Pragnienie bycia uzdrowicielem jest pokusą
Każda władza niesie ze sobą pokusę jej nadużycia. Ten, kto ma władzę, nawet jeśli używa jej dla dobra innych, może narobić szkód. To również dotyczy tych, którzy uważają, że posiadają władzę daną im z wysoka, wyjątkowy dar, nadprzyrodzony charyzmat.
O charyzmatach Ducha Świętego, opisanych w 12. rozdziale Pierwszego Listu do Koryntian, stało się głośno wraz z narodzinami ruchu charyzmatycznego na początku XX wieku, który w pierwszym etapie doprowadził do powstania wspólnot zielonoświątkowych. W latach pięćdziesiątych to duchowe przebudzenie zaczęło przenikać do wspólnot protestanckich, a kilkanaście lat później, wraz ze zmianami po Soborze Watykańskim II, powstała w Kościele katolickim Odnowa w Duchu Świętym.
Początkowo miała odnowić cały Kościół kładąc akcent na osobistą relację każdego wiernego z Jezusem Chrystusem, ale z czasem stała się jednym z wielu ruchów o szczególnej dynamice i bardzo żywych formach pobożności. Członkowie wspólnot Odnowy doświadczają manifestowania się Ducha Świętego i zachęcają do modlitwy uwielbienia. Wśród charyzmatów wzbudzających największe zainteresowanie wiernych był i jest do dzisiaj tzw. „charyzmat uzdrawiania”. Przy okazji uroczystości Zesłania Ducha Świętego chciałbym podzielić się krótką, biblijną refleksją na ten temat.
W chrześcijaństwie nie ma uzdrowicieli. Nowy Testament wśród urzędów i posług wymienia apostołów, proroków, ewangelizatorów, pasterzy, nauczycieli (por. Ef 4,11), a także prezbiterów, diakonów i tych którzy kierują dziełami miłosierdzia. Nie mówi nic o posyłaniu kogokolwiek po to, by pełnił rolę uzdrowiciela. Wszyscy, którzy uwierzyli w Dobrą Nowinę „na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie” (Mk 16,18b). Wszyscy wierzący, a nie jacyś charyzmatyczni uzdrowiciele.
Paweł Apostoł w Pierwszym Liście do Koryntian wśród charyzmatów wymienia „dar uzdrowienia” (dar uzdrowień), a nie „uzdrawiania”. Ten dar otrzymują nie ci, którzy się modlą o czyjeś zdrowie, lecz osoba dostępująca łaski uzdrowienia. Pragnienie bycia uzdrowicielem jest pokusą. Tych, którzy takiej pokusy doświadczają, zachęcam, by uświadomili sobie, że modląc się o czyjeś uzdrowienie nie otrzymują charyzmatu uzdrawiania. To chory odzyskujący zdrowie pod ich rozmodlonymi dłońmi, zostaje obdarowany tą charyzmatyczną łaską powrotu do zdrowia. Wobec chorego pełnimy misję wstawienniczą, a nie uzdrowieńczą. To Bóg uzdrawia, a nie człowiek. Nasza wiara natomiast przygotowuje grunt, użyźnia ludzkie serce, aby było otwarte na Boże działanie. Nasza miłość pomaga choremu uwierzyć, że nie jest sam w swojej walce z chorobą, Nasza modlitwa, pełna troski i zaangażowania, pomaga mu doświadczyć, że Bóg go kocha.
Dziękując Bogu, że posłużył się tobą udzielając komuś łaski ozdrowienia, oddaj się Mu do dalszej dyspozycji. Po modlitwie wstawienniczej, wraz z odzyskaniem zdrowia, nic się nie kończy. Dopiero się zaczyna. Każdy cudownie uzdrowiony potrzebuje duchowego towarzyszenia.
Uzdrowienie, jak każdy dar, ma znaczenie jedynie w kontekście miłości, która zdaniem Pawła Apostoła jest większa nawet od wiary (por. 1 Kor 13,13). Modlitwa za chorych zanoszona do Boga z wiarą i motywowana miłością „będzie dla chorego ratunkiem i Pan go podźwignie” (Jk 5,15a). Przekonanie, że ktoś posiada władzę uzdrawiania może prowadzić do wielu nadużyć we wspólnocie Kościoła.
Skomentuj artykuł