Kaczka z rodzynkami i chrzest, o który możemy kłócić się do końca świata
Czyj chrzest jest ważniejszy? Mam smutną refleksję, że moglibyśmy wymieniać się argumentami do końca świata i o jeden dzień dłużej.
Fakt, że ksiądz Michał Misiak przyjął chrzest w Jordanie, sprawił, że ogień międzydenominacyjnych walk, znowu rozpalił do czerwoności nasze facebookowe tablice.
Jedna Oblubienica
A Chrystus wróci po jedną Oblubienicę, ubraną w "czysty i lśniący bisior" (por. Ap 19, 8). Tak czytam w Objawieniu św. Jana. Autor wyjaśnia, że "bisior" oznacza sprawiedliwe czyny świętych. Dodaje, że ci którzy zostali zaproszeni na Wesele Baranka, są prawdziwymi szczęściarzami!
Prorok Izajasz pisze: "my wszyscy byliśmy skalani, a wszystkie nasze dobre czyny jak skrwawiona szmata" (Iz 64, 5). Do dzisiaj pamiętam myśl, którą usłyszałam w kontekście tych dwóch fragmentów Biblii. Parafrazując, chodziło o to, że przez wzajemną arogancję, pychę i podziały, suknia weselna Kościoła-Oblubienicy bardziej przypomina skrwawioną szmatę niż lśniący bisior. Mocne i smutne.
Od czego możemy zacząć, żeby stać się odpowiedzią na modlitwę Jezusa, który prosił Ojca "aby byli jedno"?
Słuchanie bez oceniania
Wśród internetowo-słownych potyczek trafiłam na wymianę myśli, w czasie której zarówno katolik, jak i protestant mogli poczuć się jak w rodzinie. W takiej, w której domownicy słuchają się nawzajem, bo są sobą szczerze zainteresowani. Zadają pytania nie po to, żeby udowodnić swoje racje albo pokazać osobistą wyjątkowość i z dezaprobatą przyznać "robisz to źle!", ale dlatego, że naprawdę chcą się usłyszeć i zrozumieć. Gdzie różnice w przekonaniach stają się szansą, nie zagrożeniem, a miłość pomaga przyjąć drugą osobę taką, jaką jest, mimo, że myśli o tych samych sprawach w inny sposób.
Domownicy są też ciekawi wzajemnych odmienności, trochę innych szlaków, które prowadzą w tym samym kierunku, doświadczeń rzeczywistości nie z tego świata, których Kreatorem jest jeden i ten sam Duch.
Autor wpisu (katolik), pod którym odbyła się ta dyskusja, zaprosił rozmówców (protestantów i katolików) na kolację, bo uznał, że to lepsza przestrzeń na spotkanie i słuchanie niż komentarze o ograniczonej liczbie znaków. Jeden z uczestników rozmowy (pastor) zaproponował, że może przygotować nawet kaczkę z rodzynkami.
Wierzę, że taki styl prowadzenia rozmów na tematy ważne i skomplikowane zmienia atmosferę i przełamuje coś nie tylko w duchowej (ale też facebookowej!) rzeczywistości. Jednocześnie to okazja na wypełnienie słów Jezusa: "Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni zostaną nazwani synami Bożymi" (Mt 5,9).
Brak monopolu na prawdę
"Mogę swoją tożsamością albo epatować, albo nią służyć. Razem ze wspólnotą wybieramy to drugie. Chcemy błogosławić i być błogosławieństwem" - mówił pastor Piotr Gąsiorowski.
Wspólnota Ewangelicznego Kościoła Metodystycznego przeprowadziła się z Rynku Podgórskiego w okolicę Hali Targowej. Z tej okazji zorganizowali spotkanie >>, w którym miałam szczęście brać udział.
Był tam też ksiądz-proboszcz z sąsiedniej parafii, jezuita ze wspólnotą Taizé, starszy pan, który mówił, że ekumenicznych zlotów nie opuszcza nigdy, redaktor katolickiego portalu, schola i osoby z różnych denominacji. Była wspólna modlitwa i wspólna kolacja.
