Katolicy uśpionej wiary

Wojciech Żmudziński SJ

Każdy, kto oglądał filmy szpiegowskie, wie, kim jest uśpiony szpieg - nie angażuje się w żadną misję lecz ma oczy i uszy otwarte, bo w każdej chwili może zostać wezwany do akcji. Inaczej jest z uśpionym chrześcijaninem. Niby słucha, a nie słyszy, patrzy, a nie widzi. Stracił czujność i myli mu się sztacheta od płotu z krzyżem. Jak wyleczyć się z tej głuchoty i ślepoty duchowej, która nie pozwala nam usłyszeć Bożego wezwanie do akcji?

Wielu katolików nie oczekuje żadnego wezwania. Dość mają swoich problemów, w których Bóg im nie pomaga. Próbują przetrwać w ukryciu, nie narażając się Bogu i nie ryzykując, że będzie od nich czegoś chciał. Wystarczy, że spełniają nałożone na nich wymagania, to znaczy chodzą na Mszę świętą, spowiadają się, nie jedzą mięsa w piątek i nie bawią się, gdy bawić się nie wypada. Jeśli mają jakąś wątpliwość, pytają księży: "dokąd mogę się posunąć, by nie przekroczyć granicy, by Pan Bóg się nie zdenerwował i nie przypomniał sobie o mnie?".

Takim osobom potrzebna jest szczególna, duchowa terapia. Nazywam ją terapią szokową, duchowym wstrząsem, który ma szansę całkowicie przemienić ich myślenie. "Po co tak się poświęcasz? - mówię - Olej te wszystkie praktyki religijne, przecież to cię tylko zniewala". Gdy niektórzy mnie strofują, bym nie gorszył maluczkich, bo zupełnie stracą wiarę, odpowiadam: "Niech stracą! Wreszcie otworzą szeroko oczy i zaczną szukać. Otworzą uszy i może usłyszą". Czasem trzeba Boga stracić, by Go naprawdę odnaleźć.

DEON.PL POLECA

Największym zagrożeniem dla współczesnego katolika nie jest liberalizm moralny lecz duchowa płycizna, wiara zniewolona powinnościami, religijny infantylizm i neurotyczny lęk przed przekroczeniem narysowanej linii. Jestem przekonany, że doświadczenie grzechu pozwala człowiekowi bardziej dojrzeć i spokornieć niż zaczytywanie się w sensacyjkach typu "koniec świata" czy "orędzia kolejnej zjawy".

Rok wiary jest pobudką dla wszystkich uśpionych i zdziecinniałych katolików, którzy nie widzą do jakiej karykatury sprowadzili radosną Nowinę. Na polskim podwórku nauka Chrystusa została zmieniona w walkę w piaskownicy; w przepychanki - kto na klęczkach, kto na stojąco, kto do ust, a kto do ręki. Na forach internetowych katolicy policzkują się i tworzą koalicje jedni przeciw drugim, zwolennicy czegoś i przeciwnicy czegoś. Jedni zakazują bawienia się w piaskownicy wiaderkiem, inni foremką. A Bóg dalej wzywa do zostawienia wszystkiego i pójścia za Nim.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Katolicy uśpionej wiary
Komentarze (52)
A
Atakapani
13 stycznia 2013, 06:19
"Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze.  Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie." Mt 23,2
AC
Anna Cepeniuk
12 stycznia 2013, 17:05
Dobrze znane fragmenty ewangelii...... Tyle, że nigdy się nie spotkałam z ich jakimkolwiek komentarzem ze strony kapłana, który odprawia Eucharystię w dniu, którym te czytania są przeiwdziane.... Zawsze wygłosi coś, żeby się lepiej poczuć..... a nie odnieść do prawdy, która właśnie jego dotyczy.........
