Gdy złości mnie mój Bóg

Fot. Jenna Norman / Unsplash

„Nie lubię Cię!” – fuknęłam na koniec modlitwy i bardzo pobożnie się przeżegnałam. W tym samym momencie uświadomiłam sobie, że chyba za dużo ostatnio przebywam z dziećmi, bo strzelam Panu Bogu fochy z taką samą łatwością, z jaką nasz pięciolatek wyraża swoją dezaprobatę za każdym razem, gdy mama i tata nie postępują zgodnie z jego widzimisię - pisze nasza blogerka, Agata Rusek.

Nie bój się okazywać Bogu swoich emocji

Właściwie to nawet się uśmiechnęłam do tej wizji, bo ona pokazuje mi, że ewidentnie w towarzystwie mojego boskiego Taty zaczęłam się czuć bardzo swobodnie. Nie boję się już okazywać Mu ani swojej irytacji, ani zawodu, ani znudzenia. Staję do modlitwy taka, jaka jestem i wiem, że będę przyjęta, a nie oceniona. Teraz „tylko” muszę zaakceptować sercem, że jednak (to sarkazm) Jego myśli nie są moimi (vide: Iz 55, 8) i że Pan Bóg niekoniecznie jest taki, jaki ja uważam, że powinien być. Krótko mówiąc, stoję przed koniecznością akceptacji, że mój Boski Rodzic wie lepiej ode mnie, jak powinna realizować się pełnia Miłości i Dobra i ani w głowie mu myśl, żeby układać świat tak, jak Mu dziecko sugeruje.

Pismo Święte i jego niewygodne wątki

Od kilku miesięcy czytam Pismo Święte „od deski do deski”. Jest to ciekawe duchowe ćwiczenie, bo choć znam niby wszystkie te historie, to poukładane chronologicznie pokazują się nierzadko z zupełnie nowej strony. Co rusz potykam się przy tej lekturze o jakieś niewygodne wątki, które burzą we mnie wszystko, co mi się jako tako w sercu poukłada i rodzą nowe pytania*. Ot, choćby Mojżesz – jak to się stało, że człowiek wychowany na dworze faraona, morderca z wadą wymowy – był jednocześnie „najskromniejszym ze wszystkich ludzi, jacy żyli na ziemi” (Lb 12, 3)? Albo król Dawid. Skąd mu się wzięło takie serce zasłuchane w Pana Boga? To zawierzenie Bożemu Miłosierdziu jeszcze przed pojawieniem się Jezusa? Podobnie Salomon – niby najmądrzejszy z ludzi, a jednak mądrość, boski dar, nie ochroniła go przed wyuzdaniem i bałwochwalstwem. Dlaczego? Dlaczego tak kręta jest historia zbawienia? Dlaczego człowiek stworzony na Boży Obraz i Podobieństwo nie może być idealny? Dlaczego Pan w Swoim Słowie ciągle łączy przeciwieństwa i nierzadko wykluczające się postawy?

Ewangelia bez moralizatorskich obrazów potępienia

Moje „Nie lubię Cię!” padło, gdy po raz miliard n-ty czytałam Ewangelię o pannach roztropnych i głupich. Jeden drobny okruch zakłócił spokój mojej kontemplacji utartym schematem: „Królestwo Boże podobne jest do dziesięciu panien…” (Mt 25, 1). Aż dwa razy przeczytałam. No „do dziesięciu”, a nie „do pięciu rozsądnych”. Jak byk stoi. I wcale dalej Pan Jezus nie precyzuje, że ostatecznie królestwo będzie wypełnione tymi, co mądrzy i przygotowani na Jego nadejście, a ci, co o oliwę nie zadbali, pójdą na potępienie. Pan tym drugim, owszem, powie: „Nie znam was”, ale przypowieść nie kończy się żadnym moralizatorskim obrazem potępienia. Jest tylko wskazówka: „Czuwajcie”. Jak zawsze w duchu „daję wam wolność”, zrobicie to, co uważacie za stosowne. Ale JA kocham Was wszystkich bez różnicy.

DEON.PL POLECA

Jest więc w tym obrazie niewygodna myśl, że największym marzeniem Boga wydaje się, by wszyscy stali się z Nim Jedno. Także Ci, którzy Go olewają, ignorują, nie szanują, kompletnie nie znają. I o ile ta wizja mnie jeszcze tak bardzo nie irytuje, to gdy pomyślę o tym, że takie same szanse na Niebo jak ja ma każdy zbrodniarz, to mam ochotę tupać nogą. Rozum wie, że Pan Bóg wie lepiej, ale serce ciągle uznaje to za takie, tak po ludzku, … niesprawiedliwe.

Pokusa ubierania Boga w schemat

Lektura Biblii często konfrontuje mnie z tym moim dziecięcym podejściem do wiary, z tym, co we mnie ludzkie, małe i ograniczone. Kiedy tak dzień po dniu poznaję Boga w Jego Słowie, sama doświadczam sprzeczności. Z jednej strony czuję, że jestem z Nim w coraz większej bliskości. Jego Obecność staje się bardzo namacalna i żywa. I to daje niesamowite poczucie pokoju i radości w sercu. Z drugiej strony – widzę z przerażającą jaskrawością, jak bardzo Pana Boga nie znam i jak nikłe są szanse, bym moim rozumkiem choć w promilu Go ogarnęła. Jednocześnie frustruje mnie to, jak łatwo sobie tworzę w głowie jakiś obraz, jakąś Jego wizję, która nijak się ma do Boskiej Rzeczywistości. I – co gorsza – to pragnienie ubrania Go w jakiś schemat, w jakieś szaty, cechy i przymioty … jest momentami pokusą nie do odparcia.

