Tomasz Golonka OP o filmie "Kler": w czasie projekcji panowała cisza, czasem grobowa
"Byłem na filmie «Kler» Wojciecha Smarzowskiego. Zaznaczam to od razu, by uniknąć zbędnych dociekań" - pisze przeor dominikańskiego klasztoru w Katowicach.
Dominikanin zaznacza, że "Kler", podobnie jak inne dzieła Smarzowskiego, jest filmem intencjonalnym. "Każdy w filmie widzi to, co sam chce zobaczyć, to co mu w duszy gra i przypisuje dziełu, że to właśnie tam jest" - pisze Tomasz Golonka OP i podkreśla, że dla niego film jest przede wszystkim wyrazem solidarności z ofiarami wykorzystywania seksualnego w Kościele - dziećmi, kobietami, mężczyznami ale również samymi księżmi.
Ks. Isakowicz-Zaleski obejrzał "Kler". "Nawiązania do konkretnych duchownych są bardzo wyraźne">>
Tomasz Golonka OP uważa, że film "operuje zestawieniem i szczegółem". "Dobrze powiedziane kazanie Trybusa i życie uwikłane w samotność. Nowomowa kaznodziejska i Bentley - jedno i drugie - Mordowicza. Niejawność zakamarków, z których przynoszone są pieniądze i podgląd z kamery szpiegowskiej ("Dlatego wszystko co powiedzieliście w mroku, w świetle będzie słyszane, a coście szeptali do ucha, głosić będą na dachach" - Łk 12.3). Lisowski tłumaczący dziecku na oddziale onkologii, że niektórych, to Pan Bóg chce mieć szybciej u siebie. Zakonnice na placu Sanktuarium splatające się dłońmi. Cytat z polityka i cytat z hierarchy. Fakt, nagromadzenie, skumulowanie tylu ciągów zdarzeń, epizodów i szczegółów w 133 minutach krzyczy i boli" - pisze dominikanin.
Zakonnik odpiera zarzuty, jakoby film Smarzowskiego miałby być finansowany przez instytucje wrogie Kościołowi. "Tak jakby ktoś - mówiąc obrazowo, robił dym… a ognia w ogóle nie było. Skądinąd wiemy, że im bardziej coś się tli, im mniej dopływu powietrza, a to co się pali jest zgniłe i mokre, to dymu jest jeszcze więcej" - zaznacza dominikanin.
Ks. Andrzej Luter: nikt jeszcze filmu nie widział, a już wiadomo wszystko>>
Tomasz Golonka OP porusza również problem nieokreślonej skali pedofilii w Polsce. Uważa, że póki co nie wiemy, jaki jest rzeczywisty zasięg problemu, a do jego opisania potrzebne są specjalistyczne badania. "Może trzeba badać archiwa, dokumenty, rozmawiać z ludźmi, którzy pamiętają, dać głos tym, którzy doświadczyli wykorzystania i przemocy. Będziemy mieli skalę".
Dominikanin podsumowuje swoją refleksję reakcją publiczności. Piszę, że prawie cały film na sali panowała grobowa cisza, przemywana czasem śmiechem bardziej "nerwowego odreagowania niż odprężenia". "Ten film, jak mówi wielu, i tu się zgadzam, nie jest po to by się pastwić. Dość już jest tego pastwienia, które jest tematem filmu. Ten obraz, jest by demaskować, ujawniać, poruszać" - uważa zakonnik.
Skomentuj artykuł