"Wśród potknięć i życiowych upadków ważna jest dla nas akceptacja, przebaczenie i nieosądzanie. Nie chcemy też pobłażania dla grzechu, ale wierzymy, że głębokie zmiany zachodzą przez relacje, a ta najważniejsza w osobistej relacji z Bogiem. Nie mamy natomiast monopolu na prawdę i chętnie współpracujemy z innymi kościołami, stawiającymi osobę Jezusa w centrum" - czytam na ulotce informacyjnej. I bardzo w to wierzę. Tak samo jak w to, że wielkie rzeczy dzieją się często w kameralnej atmosferze. Dziękuję, że tworzycie miejsce, w którym chrześcijanie różnych denominacji i osoby, które jeszcze nie znają Jezusa, mogą czuć się jak w domu. I każdy jest zaproszony!
Harmonia różnorodności
Jesteśmy rodziną i tylko razem jesteśmy bogaci. Jeff Eggers, pastor z Kansas City, mówi, że kocha katolików dzięki przyjaźni z Maćkiem Wolskim, liderem Domu Modlitwy w Warszawie. Pamiętam jego słowa o tym, że nie warto spędzić życia na bezpiecznych wysepkach utkanych ze swoich wspólnot i denominacji, tylko pilnować, żeby to Jezus siedział na tronie w naszych sercach. I w takim podejściu wcale nie chodzi o udawanie, że niczym się nie różnimy, ale o to, żeby to miłość była we wszystkim pierwsza.
Opowiedział też kawał, który usłyszał od znajomego protestanta:
"W niebie zobaczysz wielką salę, w której za zamkniętymi drzwiami będą katolicy. Nie pukaj tam i nie mów im, że jesteś, bo im się wydaje, że są jedynymi, którzy tam są.
Śmiejecie się, bo są tu jacyś katolicy? Ale gdy pójdziemy do nieba, będzie tam też taka sala pełna protestantów, nie pukajcie do ich drzwi i nie mówcie im, że tam jesteście, bo im się wydaje, że są jedynymi, którzy tam są.
Ale wszyscy tam będziemy. Staniemy przed Jezusem pełnym miłości. Będziemy razem krzyczeć, że tylko On jest godzien chwały".
Ks. Peter Hocken podkreślał, że każda osoba wierząca w Jezusa, bez względu na denominację, ma w sobie Ducha Świętego. Dlatego przekonywał, że sednem ekumenizmu jest coś innego niż namawianie protestantów, żeby zostali katolikami i na odwrót. Bo w tym wszystkim nie chodzi o nas, ale o Niego.
Zachęcał, żeby przestać się bać, zejść ze sceny i wpuścić Jego - najlepszego Dyrygenta, który z różnorodności potrafi stworzyć nieziemską harmonię.
Jeśli z pokorą i miłością uznamy siebie i wzajemne różnice, będziemy bardziej gotowi na powrót Króla i pokażemy, jaka atmosfera i kultura unoszą się w pokojach Bożego Królestwa. A przy okazji będzie po nas bardzej widać, że kto ma Syna, ten naprawdę ma życie! (por. 1J, 5,12).
*
Dobry Ojcze, Abba, Tato. Wybacz i zburz każdy mur, który przeszkadza w otwartości na siebie nawzajem. Ożyw w nas miłość mocniejszą niż to, co dzieli. Uwalniaj od potrzeby udowadniania swoich racji. Nie pozwól, by umknął nam jakiś szept Ducha. Dla Ciebie nie ma niemożliwych spraw. Połącz nas podzielonych i rozproszonych. Żebyśmy byli świadectwem miłości nie z tego świata. Żebyśmy byli jedno. Żeby wszyscy poznali Ciebie i tego, którego posłałeś - Jezusa. Amen.
Od tego trzeba zacząć, abyśmy byli jedno >>
Edyta Drozdowska - z wykształcenia polonistka i pedagog, z pasji dziennikarka i trenerka. Ma w sercu jedność chrześcijan. Lubi życie w rytmie "magis", czyli dawanie z siebie więcej niż trzeba.
Skomentuj artykuł