Duchowe SPA dla znużonych życiem
Czytanie Pisma Świętego? Jasne: to rozrywka dla tych bardziej świętych, a dla nas często opcja na potem, kiedy już trochę ogarniemy życie i przestaniemy być znużeni, wkurzeni pandemią i zmęczeni codziennością. A gdyby tak spojrzeć na duchową lekturę jak na czas relaksu i odpoczynku?
Ale, ale – powiesz mi zaraz, drogi Czytelniku - relaks z Pismem Świętym brzmi jak mała herezja. Pismo Święte nie jest od odpoczywania, tylko od… no właśnie. Od powagi, milczenia i głębokiej kontemplacji. A gdyby tak popatrzeć na nie inaczej? I wybrać się do duchowego SPA, w którym kosmetyczką i masażystą jest sam Stwórca?
Luksusowa maseczka (ale nie taka pandemiczna)
Gdy Mojżesz schodzi z góry po spotkaniu z Bogiem, jego twarz promienieje blaskiem. To efekt spotkania twarzą w twarz z Jahwe. Twarz najlepiej pokazuje nasz stan ducha. Radość, zmęczenie, smutek, rozczarowanie, gniew – wszystko mamy na niej wypisane. Bóg chce zadbać o nasze emocje, chce ich słuchać, patrząc na naszą twarz i kojąc trudne momenty w życiu swoją dobrą i czułą obecnością.
Ukaż mi swoją twarz, bo jest pełna wdzięku – to drugi rozdział Pieśni nad Pieśniami i to Jego słowa do nas, ukryte pod słowami Oblubieńca do Oblubienicy. Bo na kartach Pisma Świętego spotykamy Boga; żywego Boga, twarzą w twarz. Po tym spotkaniu za każdym razem jesteśmy trochę przemienieni. Słowo niesie nam pociechę, radość, wprowadza łagodność, obdarza czułością. Jest jak najlepsza, luksusowa maseczka: wygładza zmarszczki smutku i sprawia, że promieniejemy. Co więcej, to nie jest tylko metafora. Przebywanie w Bożej bliskości tak działa na naszą duszę – i na ciało też.
Lecznicza kąpiel w Słowie
Na kartach Ewangelii najczęściej w obecności Jezusa kąpie się Piotr. Raz, gdy widzi Jezusa z daleka, idącego po jeziorze, i chce do niego przyjść. Idzie mu nieźle, aż w końcu jednak zanurza się w zimnej wodzie. Drugi raz, gdy po zmartwychwstaniu nie wie, co ze sobą robić, więc wraca do tego, co umiał najlepiej, zanim spotkał Jezusa: do łowienia ryb. Zabiera ze sobą chłopaków. To właśnie ten dialog z Ewangelii Jana: „Idę łowić ryby” - „Idziemy i my z Tobą”. Gdy próbują łowić i zupełnie nic im z tego nie wychodzi, ktoś pojawia się na brzegu i… pyta o jedzenie. „To jest Pan” – mówią uczniowie, więc Piotr, nie namyślając się długo, wskakuje do wody i płynie do brzegu.
Skorzystaj ze specjalnego rabatu - do 40 proc. na książki o tematyce biblijnej. Użyj kodu TB21
Piotr się kąpie, by doświadczyć obecności Jezusa, by znaleźć się bliżej Niego, i to jak najszybciej, nie czekając, aż miarowe uderzenia wioseł doprowadzą łódź do brzegu, na którym czeka Jezus.
W naszym duchowym SPA rzadko korzystamy z tej formy regeneracji. Wskoczyć na cały dzień w Pismo Święte, zanurzyć się w nim, zamiast czytać po kawałeczku, po fragmencie, jak najszybciej, zamiast powolnymi ruchami wioseł zbliżać się do Jezusa – nieczęsto się to zdarza. Może dlatego, że „woda” Pisma Świętego bywa raz przyjemnie ciepła, a kiedy indziej otrzeźwiająco zimna, gdy trafiamy na takie fragmenty Pisma, które są zwyczajnie trudne i źle się przez nie „płynie”. Kiedy indziej przeszkadza nam ubranie, w którym wskoczyliśmy do wody, jak Piotr, który łowił ryby prawie nagi, ale ubrał się, by płynąć na spotkanie Jezusa: tym ubraniem mogą być nasze przekonania o tym, jaki jest Bóg i czego się po Nim spodziewać.
Jedno jest pewne. Głębokie zanurzenie się w Słowie po to, by szybciej się spotkać z kimś, za kim bardzo tęsknimy i kogo bardzo potrzebujemy – na pewno kończy się łaską spotkania z żywym Bogiem ukrytym między wersetami Pisma.
A co mamy na dłonie?