EP
ewa Prz
12 stycznia 2013, 14:18
Dla odmiany, ja nie będę wdawała się w dyskusję by nie łosic siebie. Zacytuję za to Słowa z Ewangelii- wypowiedziane przez samego Mistrza Naszego Pana- Jezusa Chrystusa. I niech te słowa brzmią w głowach nas wszystkich studząc emocje i obnażając Prawdę. cyt:'3 Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo zamykacie królestwo niebieskie przed ludźmi. Wy sami nie wchodzicie i nie pozwalacie wejść tym, którzy do niego idą. 14Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, że objadacie domy wdów pod pozorem długich modlitw, dlatego otrzymacie sroższy wyrok. 15 Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo obchodzicie morze i ziemię, żeby pozyskać jednego współwyznawcę. A gdy się nim stanie, czynicie go dwakroć bardziej winnym piekła niż wy sami. 23 Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dajecie dziesięcinę z mięty, kopru i kminku, lecz pomijacie to, co ważniejsze jest w Prawie: sprawiedliwość, miłosierdzie i wiarę. To zaś należało czynić, a tamtego nie opuszczać.24 Przewodnicy ślepi, którzy przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda!
BM
byc może
12 stycznia 2013, 14:08
@drabiniasty Anno, dlaczego tyle piszesz o duchownych a nic o Bogu? ... Pewnie dlatego, ze Bóg nie szkodzi Kościołowi, a wielu duchownych - bardzo:(
Janusz Brodowski
12 stycznia 2013, 09:35
@Anna Anno, dlaczego tyle piszesz o duchownych a nic o Bogu?
A
Anna
12 stycznia 2013, 08:19
Do Andrzeja Pana ostatnia wypowiedź wszystko mówi - nie tylko wnuk ma problemy .....
A
Arleta
12 stycznia 2013, 00:21
"Czasem trzeba Boga stracić, by Go naprawdę odnaleźć."  w moim przypadku tak wlasnie bylo i mysle, ze ta strata byla mi bardzo pomocna.. do odkrycia, wciaz odkrywania i poznawania Boga.. i jakiejs prawdy o Nim i o sobie.. w biezacym zyciu
A
Andrzej
11 stycznia 2013, 19:58
Pani ANNO.  Z Pani wypowiedzi wynika że Pani też widzi podział w Kościele.                                                                                                                 
A
Anna
11 stycznia 2013, 18:42
Do Andrzeja "Co ma zrobić młody człowiek jak mu się robi przysłowiową "wodę z  mózgu".słysząc wypowiedzi ks.Sowy ,o. Rydzka ks.Bonieckiego.Często mój wnuk gimnazjalista pyta mnie ...o co chodzi w tych wypowidziach ?Na lekcjach religii też niema odpowiedzi.Czy my nie brnie my w ślepy zaułek" to pana cytat A przecież zawarta tu jest oczywista nieprawda oparta na tyvh faktach które specjalnie dla pana wymieniłam. O. T. Rydzyk nie może byc porównywany z dwoma pozostałymi duchownymi bo cieszy się tak olbrzymim poparciem Episkopatu jako całości (ma też delegatów z ramienia KEP),zakonów papieża  itd.... proszę sobie samemu poczytać , posłuchac i pooglądać chociażby ostatnia pielgrzymke Radia Maryja do Watykanu.  Natomiast rzeczywiście dwaj pozostali duchowni robili chyba to co pan pisze a nawet więcej... Dziwi mnie tylko że pan nie potrafi wnukowi pokazać odpowiednich informacji i faktów, nauki społecznej Kościoła (dokumentów) i wypowiedzi biskupów, które wskazują, że kościół może a nawet powinien zabierać głos w sprawach społecznych i politycznych bo mają służyć dobru obywateli , w wiekszości katolików.
A
aoda
11 stycznia 2013, 16:25
Trudny ten artykuł ,ale dużo w nim racji.
