Harry Potter i święty Paweł
Przeczytałem kiedyś zagorzałą dyskusję na temat pewnej ewangelicznej refleksji wędrownego kaznodziei, który w swoim przekazie wykorzystał jeden obraz z serii powieści Harry Potter. Kaznodzieja przez wielu został zrugany, że odwołuje się do obrazów satanistycznych.
Wielu przejechało się po nim i szczelnie zamknęło na inspirujący przekaz. Kiedy wydawało się, że krytyka się kończy, wówczas przybrała na sile.
Przedstawiony obrazek jest mi osobiście również znany. Parę lat temu, podczas publicznego spotkania ewangelizacyjnego w Domu Kultury w moim mieście, przemawiałem do kilkuset słuchaczy. Wśród nich było parę osób wierzących, które, jak się później okazało kontrolowały to, co mówiłem.
Dzieliłem się wówczas myślą, że Bóg zrobił wszystko, aby nas ukochać i zbawić, ale teraz "Z tym największy jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz".
Zacytowałem dobrze wszystkim znane zdanie, które napisał Tadeusz Boy-Żeleński - pisarz, poeta i satyryk. Oczywiście, zrobiłem to z premedytacją, aby przemawiając do ludzi, którzy nie znali Biblii, użyć znanego im cytatu, by przez to pokazać naszą odpowiedzialność udzielenia odpowiedzi na Bożą miłość. Po wszystkim skierowano do mnie, delikatnie ujmując, podobny sprzeciw jak do wspomnianego kaznodziei. Zarówno do niego, jak i do mnie swoje "NIE" kierowali chrześcijanie, twierdząc, że nie można świeckich, niemówiących o Bogu tekstów, używać do mówienia o Nim. Jest to bowiem obrazoburcze.
Rewolucyjna lekcja Pawła
Pozwolę sobie w związku z tym na pewną refleksję. Niespełna dwa tysiące lat temu Paweł Apostoł, autorytet dla absolutnie wszystkich starających się wskazywać na Chrystusa, staje na ateńskim Areopagu, głosząc Ewangelię Grekom, którzy nigdy nie słyszeli ani o Ewangelii, ani o zapowiadającej jej Biblii Hebrajskiej z "ewangelistą" Izajaszem na czele.
Paweł głosi Chrystusa poganom nieuznającym proroctw zapowiadających Chrystusa, do których odwoływał się, przemawiając do Żydów. Z uwagi na adresatów przewartościowuje więc całą swoją koncepcję głoszenia Ewangelii i zamiast opierać się na Biblii Hebrajskiej, odwołuje się do pism znanych Ateńczykom. Szuka innych argumentów i znajduje je w literaturze greckiej.
I to stanowi kapitalną, rewolucyjną na tamte i - jak myślę - na nasze czasy, lekcję dla wszystkich chcących i starających się dziś tę samą Ewangelię opowiadać. Paweł "dla pogan staje się poganinem". Nie operuje hasłami i zwrotami jemu bliskimi, ale wchodzi w język i kulturę swoich słuchaczy (!). I tak okazuje się, że dwa cudowne, dzisiaj natchnione, wpisane w kanon Biblii zdania apostoła: "Bo w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy" oraz "Jesteśmy bowiem z Jego rodu", które chętnie cytujemy, pochodzą z dwóch najbardziej pogańskich dzieł tamtych czasów, napisanych przez najbardziej pogańskich pisarzy.
Słowami pogańskiej poezji o Bogu
Cytat: "Jesteśmy bowiem z Jego rodu" pochodzi od niejakiego Aratosa z Soloj, który powyższe słowa pisze na cześć Zeusa w dziele Fenomeny. Zobacz, proszę, dłuższy fragment: "Zacznijmy od Zeusa, o którym my, śmiertelni, tyle rozpowiadamy, każda ulica, każde targowisko, pełne jest Zeusa, każde morze, każdy port, pełen jest jego boskiej osoby, wszędzie, każdy jest dłużnikiem Zeusa, bo my wszyscy jesteśmy z jego rodu". Cytowany przez Pawła tekst nie dotyczy więc Jedynego, a Zeusa.