Do czego przydają się dłonie? W Piśmie Świętym – jak w życiu – są potrzebne między innymi do pracy. Dzielna niewiasta sportretowana w Księdze Przysłów chwyta w ręce kądziel, a szczęśliwy bohater Psalmu 128 ma się naprawdę dobrze, spożywając owoce pracy swoich rąk. Często jednak chcemy wszystko zrobić własnymi rękami, a praca i kwestie duchowe to w naszym życiu dwie odległe rzeczywistości.
Tymczasem Stwórca świata, który nam pracę wymyślił i zlecił, wcale nie chce patrzeć na nią z daleka. Nie skupia się też tylko na naszej „duchowej” części, zostawiając nas samych z tak prozaicznymi sprawami jak zarabianie i zawodowe obowiązki. Wręcz przeciwnie: zaprasza nas nieustannie na dwa zabiegi na dłonie: regenerację i upiększanie.
Zmęczeni pracą, możemy przyjść do Niego, by odświeżył nasz zapał, obudził radość, podsunął pomysł, jak rozwiązać problemy, uniknąć szkód i zyskać finansowo i rozwojowo. Zakochani w tym, co robimy zawodowo, możemy prosić Go o błogosławieństwo, o wskazywanie nowych kierunków, o twórcze podejście do obowiązków. Bo gdy się uważnie przyjrzymy Psalmowi 128, przeczytamy, że ten nasz szczęśliwy bohater cieszy się owocami pracy swoich rąk, gdy chodzi drogami Pana – a mapą tych dróg jest właśnie Pismo Święte.
Do kompletu – zabieg na stopy
Wykąpany potrzebuje tylko stopy sobie umyć – mówi uczniom Jezus. Gdy podczas Ostatniej Wieczerzy zdejmuje z siebie szaty i bierze miskę z wodą, by umyć uczniom nogi – uczniowie przeżywają lekki szok. Również dlatego, że jest to paschalna wieczerza, tradycyjna żydowska kolacja sederowa, podczas której każdy moment jest już od dawna zaplanowany. Gdyby gospodyni podczas wieczerzy wigilijnej wniosła miskę z wodą i zaczęła zdejmować gościom buty – wywołałaby pewnie takie samo zdumienie. „Nie będziesz mi nóg umywał” – woła ciężko zdziwiony Piotr.
Trudno nam sobie czasem wyobrazić, że Bóg chce zatroszczyć się w naszym życiu o wszystko. O duszę, tak, o serce, o sumienie, ale również o stopy – czyli te bardzo zwykłe i codzienne sprawy, mocno cielesne i na oko nie wymagające wcale boskiej interwencji. Gdy czytasz Pismo Święte, Bóg nie chce się w nim z tobą spotykać na wysokim poziomie uduchowienia: możesz być sobą, możesz Mu powierzyć nie tylko wzniosłe albo wymagające cudów sprawy, ale te zwykłe też – jak zakurzone, zmęczone stopy.
Spięte, zmęczone plecy? On ma pomysł
Bóg, który robi mi masaż, gdy życie sprawia, że moje plecy są spięte i zmęczone. To jest dopiero trudna do zaakceptowania wizja! A przecież On zaprasza. „Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście” – bardzo po ludzku to nasze utrudzenie i obciążenie odbija się właśnie w plecach. Bóg zna słowa, które potrafią nas rozluźnić. Pocieszyć. Rozproszyć smutne myśli. Smutni i zmartwieni – garbimy się i kurczymy w sobie. Radośni i uśmiechnięci – prostujemy się i rozluźniamy.
Jego Słowo ma moc, by wpłynąć na nasze emocje – i na nasze fizyczne odczucia też. Jarzmo niesione razem z Nim robi się lekkie, a brzemię – całkiem znośne, nie dlatego, że nagle znika, ale dlatego, że jest dzielone z Nim na pół. Dlatego Bóg zaprasza nas do spotkania między wersetami Pisma. Nie chce, by Biblię czytać jak każdą inną książkę, ale by wchodzić w dialog, w spotkanie osób, które mogą sobie zaufać, mogą podzielić się prawdziwym życiem, z całym jego przytłaczającym obciążeniem. „Wszystkie wasze troski przerzućcie na Niego, bo Jemu zależy na was” – zachęca św. Piotr. A gdy się popatrzy na jego historię życia, jasno widać, że ten regularny bywalec boskiego SPA naprawdę wie, co mówi.
* * * *
W Tygodniu Biblijnym skorzystaj ze specjalnego rabatu na wszystkie książki o tematyce biblijnej. Użyj kodu TB21, aby uzyskać 40 proc. rabatu na książki Wydawnictwa WAM i 10 proc. rabatu na książki innych wydawców.
Skomentuj artykuł