Dzieci płaczą, mściwość rośnie

Dzieci płaczą, mściwość rośnie
Fot. Michele Piacquadio / Depositphotos.com

Spal, zniszcz, pomścij, wykpij, zabij. Komunikacja wojenna Ukrainy jest boleśnie szczera, harda, nieustępliwa i mściwa. Trudno się dziwić. Nietrudno do tego klimatu dołączyć.

Odprowadzam dziś do przedszkola moje dziecko najmłodsze, w drzwiach innej grupy - płaczący, mały ukraiński chłopczyk, wtulony w mamę, która dzielnie próbuje go nakłonić, żeby został w obcym miejscu, w którym ludzie nie mówią jego językiem i w które wnosi tysiąc swoich małych lęków. Jakich – nie pytam. Mogę sobie tylko wyobrazić. Choć wolę sobie nie wyobrażać.

DEON.PL POLECA




A jeśli sobie nie wyobrażę, świat i tak mi pokaże, przed czym ten dzieciak ucieka i czego się obawia. Świat w jego imieniu dobitnie nazwie prześladowców, każe im się oddalić wszyscy wiedzą gdzie, dokładnie tam, gdzie rosyjski okręt wojenny, który w zdumiewający sposób wykonał wulgarny rozkaz ukraińskich obrońców Wyspy Węży.

Mściwość, wulgarność, nienawiść uzasadniona własnymi emocjami. Grupy, których można i należy nienawidzić. Przyzwolenie na ch*** i pier****** w przestrzeni publicznej, w której dzieci słuchają, jak dorośli przeklinają innych. Dorośli czują, że mają prawo. Dzieci będą myśleć tak samo.

Jakiś czas temu trafiło do mnie zaproszenie do modlitwy. Modlitwę zainicjował jeden z ruchów protestanckich, a intencję miała konkretną – o śmierć Putina.  Wcześniej grupa modliła się o nawrócenie, ale w wyznaczonym czasie Putin się nie nawrócił, więc intencja się zmieniła.

W sieci ludzie wymyślają sobie od ruskich onuc i trolli, każdy komentarz nie po czyjejś myśli jest od razu zinterpretowany jako wrogi. Nie ma miejsca na inne zdanie i na myślenie inaczej. I nie chodzi tu o faktyczne działania ludzi zatrudnionych do siania propagandy, ale o ogólne pozwolenie, by tego, kto nieporadnie próbuje wyrazić swoje trudne uczucia, od razu ustawić do właściwego, według nas, pionu.   

Jest w tym bezsilność. Wojna trwa, rozgrywa się za pośrednictwem mediów społecznościowych na naszych oczach w czasie niemal rzeczywistym. Desperacko chcemy, żeby ktoś urwał złu łeb, rozerwał je na strzępy, chcemy, żeby mściciele rodem z filmów Tarantino zmaterializowali się w historii, zmienili jej bieg, żeby ktoś wreszcie wytłukł ruskich, wyrżnął kacapów w pień, a Moskwę zrównał z ziemią, zaorał i zasypał solą. Widzimy rzeczy straszne i chcemy zemsty i odpłaty. Choć to nie nasza wojna, Ukraińcy robią wszystko, by była nasza, by była całego świata i wydaje się, że to jedyna i słuszna rzecz, którą mogą zrobić poza walką w terenie.

Oglądałam ostatnio nowego „Batmana”. Uszyty w konwencji noir, jest mroczną historią bezsilności wobec przemocy, korupcji, pozornie nietykalnego zła. Pozornie, bo można go dotknąć, można je zniweczyć – ale inaczej, niż walcząc taką samą jak ono bronią. Najjaśniejszym punktem filmu jest scena, w której Batman powstrzymuje swoją kocią koleżankę od zastrzelenia jej własnego ojca.
- Musi odpłacić za zło! – krzyczy Catwoman, a Batman spokojnie odpowiada: - On tak. Ale ty nie.

Bo tak jest. Nie musisz płacić swoim życiem, by pomścić innych. Nie musisz dorzucać swojego zła do tego, które już zostało popełnione. Zemsta wydaje się być słusznym narzędziem do momentu, w którym nie odkryjesz, że to nie ty jej używasz, ale że ona tobą rządzi i każe ci się posuwać do rzeczy najgorszych.

Naiwność młodego Wayne’a, który chce naprawić świat po śmierć ojca, nie orientując się w skomplikowanych układach i interesach, jest jak ostrzeżenie. Czy nie jesteśmy równie naiwni? Świat nie jest czarno-biały. Jest skomplikowany, tak samo jak skomplikowane są przeróżne wątki rozgrywające się cicho w tle trwającej tuż obok wojny.

Przykładem z życia, nie z kina, są… talibowie. Dzieciaki, które po śmierci bliskich zostały wychowane w kulcie zemsty i odpłaty, które dorastając oddawały życie, by pomścić ojców i braci. By wyrównać rachunki. Perspektywa przebaczenia była niedostępna. Czy do tego samego dojdą ukraińskie dzieci, uczące się przemocy i mściwości? Jak to powstrzymać? Gdzie szukać oddechu, siły, by nie znienawidzić człowieka, jednocześnie nienawidząc zła, które wyrządza? Jak się nie rozgościć w miłym poczuciu ulgi, które na chwilę przynosi zwymyślanie wroga od najgorszych, jego krwawa śmierć? Jak nie dać się pochłonąć ściskającej serce bezradności? Czy umiemy przed mściwością uratować nasze dzieci?

Chcę wierzyć, że tak.

Marta Łysek - dziennikarka i teolog, pisarka i blogerka. Poza pisaniem ogarnia innym ludziom ich teksty i książki. Na swoim Instagramie organizuje warsztatowe zabawy dla piszących. Twórczyni Maluczko - bloga ze Słowem. Jest żoną i matką. Odpoczywa, chodząc po górach, robiąc zdjęcia i słuchając dobrych historii. W Wydawnictwie WAM opublikowała podlaski kryminał z podtekstem - "Ciało i krew"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Marcin Zieliński

Panie, ile razy mam przebaczać, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy? Jezus mu odrzekł: Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy.  (Mt 18, 21-22)

Okazuje się,...

Skomentuj artykuł

Dzieci płaczą, mściwość rośnie
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.