Paweł jednak posłużył się nim. Przewartościowuje i używa zdania, które zostało napisane na cześć Zeusa, aby wskazać na Boga. To trochę tak, jakby ktoś dzisiaj, zarażając Ewangelią, posłużył się np. wspomnianą powieścią z serii Harry Potter albo o wiele bardziej kontrowersyjną lekturą. (Zatrzymaj się tu, proszę, Czytelniku, i pomyśl o najbardziej ciemnej dla ciebie lekturze, a potem wyobraź sobie Apostoła Narodów, który cytuje jej fragment, aby wskazać, że Jezus jest Zbawicielem). Podczas gdy wielu z nas nigdy w życiu nie dotknęłoby się lektury Aratosa, Paweł Apostoł robi to. Czytał i poznał ją, aby w stosownym czasie móc się nią posłużyć.
Jeżeli więc dla kogoś jest dziś nie do przyjęcia, by przez Harryʼego Pottera czy frywolny cytat satyryka Tadeusza Boya-Żeleńskiego mówić o Ewangelii, to również nie do przyjęcia jest sam Paweł Apostoł, któremu jednak, tak się składa, zawdzięczamy to, że poznaliśmy Ewangelię. Paweł nie gardził literaturą pogańską, ale poznawał to, co ludzie, którym opowiadał o Jezusie, znają, aby trafić głęboko do ich serc z przesłaniem Dobrej Nowiny. Minęły już dwa tysiące lat i dalej jest to dla nas świeża lekcja.
Nieewangeliczne teksty, które inspirują
Paweł Apostoł cytuje jeszcze innego pisarza, który również by się nam nie spodobał - Epimenidesa Kreteńczyka. Zdanie: "Bo w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy", podobnie jak cytat wcześniejszy, dotyczy Zeusa. Zobacz nieco dłuższy fragment: "Ukształtowany został grobowiec dla Ciebie, jedyny święty i potężny, ale nie jesteś martwy: żyjesz i będziesz trwać na zawsze, w tobie żyjemy, poruszamy się i jesteśmy".
Paweł w dwóch absolutnie nieewangelicznych tekstach znalazł coś, co go zainspirowało do tego, by posłużyć się nimi w przekazie Ewangelii. I czyni tak jako pobożny, ortodoksyjny Żyd, który burzy się w środku na każdy przejaw politeizmu. Opis jego wnętrza z pobytu na Areopagu maluje przed nami wewnętrzny obraz jego wzburzenia i niezgody na to wszystko, co tam widzi. Ale wiedząc o tym, dokąd się udaje, opuścił on Jerozolimę i Świątynię Jerozolimską, opuścił miejsce, gdzie czczono Jednego Boga, opuścił miejsce, w którym się wychował i czuł dobrze, aby przybyć do Aten, na Areopag, gdzie ludzie nie potrzebowali jednego Boga, ale chcieli mieć ich tam całe mnóstwo. Paweł przybywa do Aten, na Areopag, z jednego powodu: z powodu Ewangelii.
On wie, że jest w tym miejscu potrzebny, bo Ewangelia jest w tym miejscu potrzebna. Został przynaglony przez Ducha, że ma tam Ewangelię głosić, i robi wszystko, aby go zrozumiano. Nie ma znaczenia w tym miejscu, jaki język wydaje mu się bardziej przyjemny, a jaki mniej, co bardziej mu się podoba, a co mniej. Tylko zbawienie dusz jego słuchaczy ma znaczenie. To pokazuje, jakie wnętrze miał ten człowiek. Jak bardzo zależało mu na życiu ludzi, do których przemawiał. Dlatego jest gotów zaznajomić się i zacytować słowa dzieł, których w innym przypadku by się nie dotknął. Robi to z jednego powodu - jest nim zbawienie drugiego człowieka.
