Kiedyś zbudujemy tęczę!
Sam z przyjemnością wziąłbym udział w budowaniu wielkiej tęczy. Tęczy, która ze swoimi kolorami nie tylko wniesie dużo radości, ale będzie też konkretnym znakiem przymierza. Jak po potopie za czasów Noego.
Kolorowy łuk na niebie we wszystkich starożytnych kulturach odnosił się do bóstw. Wśród ludów wschodnich tęcza oznaczała odłożony łuk bogów, którzy wcześniej podczas burzy gniewnie wystrzelili na ziemię błyskawice i grad. Hebrajski pierwotny źródłosłów słowa również wskazuje, że w tęczy widziano broń.
Optyka zmieniła się po wielkim potopie. Jak możemy przeczytać w Księdze Rodzaju, kiedy Bóg "widział, jak wielka jest niegodziwość ludzi i że usposobienie ich jest wciąż złe", postanowił ich zgładzić, ocalając tylko sprawiedliwego Noego i jego rodzinę (Rdz 6-8). Zesłał na ziemię potop, a Noe z rodziną i przedstawicielami wszystkich gatunków zwierząt schronił się w arce. Po czterdziestu dniach woda opadła, Noe złożył Bogu ofiarę, a na niebie ukazała się tęcza - znak już nie boskiego gniewu, ale miłosiernego przymierza między Bogiem a całym stworzeniem. "Gdy ukaże się ten łuk na obłokach, wtedy wspomnę na moje przymierze" (Rdz 9, 15-16).
Żydowska tradycja przytacza siedem przykazań przymierza z Noem, wśród których jest zakaz niemoralnych stosunków seksualnych (oczywiście zalicza się do nich akty homoseksualne). Liczba siedem nie jest też przypadkowa - tyle bowiem kolorów ma tęcza. Siódemka ma w biblijnej kulturze szczególne znaczenie chcianej przez Boga pełni.
Dziś tęcza coraz częściej kojarzy się raczej z ruchem LGBTQ. Wybrał on sobie za swój znak rozpoznawczy właśnie sześciokolorową tęczę. W ilości kolorów jest mało zauważalna, ale jednak różnica. Swoją drogą, szóstka w Biblii również ma ciekawe znaczenie, lecz zdecydowanie negatywne i demoniczne, opozycyjne do Boga.
Ostatnio znów głośno zrobiło się wokół tęczy, za przyczyną planowanej odbudowy instalacji Julity Wójcik. Na Placu Zbawiciela w Warszawie postawiła ona tęczę, która kilkakrotnie była niszczona, ostatnio spektakularnie podczas Marszu Niepodległości. Pierwotnie, według wyrażanego zamysłu autorki, nie miała ona nawiązywać do ruchów LGBTQ, jednak tym razem - odbudowana w rocznicę wstąpienia Polski do Unii Europejskiej, ma w ramach unijnych zaleceń stanowić wyraźny symbol walki o równouprawnienie osób LGBTQ.
Nie powinno dziwić, że ta tęcza raczej nie budzi pozytywnych emocji wśród ludzi widzących w Abrahamie ojca. Symbol, który pierwotnie, wyrażając Boży zamysł sprzeciwiał się pomysłom na życie przedstawicieli ruchów LGBTQ, teraz, niejako zawłaszczony, kojarzy się z odwrotnym porządkiem. Na myśl przychodzi tu jakiś rodzaj małpowania Boga.
Mam jednak nadzieję, że doczekam burzy, po której sam z radością i zapałem stanę do budowy tęczy. Tęczy, która pieczętować będzie przyjęty przez społeczeństwo Boży porządek, odwołując się do pierwotnego przymierza. Będzie przypominała o tronie wszechmocnego Boga (Ez 1,28; Ap 4,3), który zniszczy Wielki Babilon, sprawiedliwie osądzi narody i trwale odnowi całe stworzenie (Ap 18,2; 20,12; 21,1nn).
Skomentuj artykuł