Kobiety kardynałami? Miałbym kandydatkę z Polski
Debata o roli kobiety w Kościele trwa od lat. Dyskusji o kapłaństwie kobiet nie zakończył Jan Paweł II. Nie zakończył jej też Franciszek (...) Nie wystarczy, by kobiety były dyrektorkami Caritasu albo katechetkami.
W Alpach Bawarskich na zboczu najwyższego szczytu Niemiec, góry Zugspitze, jest mała kaplica. Zbudowana z wapiennego kamienia i pokryta miedzianym dachem świątynia stoi na wysokości 2690 m n.p.m. Tuż obok - na płaskowyżu Zugspitzplatt - znajduje się najwyżej położony i jedyny w Niemczech ośrodek narciarski na lodowcu. Prawdziwa mekka dla narciarzy. Kościółek konsekrowany w październiku 1981 roku przez ówczesnego arcybiskupa Monachium i Fryzyngi Josepha Ratzingera - dziś emerytowanego papieża Benedykta XVI - zwiedzałem kilka razy. Jedna wizyta była dość szczególna.
Byliśmy na nartach z grupą znajomych i postanowiliśmy, że przed wyjazdem do kraju pójdziemy na mszę właśnie w tym kościółku. Spóźniliśmy się chwilę. Drzwi otworzyłem dokładnie o 12.03. Stanąłem jak wryty na progu i przez moment zastanawiałem się nad wycofaniem się. Ale zostałem wepchnięty do środka przez nacierających znajomych. Za ołtarzem z szeroko rozłożonymi ramionami stała kobieta, a z jej ust płynęło melodyjne: "Der Herr sei mit euch" (Pan z Wami). Moja znajomość języka niemieckiego pozostawia wiele do życzenia, więc przez 40 minut zastanawiałem się, o co chodzi. Kościół przecież - na co wskazywały choćby fotografie z jego konsekracji - katolicki. Co zatem robi tu ta kobieta? Była liturgia słowa, kazanie, jakieś modlitwy i w końcu komunia. Piąte przez dziesiąte zrozumiałem, że konsekrowane hostie przywieziono z Monachium. Ale to było jakby za mało. Po nabożeństwie usiłowaliśmy nawiązać kontakt z celebranską (cóż za okrutne słowo!). Niewiele się dowiedzieliśmy, bo nie mówiła po angielsku ani tym bardziej po polsku.
Wątpliwości rozwiał dopiero telefon do zaprzyjaźnionego polskiego księdza, który przez kilka lat pracował u naszych zachodnich sąsiadów. Wyjaśnił, że pani była nadzwyczajnym szafarzem komunii świętej z upoważnieniem od biskupa do prowadzenia liturgii słowa i dodał, że w cierpiących na niedobór kapłanów i diakonów stałych Niemczech to całkiem normalna sytuacja.
To w sumie dość humorystyczne zdarzenie przypomina mi się za każdym razem gdy w Kościele podnoszą się głosy o kapłaństwie kobiet, stałym diakonacie dla nich, a ostatnio też ewentualnym włączeniu kobiet do kolegium kardynalskiego o czym pisał na deon.pl Karol Wilczyński. I choć wszystko wydaje się jakąś utopią, to jednak w wielu Kościołach, które cierpią na brak powołań (choćby właśnie w Niemczech), kobiety zaczynają odgrywać coraz większą rolę i kto wie czy rzeczywiście nie zbliża się moment, kiedy panie będą uczestniczyć w konklawe i wybierać papieża.
Debata o roli kobiety w Kościele trwa od lat. Dyskusji o kapłaństwie kobiet nie zakończył Jan Paweł II, który w 1994 roku w liście apostolskim "Ordinatio sacerdotalis" wyraźnie zapisał, że święceń prezbiteratu można udzielać wyłącznie mężczyznom. Nie zakończył jej też Franciszek choć kilka lat temu wracając z podróży do Brazylii cierpliwie tłumaczył, że kobiety nie będą mogły zostawać w Kościele katolickim duchownymi. "Te drzwi są zamknięte" - oświadczył wówczas, ale dodawał też, że udział kobiet w życiu Kościoła powinien być większy, a ich rola nie może zostać zredukowana do bycia matkami. Nie wystarczy, by kobiety były dyrektorkami Caritasu albo katechetkami. Zdaniem papieża należy pójść dalej i rozwinąć "głęboką teologię kobiety".
