Dlaczego znajomi katolicy pytają mnie z całkowitą powagą o przepowiednie Nostradamusa i św. Malachiasza? Skąd to mocno podlane histerią wypatrywanie magicznych znaków i autentyczny niepokój podsycany atmosferą schyłkowości?
Skąd również nieskrywany zawód, a nawet oburzenie papieską decyzją wśród różnego wieku ludzi aktywnie uczestniczących w życiu Kościoła? Skąd wyrażane głośno pretensje i manifestowane rozczarowanie? Skąd w przekazach katolickich publicystów snucie ponurych wizji i przewidywanie katastrofalnych skutków rezygnacji Benedykta XVI? Skąd plastycznie prezentowanie zapowiedzi chaosu, załamania misji Kościoła, sugestie, że, w papieskiej decyzji, na przykład, usprawiedliwienia będą szukali masowo księża zrzucający sutannę?
Rezygnacja Benedykta XVI z posługi na Stolicy Piotrowej jest efektem odczytywania przez niego znaków czasu. Ale też sama jest dla Kościoła znakiem czasu. Znakiem, który trzeba odczytać i wyciągnąć z tej lektury wielorakie wnioski na wszystkich poziomach kościelnej wspólnoty i instytucji. Nie można tego znaku odczytywać w atmosferze rozpalonych emocji i płytkich interpretacji. Trzeba spokoju, refleksji, modlitwy. Trzeba otwarcia na szukanie Bożej woli w trudnych do pojęcia faktach i wydarzeniach.
Papież zakończy swoją posługę w trakcie Wielkiego Postu. Decyzję ogłosił dwa dni przed jego rozpoczęciem. W czasie, gdy w według dawnego kalendarz liturgicznego trwało już tzw. przedpoście, którego pewnym przypomnieniem są odbywające się w parafiach czterdziestogodzinne nabożeństwa przed wystawionym Najświętszym Sakramentem. Zgodnie z zapisanymi przez Jana Pawła II terminami w trakcie Wielkiego Postu zbierze się konklawe, by wybrać nowego Następcę św. Piotra.
Tegoroczny Wielki Post będzie więc dla Kościoła powszechnego pod wieloma względami czasem wyjątkowym. Ale równocześnie będzie kolejnym Wielkim Postem, czyli okresem przygotowania na przeżywanie, na świętowanie tego, co stanowi rdzeń i fundament głoszonej i praktykowanej przez Kościół wiary - męki, śmierci i Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Tak, jak to jest co roku od dwóch tysięcy lat.
Bułat Okudżawa w swojej "Modlitwie" prosił: "Dopóki ziemia kręci się, o Panie, daj nam znak". Pan dał nam znak. I ziemia kręci się dalej.
Skomentuj artykuł