R
renata
11 stycznia 2013, 14:55
Nie wiem o co chodzi w tym artykule? Zgadzam się z Tomaszem,  ze nie każdy ma predyspozycje, by żywiołowo okazywać swoją wiarę, ale to nie znaczy, z e jego wiara jest "uśpiona". Nawet wydaje mi się, że tacy "nawiedzeni" katolicy, zaczepiający na ulicy innych ludzi z okrzykiem "Bóg ci e kocha", nie mają głębszej wiary, niz ci, co modlą się w swojej izdebce z dala od oczu innych. A największym zagrożeniem dla katolika jest właśnie liberalizm moralny.
A
Andrzej
11 stycznia 2013, 13:42
PanI ANNO. Ja NIE DYSKRYMINUJE ŻADNYCH Z WYMIENONYCH OSÓB. W PEŁNI POPIERAM PRZYZNANIE TV. TRWAM koncesji na  nadawanie na multipleksie bo to się napewno należy tej telewizji.Tak samo i ks. SOWĘ, tylko widzę różnicę być może w głszeniu prawdy.I niestety podział w kościele ,widać. Jestem starszym człowiekiem,moje dzieciństwo to wczesne lata 50-te.Wiadomo jakie to były czasy.Wtedy kościoły były pełne ,chodzliśmy na lekcje religji najpierw w szkole ,po 1958 r Religia byla w salkach katechetycznych[FREKWENCJA BLISKO 100%]Moim autorytetem jest bł.Jan Paweł II;   ŚP.Kardynał Wyszyński.Z całym szacunkiem nie chcę się nikomu przypodobać.
A
Anna
11 stycznia 2013, 12:41
Do Andrzeja: Cóż powiedziec oosbie która nie potrafi dotrzeć do źródłowych informacji na temat działalności wymienionych osób. Wtedy tylko się powtarza to co się chce albo żeby sie przpodobac swojemu środowisku i może autorowi tekstu Odnosnie o. T. Rydzyka dyrektora Radia Maryja - podję tylko suche fakty bez komentarza: Proszę przeczytać sobie - 4 juz razy KEP popierała starania TV Trwam o miejsce na multipleksie i wszyscy wyżsi przełożeni zakonów męskich i żeńskich zebranych w Łagiewnikach w 2012 r Proszę przeczytać sobie życzenia na Boże Narodzenie kilkudziesięciu kardynałów i biskupów dla Radia Maryja i TV Trwam. Proszę sobie przeczytać 10 tyś (głównie ludzi nauki z imienia, nazwiska, tytułu naukowego, miejsce pracy lub zamieszkania) popierających o. T. Rydzyka, nie mówiąc już o 2, 4 mln podpisów i ponad 140 marszów. W tych milionach sa tez starsi, babcie i dziadkowie - ale od kiedy to powinno się dyskryminować ludzi. starszych
F
Franz
11 stycznia 2013, 11:13
Bardzo trafna wypowiedź ~H. Rzeczywiście, od lat słyszę,wypowiadaną często z ironią i sarkazmem opinię, że "nie ma czegoś takiego, jak wierzący niepraktykujący". Myślę, że więcej jest praktykujących niewierzących, niż odwrotnie. Pozdrowienia dla Autora.
A
Andrzej
11 stycznia 2013, 10:23
Ojcze Wojciechu .W mojej parafi bardzo często prowadzą rekolekcje .Ojcowie Franciszkanie tych nauk czy kazań,słucha się jak dorej ksiązki.,Opartych na ewangelii.Co ma zrobić młody człowiek jak mu się robi przysłowiową "wodę z  mózgu".słysząc wypowiedzi ks.Sowy ,o. Rydzka ks.Bonieckiego.Często mój wnuk gimnazjalista pyta mnie ...o co chodzi w tych wypowidziach ?Na lekcjach religii też niema odpowiedzi.Czy my nie brnie my w ślepy zaułek.
