Jezuita o tym, czy iść na "Kler" i o tym, co można z tym filmem zrobić

Jezuita o tym, czy iść na "Kler" i o tym, co można z tym filmem zrobić
(fot. scena z filmu "Kler")
Paweł Kowalski SJ / kw

Jeśli jeszcze nie byliście - przeczytajcie. Jeśli już byliście, przeczytajcie, co trzeba teraz zrobić po obejrzeniu "Kleru".

Publikujemy komentarz Pawła Kowalskiego SJ:

DEON.PL POLECA

Nie, to nie jest film zrobiony, aby pomóc Kościołowi. To film zrobiony pod tezę: Kościół jest zły.

Polazłem na premierę - sala wypełniona po brzegi. Przyznam, że poszedłem bo miałem nadzieję, że zorganizujemy w duszpasterstwie wspólne wyjście, a potem dyskusję o Kościele [poszedłbym jeszcze raz]. Teraz raczej nie będę pchał tego pomysłu. Rozczarowałem się niemożebnie.

Film jest niesamowicie długi. Pierwsza część to pastisz różnych "gagów": biskup przeklina, ksiądz pije, księża imprezują, biskup święci kanalizację. Sala natrząsała się ze śmiechu. Ja zadawałem sobie pytanie, dlaczego mnie to nie śmieszy. Ale potem sobie przypomniałem, jak wyglądała reakcja sali, kiedy podczas zwiastunu filmu Marka Koterskiego była pokazana masturbacja i dowcipy o "palcu w pupie" [autentycznie!]. I już nie musiałem się więcej pytać.

Potem obraz robi się na szczęście ciekawszy, ale bardziej depresyjny. Okazuje się, że historia naszych trzech głównych bohaterów jest dużo bardziej skomplikowana, niż mogłoby się wydawać. Tutaj sala nie śmiała już się do rozpuku. I słusznie, bo są to bardzo bolesne historie - aczkolwiek [nie zdradzając tutaj treści filmu] film pokazuje, że ofiary pedofilii kończą jako sprawcy, co jest chyba karkołomną tezą - może ktoś byłby w stanie to jakoś potwierdzić?

Smarzowski został raz zapytany, czy jego obraz jest wiarygodny, skoro sam jest ateistą. Odpowiedział, że przecież filmów o kosmosie nie muszą robić astronauci.

I ma rację, ale to nie znaczy, że taki film będzie wiarygodny.

I myślę, że to jest klucz do zrozumienia tego filmu. To obraz Kościoła, który przebija z mediów: czarny, przykry, beznadziejny. Wyprany z wiary i sacrum. To film, który się pastwi nad instytucją Kościoła, ale nadmienia, że historia jego przedstawicieli może być bardziej skomplikowana. Nie, w tym filmie nie ma nadziei dla Kościoła (dwie siostry podczas mszy na placu), jedyne, co zostaje człowiekowi, to jak najszybsza ewakuacja (ostatnia scena).

Czy może on skłonić do jakiejś refleksji sam Kościół? W pewnym sensie tak: że nasz głos dotyczący doświadczenia wiary jest zupełnie niezrozumiały (jeżeli w ogóle jest słyszalny).

Czy to dobrze, że taki film powstał? Nie mam cienia wątpliwości, że nie. Nie jest to film uczciwy, jeżeli można w nim znaleźć coś dobrego (a da się), to są to rzeczy, które nie usprawiedliwiają jego nakręcenia.

Jest natomiast jedna rzecz, która go usprawiedliwia: biznes. To film, którego wartość jest monetyzowalna. Zrobił większe otwarcie w polskich kinach niż "50 Twarzy Greya" (co to mówi o nas, Polakach, strach rozwijać). Jest więc dla mnie jasne. Takich rzeczy będzie więcej. Polacy lubią, jak przywala się Kościołowi i są w stanie zapłacić, żeby ktoś to robił. Jestem też przekonany, że to niestety spowoduje odejścia od Kościoła - tych z ledwo tlącą się wiarą.

Jakie wezwanie odczytuję dla siebie czy dla Kościoła?

Więcej autentycznej wiary i więcej świadectwa wiary! Chodzi bowiem o to, żebyśmy powrócili całym sercem do Jezusa Chrystusa. Po drugie, aby to miało swój przejaw w codzienności. To będzie wymagało zrezygnowania z wygodnego twierdzenia, że "wiara to osobista sprawa każdego człowieka" i uzbrojenia się w twardą skórę i stalowe nerwy, bo nie raz się oberwie.

A i jeszcze jedno. Czy iść na ten film? Myślę, że ten film nie zaszkodzi wierze, o ile człowieka ma uruchomione myślenie. Więc dobrego seansu :)

* * *

Tekst ukazał się pierwotnie na profilu Pawła Kowalskiego SJ na Facebooku.

Zapytaliśmy również Ewę Kusz z Centrum Ochrony Dziecka na temat tego, czy sprawcy pedofilii sami kiedyś padli ofiarą molestowania seksualnego. "Jest różnica statystyczna między sprawcami nadużyć seksualnych wobec nieletnich a resztą społeczeństwa" - przyznaje Ewa Kusz z Centrum Ochrony Dziecka - "Wiele badań potwierdza, że proporcja sprawców, którzy byli ofiarami molestowania seksualnego lub innych form przemocy jest wyższa niż osób, które nie były sprawcami. Nie jest to teza kontrowersyjna".

Duszpasterz akademicki wspólnoty DA Winnica w Gdańsku Wrzeszczu. Bydgoszczanin. Ukończył filozofię na Akademii Ignatianum w Krakowie. Pracował w Szkole Kontaktu z Bogiem. Studiował teologię na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. Podharcmistrz i kilkukrotny przewodnik grupy SZARA WAPM

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Grażyna Jagielska

Reportaż wojenny z wnętrza kobiecego świata

On był ciągle w drodze, w centrum krwawych wydarzeń. Spotykał się z wojskowymi dowódcami, mordercami i lokalnymi watażkami. Kolekcjonował pamiątki od nich, a po powrocie do kraju otrzymywał dziennikarskie...

Skomentuj artykuł

Jezuita o tym, czy iść na "Kler" i o tym, co można z tym filmem zrobić
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.