Jesień przyszła. Nie ma na to rady. Czyżby?

Jesień przyszła. Nie ma na to rady. Czyżby?
Fot. Alex Geerts / unsplash.com

Lata temu, gdy pierwsze postrzelone słońcem drzewa zalewały się żółcią i czerwienią, moja Przyjaciółka często nuciła pod nosem: „Jesień idzie, nie ma na to rady!” (internety podpowiadają, że autorem tej piosenki są: Andrzej Waligórski i Aleksander Grotowski). Do dziś każdy mój spacer po parku ma ten „soundtrack” w głowie, co niezmiennie wprawia mnie w dobry humor. Jesienna chandra bywa jednak dość zawzięta i nie zawsze da się ją przegonić wesołą melodią. Co więc jeszcze można robić?

Babcine sposoby

Ciepły kocyk, herbatka z syropem, w którym czułe, kochające ręce zamknęły zapach lata, i niespieszne rozmowy. Tak zazwyczaj jesienne smutki rozpraszali  moi dziadkowie. Zapach wełny, z której Babcie plotły grubaśne swetry i skarpety dla całej rodziny, przyjemnie otulał i zapowiadał, że już niedługo, już za chwilę będzie zima, a z nią sanki i bitwy na śnieżki. Od lat staram się stosować minimalistyczne zasady w swojej osobistej szafie, ale tych dwóch rzeczy nie jestem w stanie wyrzucić. I choć wiem, że nie ubiorę już ani swetra od Babci Stasi, ani skarpet od Babci Czesi, to mam je schowane w pudle z napisem „MIŁOŚĆ”. Rzeczy z tego pudła, owszem, zajmują miejsce, ale to miejsce jest specjalne i ciągle tętni życiem: wspomnień, zapachów, smaków z dobrych, wspólnie przeżytych chwil. Odwoływanie się do nich, to też był babciny sposób na jesienną chandrę. Dziś, w kołowrotku zdarzeń na trasie praca-szkoła/przedszkole-dom bardzo brakuje mi tego gawędziarstwa – tych wszystkich ploteczek, anegdot i przemyśleń o życiu, które skutecznie zatrzymywały człowieka w miejscu. W hałasie newsów, insta-rolek i tik toków nie ma miejsca na długie opowieści ani epickie opisy. Warto jednak o nie zawalczyć, by w pędzie dnia codziennego nie dać się zagonić w kozi róg. Tam gdzie szaro, smutno i samotno.

Wyjść do ludzi

Oczywiście, zgodzę się, że „zapadanie w sen zimowy” bywa kuszącą perspektywą podczas jesiennych dni. Tyle, że w praktyce rzadko kto z nas może sobie pozwolić na przespanie nieprzyjemnych nastrojów. I chociaż samotność nie musi być zła, to jednak doświadczenie mówi, że łatwiej walczyć z chandrą, mając obok siebie życzliwych ludzi. Październik jest miesiącem, gdzie pełną parą rusza życie w różnych duszpasterstwach i wspólnotach. To dobry moment, by do nich dołączyć i dać się porwać życiu, które toczy się wartko w przykościelnych salkach. Najtrudniej oczywiście przełamać własną niechęć. Ale kto się odważy, na pewno nie będzie narzekał na brak wrażeń i pozytywnych inspiracji. Bo – wbrew obiegowym opiniom – Kościół to wciąż miejsce, gdzie spotykają się zakochani w Bogu i Jego Dobrej Nowinie pozytywni wariaci.

Przeprosić się z profilaktyką

Zdarza się jednak i tak, że mimo błogosławieństwa kochających ludzi wokół, czujemy jesienny spadek formy. Sama ostatnio nie mogłam się wykaraskać z fatalnego samopoczucia i nieustającego pragnienia schowania się pod kocyk. I kiedy już nic nie pomagało, Najlepszy z Mężów zadał sakramentalne pytanie: „A badałaś się ostatnio?”. Ups. Faktycznie, chorując na niedoczynność tarczycy, powinnam regularnie kontrolować swoje wyniki krwi. A jak człowiek jakoś tak z pół roku zapomni to robić, to potem wyjaśnienie jego nieustającego wyczerpania może okazać się dość prozaiczne. Nasze ciała są świątyniami Pana Boga. O nie też trzeba dbać! Nieustannie.

Suplementować to, co najlepsze

A skoro przy profilaktyce jesteśmy, to podczas szukania sposobów na jesienną chandrę, nie można zapominać o korzyściach płynących z suplementowania witaminy D3 (Dobro, Dobro, Dobro). Kto otacza się dobrem, ten będzie się dobrze czuł. Proste równanie. Kilka minut „opalania” przed Najświętszym Sakramentem wleje znacznie więcej słońca w zbolałą duszę niż seans w solarium. A przeczytanie dobrego Słowa, artykułu czy książki pomoże zaczerpnąć oddechu w najbardziej zamglony dzień. Świetna płyta, pyszna kawa, spacer szlakiem zachwycającej architektury. Dobra ci u nas pod dostatkiem. Czasem wystarczy wyłączyć internet, żeby je zauważyć.

Bo naprawdę nie ma co narzekać na pogodę, zły świat i ludzi. Słońce świeci nawet za najczarniejszymi chmurami. Więc nie dajmy się jesiennym spadkom nastroju bez walki – sposobów jest wiele. Trzeba jedynie cierpliwości i uważności, by je dostrzec.

 

Żona, mama, córka, z zawodu animatorka społeczności lokalnych, z zamiłowania doktorka nauk społecznych, w wolnych chwilach pisze bloga "Dobra Wnuczka" i prowadzi konto na Instagramie. Razem z mężem od lat zaangażowana w Ruch Spotkań Małżeńskich i wrocławską Wspólnotę Jednego Ducha. 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Piotr Lenartowicz SJ

Taki jestem zaabsorbowany tymi moimi bakteriami, a tu dzisiaj trzeba coś powiedzieć o miłości…

Ojciec Piotr Lenartowicz (1934–2012) – barwna postać krakowskich jezuitów, profesor, filozof przyrody, doktor nauk medycznych, uwielbiany kaznodzieja. Jego niedzielne kazania przez...

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Jesień przyszła. Nie ma na to rady. Czyżby?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.