11 stycznia 2013, 10:18
Wystarczy, że spełniają nałożone na nich wymagania, to znaczy chodzą na Mszę świętą, spowiadają się, nie jedzą mięsa w piątek i nie bawią się, gdy bawić się nie wypada Może spełniają te wymagania, bo kochają Chrystusa. Nie są emocjonalni, nie promują siebie. W ciszy idą Drogą. Nie przekraczają linii nie dlatego, że się boją, ale dlatego, że nie chcą. Może wyrzekają się grzechu nie ze strachu, ale z miłości, z wiary, z oddania się Bogu. Może zewnętrzne, powierzchowne praktyki w postaci wyłącznego gadania o miłości i miłosierdziu to jednak nie jest prawdziwą wiara. Może to tylko emocje i promocje. Może współczesne zbyt łatwe usprawiedliwianie słabości ma mało wspólnego z wzięciem odpowiedzialności za życie. Może warto głosić Dobrą Nowinę tak radykalnie, jak to czynili pierwsi apostołowie.
Wojciech Żmudziński SJ
11 stycznia 2013, 08:39
Widzę Panie Andrzeju i ubolewam nad tym.
A
Anna
11 stycznia 2013, 08:34
No chyba że medialny pasterz jest postmodernistą, progresistą to może lepiej żeby ludzie "kiwali głowami" i nie byli "stadem". Myślę że jednak" stado owiec" dobrze zna ich nazwiska i" nauki" i raczej nie da się zwieść na manowce. Trzeba tylko chcieć szukać prawdy cały czas.... szcególnie słuchać papieża i biskupów
A
ANDRZEJ
11 stycznia 2013, 08:18
A czy Ojciec niewidzi w tym winy Pasterzy Kościoła? W niektórych zawodach żeby można wykonywać swój zawód obowiązkiem jest przejść badania psychtechniczne.Czy przypadek proboszcza z Karpnik,czy zachowanie ksędza na pogrzebie k.Głogówka nie daje do myślenia.Dlatego jest coraz więcej wątpiących wśród ludzi młodych i nie tylko.Sam widzę jak młodzi ludzie wychdzą w trakcie kazania albo kiwają głowami.Może więcej ewangelii a mniej polityki? "Jaki pasterz takie stado"
H
H.
11 stycznia 2013, 08:13
Jesli ten tekst pojawi się w nowej książce, proponuję, by dodać takze dywagacje nt. pewnego podziału, otóz mowi się, ze są chrzescijanie praktykujący i niepraktykujacy. Za pierwszych uznaje się wlasnie tych chodzących do koscioła, dajacych na tacę, broniacych kosciol w dyskusji. Za drugich - ludzi, którzy nominalnie wierzą, ale z formalnym kosciolem na ziemi mają wspolnego to, ze widzą go przez płot :) Otóz, mało kto uznaje za chrzescijan PRAKTYKUJĄYCH  tych, którzy idą wprost za Chrystusem, dają siebie i z siebie, kochają ludzi, pomagają namacalnie itd itp. W zasadzie nawet przymiotnik praktykujący jest tu zbędny, bo co to znaczy chrzescijanin praktykujący lub nie? Albo jest się chrzescijaninem albo nie, tyle. Pozdrawiam - prześwietny tekst, dziekuję za te słowa. H.
L
Lechu
10 stycznia 2013, 21:21
Bardzo dobry tekst o. Wojciecha , bo taka jest prawda. A ci, którzy odczytali ten tekst jako liberalny itd, itp. niech lepiej takich tekstów nie czytają, bo to za trudne dla nich... 
J
józwa
10 stycznia 2013, 19:40
Niech Autor sobie zaaplikuje terapię szokową w postaci młyńskiego kamienia na szyi.
J
józwa
10 stycznia 2013, 19:32
I co?
J
judyta
10 stycznia 2013, 17:10
Ludziom, którzy chodzą co niedziela i święta do kościoła, przestrzegają przykazań Bożych i kościelnych, Pan Bóg błogosławi. Podobnie  błogosławił Świętej Rodzinie w Nazarecie, i Ewi i Adamowi w raju, zanim wąż zaproponował im mocne doświadczenie grzechu. Grzech to nieszczęście i śmierć, a Pan Bóg śmierci nie stworzył, i grzechu nie pochwala. To szatan kusi i kłamie, że jak zgrzeszysz to będzie ci lepiej.
