Gdyby Pismo Święte napisały kobiety
Biblijne relacje o spektakularnych zwycięstwach narodu wybranego, mrożące krew w żyłach mordy z polecenia Boga, gdy w pień wybijano wszystkich mieszkańców i zdobywano miasta równając je z ziemią… To w większości przechwałki niedowartościowanych mężczyzn, pokaz męskiej dumy.
Wykopaliska archeologiczne zdają się potwierdzać, że podczas zasiedlania Kanaanu przez Izraelitów, nie dochodziło do wielkich zniszczeń. W większości miast nikt się specjalnie nie bronił. Wiele z nich przechodziło spod panowania jednego króla pod panowanie innego, nawet tego nie zauważając. Salomon (król Izraela) wygrywając z Hiramem (królem Fenicjan) w rywalizacji na zgadywanki (dzisiaj byłaby to pewnie gra w karty), zagarniał całe miasta nawet nie wstając od stołu i nie fatygując swoich żołnierzy. Ech ci mężczyźni - słyszę już głos kobiet - cóż za historie powypisywali?!
A gdyby to kobiety relacjonowały wydarzenia z czasów Starego Testamentu, to na co zwróciłyby uwagę? Co by przemilczały a co wyolbrzymiły? Jeśli dobrze wsłuchamy się w ich głos, to okaże się, że Mojżesz przespał ten wspaniały moment, gdy Bóg zatopił rydwany Egipcjan ścigających Izraelitów. Zbudziła go ze snu Miriam, sistra Aarona, chwytając za bęben i wykrzykując dobrą nowinę o potopionych koniach i jeźdźcach (por. Wj 15,20-21).
A za czasów Jozuego? Gdy ruszył z wojskiem na Jerycho, zastał miasto już opuszczone. Nikt go nie bronił. Cóż więc mieli powiedzieć powracający do swoich kobiet waleczni żołnierze? Dlaczego nie przywieźliście nic do jedzenia, nie przyprowadziliście wołów, owiec i osłów? Gdzie są wasze łupy? W Księdze Jozuego czytamy: "miasto i wszystko, co w nim było, spalili" (Joz 6,24), bo Pan nie pozwolił im niczego ze sobą zabrać (por. Joz 6,18). To była najlepsza wymówka, bo jak tu powiedzieć, że zamiast walczyć chodzili dookoła przez siedem dni grając i śpiewając. Cóż za beztroska!
Przechodząc do Nowego Testamentu - jak opisałyby kobiety pobyt Jezusa w Kafarnaum? Co by zapamiętały z Jego nauk, wygłaszanych w synagodze i nad brzegiem jeziora? Czy to samo, co mężczyźni? Z pewnością dużo więcej. Złośliwi względem kobiet mówią, że de facto to one otrzymały misję przekazania Dobrej Nowiny (por. Mk 16,7; Mt 28,7-8; J 20,17), ale słowa kobiet wydały się mężczyznom "czczą gadaniną i nie dali im wiary" (Łk 24,11).
Nie chciałbym, aby to, co napisałem, pozostało jedynie gdybaniem. Rok wiary jest okazją dla nas wszystkich, byśmy wreszcie dali wiarę kobietom, byśmy wyraźnie usłyszeli Słowo Boże przetłumaczone na język matczynej troski a nie tylko męskiej dumy, na język dbałości o sprawy najprostsze a nie o nadmuchane ideologie, na język świadectwa a nie pompatycznej mowy. Bóg jest naszą Matką a nie wojskowym strategiem czy pracoholikiem. Spójrzmy na cała historię zbawienia oczyma kobiet. Wtedy wiele, jako mężczyźni, zrozumiemy.
Skomentuj artykuł