Kontrowersyjne, ale kierowane Duchem
Może to jest kontrowersyjne, może skandaliczne, ale kierowane Duchem Świętym. Dziś bowiem fragmenty owych dzieł, które w swej pierwotnej wersji są tekstami na cześć Zeusa, przez to, że posłużył się nimi Apostoł Narodów, a inny apostoł, dziejopisarz Łukasz zapisał, są tekstami natchnionymi (sic!). Jeżeli więc jest to dla kogoś kontrowersyjne, to kontrowersyjny jest sam Duch Święty, który w sposób szczególny czuwał nad zawartością zapisanych w Biblii wcześniej wypowiedzianych słów apostołów, aby św. Paweł mógł właśnie zapisać później, że "wszelkie Pismo jest przez Boga natchnione".
Mowa Pawła Apostoła na Areopagu niesie ze sobą dla nas zachętę do otwartości! Abyśmy nie byli zamknięci jak słoik z ogórkami na wszystko, co nie ma znaku rybki na zewnętrznej okładce, i abyśmy nie zamykali Boga w naszych schematach i koncepcjach tego, jak i do kogo może przemówić i jak trafić. Tak więc nie oceniajmy zbyt szybko tego, kto jakich środków używa do głoszenia Ewangelii.
Dla wielu bowiem dzisiaj wspomniany Paweł Apostoł nie byłby apostołem z tego powodu właśnie, że takie rzeczy wypowiadał na Areopagu, a jednak to nie my inspirujemy Pawła, ale to Paweł inspiruje nas. A zatem rozwijajmy się jak najszerzej i dajmy się prowadzić Bogu w sposób nieprzewidywalny. Bądźmy otwarci z tym jednym przynagleniem, jak dla niewierzącego stać się jak niewierzący, aby pozyskać go dla Chrystusa.
Ewangelia zrozumiała dla "Betona"
Kiedyś dzieliłem się Ewangelią w pewnym miejscu, używając obrazów z mojego wyjścia na Mont Blanc. Jeden chłopak podszedł do mnie i powiedział: "Wreszcie usłyszałem słowo dla facetów". To było słowo, które po raz pierwszy zrozumiał i dzięki temu otworzył serce, aby uznać Chrystusa za swojego Pana, Zbawiciela i Przewodnika. Parę dni temu zabrałem na stopa pewnego mężczyznę. Znam go z dzieciństwa, ale nie widziałem długie lata. Jego ksywa, która została mu do dzisiaj, to "Beton". Domyśl się dlaczego.
"Beton", wchodząc do mojego samochodu, podzielił się na wstępie, że siedział "w puszce", czyli w więzieniu, i że grypsuje, jest w subkulturze więziennej. Kiedy na początek próbowałem zainspirować go Ewangelią, podzielić się tym, jak Jezus dotknął mojego życia i może dotknąć jego życia, nie rozumiał. Widziałem, że mijamy się językowo. Kiedy jednak, wsłuchując się w jego język, powiedziałem mu o ziomie Jezusie, wówczas coś w nim drgnęło. Jakby to był klucz do jego serca. Słuchał, rozumiał.
Dzieląc się Ewangelią z "Betonem", po raz pierwszy użyłem obok siebie wyrazów "ziom" i "Jezus", bo to pierwsze słowo nie pochodzi z mojego codziennego słownika. Musiałem szybko nauczyć się zrozumiałego, nowego dla mnie języka, aby w "Betonie", coś pękło, coś się otworzyło. Dlaczego? Aby dla grypsującego stać się jak grypsujący i pozyskać go dla Chrystusa. Chrześcijaństwo to nie poruszanie się wśród swoich ze specjalistyczną, znaną nam tylko mową, ale to bycie wśród ludzi, którzy Zbawiciela nie znają i przyjmują, że Go znać nie potrzebują.
Radosław Siewniak - założyciel i prezes Stowarzyszenia Do Źródła, ewangelista i nauczyciel Słowa Bożego. Publicysta, autor książki "Prawda głodna odwagi". Głosił w wielu miejscach w Polsce oraz za granicą (Stany Zjednoczone, Austria, Czechy, Norwegia). Z zawodu fizjoterapeuta. W wolnym czasie lubi podróże i dobrą książkę.
Skomentuj artykuł