A
Anna
10 stycznia 2013, 16:47
Ksiądz tez raczej w tę rolę próbuje się wpisywać i przypodobać swoim kręgom
dobry łotr
10 stycznia 2013, 16:21
Bełkot godny pana, który namawia wszystkich: "róbta co chceta".
P
placz
10 stycznia 2013, 15:44
Boję się katoliów liberanych, którym sakramenty sa potrzebne tylko do tego, aby mieć papiery w porzadku i w razie możliwości ciągnąć korzyści - czasem także finansowe z Kościoła, a jak sie tylko da - to krytykować przy okazji wszystko i wszystkich w Kościele. Boję sie liberanych katolików, ktorzy na codzień ostentacyjnie łamia przykazania Boże i przystępuja bez zenady do Stołu Panskiego ( nie korzystając z sakramentu pokuty). To chyba też jest bardzo płytki katolicyzm - jak Ojciec myśli? - a przecież liberalny. @ęwa Przypuszczam, że nie to na pewno miał na myśli ojciec Żmudziński. To, o czym piszesz, to raczej nie jest żaden katolicyzm, to świętokradztwo i hipokryzja. I do nich też ojciec adresuje swoją wypowiedź. Mniejsza o epitety, ale obojętnie, czy jestem rutyniarzem, czy selektywnie wybieram, które przykazania mi odpowiadają - coś istotnego tracę i nie jestem w komunii z Jezusem. I wtedy bywa czasem lepiej, żebym porzucił mój fałszywy obraz Boga i relacji z nim, żebym zbłądził i odnalazł Go, kiedy poczuję suchość w sercu, kiedy za Nim zatęsknię - żebym odnalazł Go w pełni, bez przymusu, ale i bez narzucania mu swoich zasad i warunków. I sądzę, mam nadzieję, że jeśli ojciec próbuje bronić liberalizmu, to nie po to, żeby katolicy przyjmowali zasady liberalne i uznawali siebie za katolików, ale żeby zobaczyli, w jakim świecie żyją i jakich środków oczekuje od nich Chrystus, żeby podjęli z tym światem dialog. A tego nie da się zrobić ani wtedy, kiedy moja wiara jest zbiorem wyuczonych formułek i odklepywanych obrzędów, ani kiedy jest osłoną (psychiczną? społeczną?) dla usprawiedliwiania swoich grzechów, jak we wspomnianych przykładach.
Ę
ęwa
10 stycznia 2013, 15:08
jak obserwuję życie, to widzę, ze rozne sa drogi dochodzenia do prawdziwej wiary w Boga. Czasem jest to rzeczywiscie grzech osobisty, ale nie idealizowalabym tej drogi. Przeżywanie swej wiary jako powinność tez może być miejscem poprzez ktore w końcu ktoś dotrze do prawdziwej relacji z  Bogiem. Dlaczego tak Ojca razi to, ze ktoś chodzi regularnie na Mszę św. i uważa Ojciec, ze to go zniewala? Może to tylko Ojciec tak widzi, a sama osoba tego tak nie przeżywa? Muszę przyznać, ze ja się jednak dość obawiam liberalnych katolików, którzy z pogardą odnosza się  ( także w swoich rodzinach) o tych , którzy sa praktykującymi regularnie i staraja się dawać z siebie wszystko- tak , jak potrafią, aby budować wspólnote rodzinną. Boję się katoliów liberanych, którym sakramenty sa potrzebne tylko do tego, aby mieć papiery w porzadku i w razie możliwości ciągnąć korzyści - czasem także finansowe z Kościoła, a jak sie tylko da - to krytykować przy okazji wszystko i wszystkich w Kościele. Boję sie liberanych katolików, ktorzy na codzień ostentacyjnie łamia przykazania Boże i przystępuja bez rzenady do Stołu Panskiego ( nie korzystając z sakramentu pokuty). To chyba też jest bardzo płytki katolicyzm - jak Ojciec myśli? - a przecież liberalny. Katolicy, którzy staraja się zachwac wierność popełniaja wiele błędów - jak kazdy, ale boli mnie ton, w jakim Ojciec się o nich wyraża. Bo w sumie to chyba chodzi o to, żeby człowieka wesprzec w jego drodze do Boga, a nie mówić mu, ze robi wszystko do bani.
