Kenoza Ducha w Kościele
Czerwiec minął mi pod znakiem egzaminów, oceniania różnych prac pisemnych oraz doktorskich obron. Miałem okazję być recenzentem doktoratu rzeczywiście - nie tylko moim zdaniem -wybitnego. Zgodziłem się na jego recenzowanie od razu, kiedy tylko zobaczyłem temat: "Kenoza Ducha Świętego".
Termin "kenoza" znajdujemy w Liście do Filipian, w którym czytamy, że Syn Boży, druga Osoba Trójcy, "ogołocił […], uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej" (2,7-8). Słowo "ogołocił", to po grecku "ekenosen", od czego pochodzi właśnie pojecie kenozy. Rozumiemy jednak, że chodzi tutaj o kenozę Jezusa Chrystusa, który umarł na krzyżu. Ale na czym miałaby polegać kenoza (uniżenie) Ducha Świętego?
Jednym z aspektów tego pasjonującego od strony nie tylko teologicznej, ale także duchowej, zagadnienia, jest kenoza Ducha w Kościele. Można dostrzec pewną analogię między misją Syna i misją Ducha. Syn Boży ogałaca siebie, ogranicza swą Boskość przyjmując ludzką naturę i krzyżową śmierć; Duch Święty natomiast uniża siebie, samoogranicza, będąc posłanym do serc ludzi słabych i grzesznych. Tę analogię znajdujemy w Konstytucji dogmatycznej o Kościele Soboru Watykańskiego II: "Jak bowiem przybrana natura ludzka służy Słowu Bożemu za żywe narzędzie zbawienia, nierozerwalnie z Nim zjednoczone, nie inaczej też społeczny organizm Kościoła służy ożywiającemu go Duchowi Chrystusowemu ku wzrastaniu ciała" (nr 8).
W Kościele działa oczywiście Bóg w jedności Ojca, Syna i Ducha, ale jest to działanie zróżnicowane, w którym Duch odgrywa rolę szczególną - działa w głębi naszych serc, by zaprowadzić nas przez Syna do Ojca. Duch uniża się w czasowo-przestrzennej konkretności Kościoła i działa w instytucjach kościelnych, sakramentach i ich szafarzach. W ten sposób realizuje swoją kenozę.
Duch Święty "szanuje" prawowite instytucje Kościoła, które sam powołał do istnienia, i dostosowuje się do ich nieuniknionej ograniczoności i niedoskonałości. Nie znaczy to oczywiście, że Duch nie działa poza tymi instytucjami; tym niemniej posługuje się nimi jako narzędziem zwyczajnym, a zarazem uprzywilejowanym w komunikowaniu swej zbawczej łaski. Człowiek - działając zgodnie ze swoją naturą - tworzy różnego rodzaju instytucje i procedury. Duch dostosowuje się do tego ludzkiego sposobu postępowania i dlatego nie rozwala instytucji swoją nieograniczoną mocą, ale działa w nich uniżając się, wchodząc w kenozę.
O kenozie Ducha możemy też mówić w odniesieniu do przyjmowania i sprawowania sakramentów. Wierni, szafarze, księża nie dorastają do tej rzeczywistości, którą Duch Chrystusowy realizuje poprzez sakramentalne znaki. Zostaliśmy ochrzczeni, ale naszymi słabościami i grzechami ograniczamy skuteczność łaski chrztu. Pozwalamy działać Duchowi w nas w sposób bardzo ograniczony, ale On przyjmuje tę sytuację, uniża się, działa z miłosierną cierpliwością.
Czy kenoza Ducha oznacza negację Jego wszechmocy? Wręcz przeciwnie! Nieskończony jest na tyle wszechmocny, że może wejść w rzeczywistą relację ze skończonością. Innymi słowy, wszechmocny jest ten, kto potrafi się samoograniczyć, a nie ten, kto takiej możliwości nie ma i przygniata wszystkich wokół swą mocą. Gdyby Bóg nie mógł się samoograniczyć, ogołocić, niemożliwa byłaby historia zbawienia. Bóg pozostałby w swej doskonałości daleko od nas, słabych i grzesznych. Ale jest zupełnie inaczej - "Bóg wysłał do serc naszych [do instytucji, osób i sakramentów] Ducha Syna swego, który woła: Abba, Ojcze! A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem" (Ga 4,6).
Skomentuj artykuł