Jak interpretować słowa papieża, który chce, by kobiety miały "większą rolę w katolicyzmie", by brały większy udział w "ważnych decyzjach, gdzie sprawowana jest władza Kościoła"? Odwołam się do jednego ze współpracowników papieża. Otóż kard. Walter Kasper uważa, że za to, iż w Watykanie nie ma zbyt wielu pracowników płci żeńskiej, odpowiedzialny jest panujący w gremiach kierowniczych Kościoła klerykalizm. Hierarcha wyobraża sobie np., że kobiety mogłyby brać udział w wyborach papieża. - Skład gremium wyborczego nie opiera się na przykazaniu Bożym i to można zmieniać - stwierdza.
Nie jest osamotniony. Polski teolog ks. prof. Damian Wąsek kilka lat temu w książce wydanej przez WAM pt. "Nowa wizja zarządzania Kościołem", podejmując refleksję nad kolegium kardynalskim, nie proponował jeszcze udziału kobiet w wyborze papieża. Uznał jednak, że po sprowadzeniu tytułu kardynalskiego wyłącznie do tytułu honorowego przyznawanego osobom (nie tylko duchownym) szczególnie zasłużonym dla Kościoła, z którym nie wiązałyby się żadne specjalne uprawnienia, można byłoby go także przyznawać kobietom.
Nieżyjący od kilku lat dominikanin ojciec Joachim Badeni wyobrażał sobie kobietę w roli proboszcza kierującego parafią. "Uważam, że zrobiłaby to świetnie. Jeśli wykorzystałaby swoje zdolności do jednoczenia, to mogłoby to mieć dobry wpływ na parafię" - mówił w rozmowie z Judytą Syrek w książce "Kobieta boska tajemnica", ale jednocześnie kapłaństwo kobiet odrzucał.
W podobną stronę idzie także kard. Pietro Parolin, watykański sekretarz stanu. Jakiś czas temu hierarcha stwierdził, że jego miejsce może kiedyś zająć kobieta. - Kobieta może zostać sekretarzem stanu, ponieważ funkcja sekretarza stanu ewidentnie nie jest związana z pełnieniem sakramentów i kapłaństwem - wyjaśniał kard. Parolin i dodawał, że "sam Pan Jezus ukaże, jak daleko można posunąć się, otwierając niektóre urzędy kościelne dla kobiet". - Kościół wiele straci, nie słuchając głosu kobiet - podkreśla watykański dyplomata.
Debata na temat roli kobiety w Kościele rozpoczęła się nieco ponad 50 lat temu - po II Soborze Watykańskim. Jeszcze w latach 50. czy 60. trudno było wyobrazić sobie kobietę studiującą teologię. A już prawdziwą fantazją była kobieta jako wykładowca teologii. Dziś jest to właściwie norma. Kobiety wykładają nie tylko teologię, są też wybitnymi specjalistami w zakresie prawa kanonicznego czy biblistyki. Ale 50 lat po soborze w Kościele katolickim wpływ kobiet na jego funkcjonowanie jest mniejszy niż w większości wspólnot religijnych na świecie. Wyraźnie widać to w Polsce. Choć i w naszym Kościele zdarzają się nieliczne wyjątki kobiet, które mają udział w procesie decyzyjnym. Dość wspomnieć, że od kilku lat rzecznikiem prasowym diecezji płockiej jest dr Elżbieta Grzybowska - jedyna kobieta w Polsce na takim stanowisku. I choć jej wpływ na decyzje dotyczące spraw duszpasterstwa jest raczej nikły, to jednak w odniesieniu do polityki informacyjnej Kościoła płockiego ogromny.
Nietrudno zauważyć, że we współczesnym świecie zmieniają się tradycyjnie rozumiane role mężczyzn i kobiet. Kościół zaś jako rzeczywistość bosko-ludzka we wszystkich sprawach, które nie pochodzą od Boga (prawdy objawione), ustawicznie wymaga reform. Nie ma zatem przeszkód, by dyskutować o większej roli kobiet. Ale czy także o kapłaństwie?
PS. Gdyby Kościół poszedł za propozycją ks. Damiana Wąska do tytułu kardynalskiego miałbym kandydatkę z Polski. Chyba zasługuje na niego prof. Wanda Półtawska, która 97. rocznicę urodzin bez rozgłosu obchodziła 2 listopada.
Tomasz Krzyżak - autor jest dziennikarzem, kierownikiem działu krajowego "Rzeczpospolitej". W wydawnictwie WAM wydał: "Nie mam nic do stracenia - biografia abp. Józefa Michalika" oraz "Wanda Półtawska - biografia z charakterem".
Skomentuj artykuł