KL
kumpel lumpa
10 stycznia 2013, 14:58
Świetnie to Ojciec ujął....... Jestem za, całym sercem........ i mam powody do tego..... Bardzo dziękuję i pozdrawiam ... Aż się chce zaśpiewać: "Tobie chór klakierów śpiewa stałą pieśń: Chwała autorooowi..."
A
a
10 stycznia 2013, 12:51
Anno, szkoda, ze tak z gory wszystko wiesz... Choc nie zawsze(raczej rzadko) podzielam poglady O. Zmudzinskiego to ten arytkul niestety jest bardzo prawdziwy... W tym artykule nie ma nic takego jak: liberalizm moralny=plycizna duchowa, wart czytac uwaznie. Moze tez i warto sie zastanowic czy ten nasz poprawny katolicyzm jest gloszeniem Dobrej Nowiny:)
A
Anna
10 stycznia 2013, 12:24
Wiadomo z góry co mogą napisać ojcowie chociażby Miszk, Prusak, Żmudziński, Piórkowski Mądel.... Właśnie na takie liczą komentarze i są .... medialni, popularni w swoim zamkniętym kręgu. Ale czy o to może chodzic osobom duchownym?
P
placz
10 stycznia 2013, 10:10
Tak, to prawda, rzeczowo to Ojciec ujął! Ale!!!! Jednak relatywizm moralny i - na niespotykaną dotąd skalę nahalny - liberalizm są obecnością diabła na Ziemi. A nie jak Ojciec to sugeruje "płycizna duchowa" Ostatnie zdanie... zdecydowanie zbyt radykalne! PS. Ojcze Żmudziński, może proszę wpłynąć na włodarzy Deonu, aby niejaka Bilska nie epatowała nas swoimi bzdetami. Dziękuję. @bart Relatywizm moralny jest wezwaniem do pokory w obwoływaniu się posiadaczami prawdy przeciw wszystkim innym. Prawda ma się wydarzać, a nie być deklarowana. "Ja jestem Prawdą", mówi Chrystus. Jedni dążą do tej prawdy, kierując się Jego światłem, inni się pogubili, ale to światło się w nich tli. Nie należy próbować go dodatkowo zaćmić. Więc pokora, że nie umiało się być dostaczenie wiernym świadkiem wiary - nie fałszywa duma i walka z tymi, którzy ulegli szatanowi, zamiast z szatanem. Liberalizm miewa złe skutki, ale jest dogodnym środowiskiem nieszczęsnego daru wolności, który Bóg dał człowiekowi i uszanował! Uszanował w raju, uszanował przy Zwiastowaniu, uszanował umierając na krzyżu. Restrykcje i surowość raczej zaślepiają (artykuł o. Wojciecha), niż otwierają na więź z Bogiem. Bóg chce być przez nas wybierany bez przymusu i narzucania się w środowisku wolności, a nie kruszyć przemocą harde karki w stanowionym prawie. Wybierajmy Go pięknie przykładem, a On wtedy sam jak łagody deszcz ożywi serca, które wybrały bożki. On ma tę moc, my jej nie mamy. My możemy być tylko Jego narzędziami, o ile zechcemy, jak On to uczynił, uszanować wolność bliźnich. Relatywizm i liberalizm wyrządziły i wyrządzały ogrome szkody Kościołowi, ale być może jest tak również dlatego, że zamiast znajdować w nich wezwania do pokory i mądrego rozporządzania wolnością, strzelamy do nich na oślep jako do emanacji szatana (stwierdzenie barta).
