Franciszku, przywieź ze sobą uchodźców
Papież potrafi zaskakiwać. Pokazał to już nie raz. Zbliżają się Światowe Dni Młodzieży. A gdyby tak Franciszek zrobił coś, co wstrząsnęłoby całą Polską?
Lipiec 2016. Tłumy ludzi - w tym mnóstwo oficjeli i władz państwowych - oczekują na lotnisku na Franciszka. Samolot ląduje. Ludzie skandują: "Niech żyje papież! Niech żyje papież! Witaj w Polsce! Witaj w Polsce! Kochamy Ciebie! Kochamy Ciebie!". Otwierają się drzwi, ale zamiast postaci w białych szatach po samolotowych schodach schodzą nikomu nieznani ludzie. Pierwszy, drugi, trzeci, następny. Bardzo ich dużo. Mężczyźni, kobiety i dzieci. Gdzieś między nimi jałmużnik papieski abp Konrad Krajewski. Uśmiechnięty, spokojny, macha do zebranych. Na samym końcu w drzwiach pojawia się papież. Dopiero po chwili do wszystkich dociera, co się dzieje. Franciszek najzwyczajniej w świecie przywiózł ze sobą na Światowe Dni Młodzieży uchodźców.
Niemożliwe? Mało realne? Nic bardziej mylnego. Przecież całkiem niedawno, wracając z Lesbos, papież pokazał, że jest zdolny do takich rzeczy. Zaprosił na pokład i zabrał ze sobą do Watykanu 12 muzułmańskich uchodźców.
Ktoś powie, że to by było wbrew wolności. Bo przecież uchodźcy wcale nie chcą przyjeżdżać do Polski. Bo tu nie czeka na nich raj. Słabo u nas. Nie jesteśmy bogatym społeczeństwem.
Spróbujmy jednak puścić wodze fantazji. Albo jak ktoś woli - pomyślmy przez chwilę logicznie. Światowe Dni Młodzieży to naprawdę piękne wydarzenie. Każdy chciałby na nie przyjechać, brać w nim udział. A przecież gdyby uchodźcy, nawet tacy, którzy niekoniecznie chcieliby trafić do naszego kraju, na miejscu doświadczyliby znanej na całym świecie polskiej gościnności… Jestem przekonany - i mówię to bez żadnej złośliwości - że po kilku takich dniach ich obawy i wątpliwości zostałyby przez nas rozwiane i z wielką radością zostaliby w Polsce.
Na pewno byśmy im pomogli. Nawet jeśli większość z nas nie wie, jak się do tego zabrać. Mamy przecież ekspertów od pomagania. Siostra Małgorzata Chmielewska, Janka Ochojska, Szymon Hołownia. Miałby kto nam pokazać, od czego zacząć.
Nie wiem, czy taki scenariusz jest możliwy, ale bardzo bym się z jego realizacji cieszył. W Watykanie działa prężnie wspomniany już jałmużnik papieski abp Konrad Krajewski. To on jest człowiekiem Franciszka od misji specjalnych dotyczących potrzebujących. Kto wie, może jemu też już chodzi po głowie taki albo podobny pomysł?
Tak, mam marzenie. Chciałbym, żeby Światowe Dni Młodzieży wstrząsnęły nami duchowo. Chciałbym, żeby obudziły w nas to, co najlepsze. I żeby hasło tego wydarzenia pozytywnie nas przeorało. Żebyśmy wszyscy zaczęli wcielać je w życie. Żeby te słowa nie były pustym hasłem.
"Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią" (Mt 5, 7).
Piotr Żyłka - redaktor naczelny DEON.pl
Skomentuj artykuł