Słowo Boże ma wielką moc wytrącania nas z równowagi

Kiedy czytam historie bohaterów Starego Testamentu uderza mnie, że ludzie, których moralność była tak daleka od naszej, wydają się mieć nieporównywalnie lepszy kontakt z Panem Bogiem niż my, żyjący w Erze Nowego Testamentu. Szukając odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak jest, odkrywam, że być może istotą naszego problemu jest to, że z taką łatwością przychodzi nam dziś łamać pierwsze przykazanie (zarówno miłości, jak i dekalogu). I to wcale nie z premedytacją! Rodzina, praca, służba, sport, dieta, wspólnota – wiele spraw ważnych i dobrych wypełnia naszą codzienność po brzegi. I one niepostrzeżenie przysłaniają nam Pana Boga. A nawet jeśli nie przysłaniają, to skupiają nasz wzrok i bardzo ograniczają pole widzenia. To, co transcendentne, wydaje się dalekie, obce i trudne, właściwie – niezbyt istotne dla mojego tu i teraz, a tym samym łatwe do wrzucenia na półkę „pomyślę w wolnej chwili”.

Na szczęście Słowo Boże jest ostre niczym miecz, żywe i skuteczne. Ma wielką moc wytrącania nas z równowagi i burzenia zastanych poglądów, co każdorazowo jest świetnym preludium do osobistego nawrócenia. Grunt to pozwolić Mu do siebie dotrzeć. I uświadomić sobie, że nawet jeśli Bóg mnie złości i irytuje, to jest to dobry znak. Bo takie emocje może wywołać w nas tylko Ktoś, kto nie jest nam obojętny.

---

Tekst pierwotnie publikowany na blogu dobrawnuczka.blog.deon.pl . Śródtytuły pochodzą od redakcji.

Żona, mama, córka, z zawodu animatorka społeczności lokalnych, z zamiłowania doktorka nauk społecznych, w wolnych chwilach pisze bloga "Dobra Wnuczka" i prowadzi konto na Instagramie. Razem z mężem od lat zaangażowana w Ruch Spotkań Małżeńskich i wrocławską Wspólnotę Jednego Ducha. 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Gdy złości mnie mój Bóg
Komentarze (6)
AS
~Antoni Szwed
24 sierpnia 2023, 19:20
"Pan tym drugim, owszem, powie: „Nie znam was”, ale przypowieść nie kończy się żadnym moralizatorskim obrazem potępienia." Otóż, nie całkiem tak jest. Warto przeczytać werset poprzedzający: " Gdy one szły kupić, nadszedł pan młody. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną, i drzwi ZAMKNIĘTO." [Mt 25, 10]. To znaczy, że te 5 spóźnionych panien nie będą się cieszyć radością przebywania z Panem Młodym. Nikt ich do środa nie wpuści, drzwi zamknięto. Nie będą zbawione, nie dostąpią "wizji uszczęśliwiającej" (mówiąc słowami św. Tomasza z Akwinu), zatem będą nieszczęśliwe. Czym jest potępienie? Radykalnym i ostatecznym brakiem życia w obecności Boga na wieczność. To jest straszliwe nieszczęście. Człowiek jest wolny, może wybrać wieczne bycie z Bogiem lub wieczny brak Boga. To nie są opcje z tego samego poziomu - one są radykalnie INNE. Jedna jest wiekuistym szczęściem, druga wiekuistym nieszczęściem.
ED
Ewa Duch
23 sierpnia 2023, 15:26
Super artykuł poirytowaly mnie jednak wyświetlające się tu reklamy czytania z kart tarota .....................
PK
Paweł Kopeć
23 sierpnia 2023, 10:25
Feminizm?!
JN
~Jan Nowak
23 sierpnia 2023, 08:32
Bóg ze swej definicji jest "Duchem najdoskonalszym" a więc nie może nas złościć, denerwować, utrudniać. Jeżeli w naszym sercu pojawia się odczucie złości, frustracji, zniechęcenia - to nie jest efekt istnienia i działania Boga, ale jest to wina nas samych. My sami sobą się rozczarowujemy, sami na siebie jesteśmy wściekli, sami sobą się smucimy. Bóg jest jedynie lampą, która rozświetla to, co sami sobie robimy.
AM
~Alicja M.M.
23 sierpnia 2023, 19:40
O uczuciu radości czy zachwytu nie powie Pan, że jest naszą „winą”, prawda? (Sądzę zresztą, że zasługą też Pan tych uczuć nie nazwie). Uczucia mówią o nas, możemy je oglądać w Bożym świetle, tu się zgadzam. Ale to nie jest tak, że trudne uczucia zawsze mówią nam o naszych błędach, a miłe o duchowych postępach…
E3
edoro 333
23 sierpnia 2023, 21:46
Myślę, że pani Agata to wie