E
Eliza
10 stycznia 2013, 09:50
Bardzo dobry artykuł -  dużo prawdy o tak zwanym uśpionym katolicyzmie! Budzi zadumę, rzuca światło na nas samych, jego odbiorców:-) Inspiruje do ożywienia wiary w Roku Wiary:-))
K
katolik
10 stycznia 2013, 09:48
@bart Poznałem nieomylne magisterium Kościoła, więc wiem w jakich czasach żyjemy.
K
katolik
10 stycznia 2013, 09:38
Światło Wiary najjaśniej świeciło w Średniowieczu, następnie zaczęło przygasać. Po wypuszczeniu Lucyfera z piekła w 1864r. ledwo się tliło, a po śmierci Piusa XII, ostatniego katolickiego papieża, zgasło zupełnie. "A bez wiary nie można podobać się Bogu. Hbr 11:6  Czy wiesz po co żyjesz? http://tradycja-2007.blog.onet.pl/
:
:)
10 stycznia 2013, 08:31
Do :) - ja uważm inaczej. Ksiądz napisał samą prawdę. Znam wielu modlących się pustych katolików. Dużo słów mało czynów. Nie dawno wyopowiqadałam się o tendencji do wielodzietności w mojej rodzinie. Sąi taż wniej baardzopobażni dużo słów, obowiązkowe msze, częste goszczenia księzy. I... złe słowa o wielodzietnych krewnych. Zamiast pomocy krytyka. Dla mnie ich wiara to tylko słowa. Pozdrawiam :)
DW
duchowy wstrząs
10 stycznia 2013, 05:54
przeżyłem, kedym ujrzał w kaplicy Adoracyjnej modlącego się kapłana. A, że to był ON, -ksiądz, poznać można było po koloratce. Nie ma wymowniejszego świadectwa bez słów.. Piszę to, bo wiem, że jakiś kapłan z ciekawości tu zajrzy :) Szczęść Boże, księdzu.. N.
Z
Zaskoczony
10 stycznia 2013, 02:37
Nie zostali wymienieni z nazyw, ale ten wpis to wielka pochwała aktywnych katolików z Rodziny Radia Maryja. Jestem zaskoczony, że akurat o.Żmudziński tak się wypowiedział.  
:
:)
10 stycznia 2013, 01:13
Tylko ostatnie zdanie jest dobre. Reszta płytka i powierzchowna... Mimo zmiany zdjęcia na bardziej korzystne, szkoda, że zabrakło zmiany u Autora (nie chodzi o konkretną zmianę, ale o obudzenie się).  Taka oto moja opinia.
WD
Wojtek Duda
9 stycznia 2013, 23:06
to jest tekst, który trafia w sedno. jedno mnie zastanawia - dlaczego tak wielu duchownych bierze w tym udział - a to oni właśnie utrwalają takie postawy. 
lucy
9 stycznia 2013, 22:59
Taka prawda, nic dodać nic ująć.
9 stycznia 2013, 22:41
Dzięki ojcze Wojciechu za ten kolejny kawałek super strawy dla ducha ,z wielką radością czytam teksty ojca,zawsze dają mi jakiegoś pozytywnego kopa.Super!!!!!!!
S
Słaba
9 stycznia 2013, 21:47
Na forach internetowych katolicy policzkują się i tworzą koalicje jedni przeciw drugim, zwolennicy czegoś i przeciwnicy czegoś. Tekst ojca jest wpisany w te strategie... sztacheta - kontra - terapia szokowa Przykro.
M
MarcinKaczmarczyk
9 stycznia 2013, 21:44
I pasterze i owieczki święte nie są ;) A zrzucanie odpowiedzialności, jedni na drugich, jest trochę dziecinne. Widać jednak pozytyw - w końcu obie strony zdają sobie sprawę ze swojego lenistwa.
M
maria
9 stycznia 2013, 21:01
CUDNE!
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
9 stycznia 2013, 20:36
„Rok wiary jest pobudką dla wszystkich uśpionych i zdziecinniałych katolików, którzy nie widzą do jakiej karykatury sprowadzili radosną Nowinę." Tą opinię też można śmiało zaliczyć do gatunku słownej przepychanki. Wyczuwam prowokacyjny ton artykułu, więc prowokujmy dalej stawiając pytanie: Jeśli generalnie mamy w Polce uśpionych i zdiecinniałych katolików, to może uśpili ich mało aktywni i mało dorośli duszpasterze?
AC
Anna Cepeniuk
9 stycznia 2013, 20:27
Świetnie to Ojciec ujął....... Jestem za, całym sercem........ i mam powody do tego..... Bardzo dziękuję i pozdrawiam
JC
józek co pcha swój wózek
9 stycznia 2013, 20:21
A nie się BARDZO podoba co o.Wojciech pisze - bo to wlasnie znaczy być chrześcijaniem, zyc dla innych, kochać, służyć, isc za Jezusem. Postmodernizm? Progresizm? otóz,  niech sobie będzie i progresizm. Progesizm , dzięki któremu przychylniej patrze na wrzeszzacą kobietę w sklepie, progresizm który pozwala mi inaczej spojrzeć na ludzkie problemy i kłótnie i bolączki? niech sobie tak będzie. Mnie to inspiruje. Protestanci połykają tysiące letnich katolików, wlasnie dlatego, ze skupiają się na Słowie Bożym (zostawiam temat czy mają depozyt wiary czy nie, to nie miejsce na tę dyskusję), a katolickie parafie zamiast poruszac serce, poruszają młodzież infantylną indoktrynacją (często). A potem na forach 1000 pytań "czy jak nie pójdę do koscioła 1 raz, to zgrzeszę cięzko czy tylko lekko"??? To chyba nie o to chodzi. To są rzeczy ważne, ale to decorum, a sedno leży gdzie indziej. I ja dziękuję o.Wojciechowi za takie słowa, mimo ze czasami mogą być one odebrane jako moralizatorstwo i pouczanie. No i dobrze, moze ktoś się zastanowi (ja równiez, bo o tym przypominac trzeba sobie codziennie)
A
Anna
9 stycznia 2013, 19:59
Postmodernizm księdza aż skrzeczy a może chwilami może nawet więcej - progresizm? Wiele o tym było mowy na ostatnim Synodzie. Tę ewangelizację mamy zaczynać od siebie i dotyczy to szczególnie duchownych (z racji bycia solą i światłem) jak czyta się materiały z ostatniego Synodu na 50- lecie Vaticanum II. W temacie Roku Wiary trzeba czytać wypowiedzi Benedykta XVI i innych pasterzy zebranych na Synodzie, szzcególnie tych z Polski, którzy na nim byli. Czekamy też na ważny posynodalny dokument Benedykta XVI
P
placz
9 stycznia 2013, 19:06
Bóg zapłać za Ojca Wojciecha.
jazmig jazmig
9 stycznia 2013, 18:40
Wolę katolika uśpionego, od otwartego. I wolę normalnych księży od nadętych bubków, któzy chcą ludzi uczyć, jak mają być prawdziwymi katolikami. Do tych bubków zaliczam autora tego tekstu. Jeżeli człowiek stara się nie grzeszyć i praktykuje wiarę w sposób opisany przez autora, to jest on porządnym katolikiem.
9 stycznia 2013, 17:57
Zaiste ;) nieraz trzeba na kogoś "huknąć", by się obudził. I to nie tylko w kwestii uśpionej wiary. To mechanizm uniwersalny. By palacz dostrzegł co robi z własnym zdrowiem musi usłyszeć od lekarza: rak płuc. By alkoholik przejrzał na oczy musi czasem przydzwonić autem w przydrożną latarnię. Terapia wstrząsowa jest bolesna. Ale czasem to ostatni możliwy impuls do zmiany kierunku o 180 stopni.