Komunia rodzi komunię

Komunia rodzi komunię
Tomasz Ponikło

Nie wszystko leży w ludzkiej mocy. Jeśli chcemy budować jedność w naszym Kościele, to nie tylko dzięki własnej sile. Bo nie jest to - jak przypomina Benedykt XVI - nasz Kościół, lecz Kościół Chrystusa.

Bardzo cieszą mnie tego typu inicjatywy, bo przed propozycją portalu DEON.pl, zaproszenie takie - do comiesięcznego wspólnego przeżywania Eucharystii, a później dyskutowania - sformułował Magazyn Dywiz (kolejna już Msza w Warszawie: 20 listopada o godz. 19.00 w kościele św. Marcina). A jeszcze wcześniej, bo z okazji Bożego Ciała, pisałem o takim sposobie budowania jedności na łamach "Tygodnika Powszechnego". Wskazywałem wówczas na fundament katolickiej jedności, jakim jest Eucharystia.

Proponowałem, by wspólnie dyskutować o najważniejszych sprawach Kościoła po to, by w tych dziedzinach działać razem na znak jedności i aby w ten sposób ograniczać zgorszenie, jakie wywołujemy podziałami. Postulowałem, aby takie dyskusje poprzedzał wspólny udział w Najświętszej Ofierze. Dlaczego - zaraz to wyjaśnię. Z tego bowiem względu jedna teza Błażeja Strzelczyka domaga się rozwinięcia, ponieważ w obecnej formie może mieć niepożądane konsekwencje dla postrzegania owych prób budowania jedności.

DEON.PL POLECA

"Jeśli rzeczywiście chcemy się zjednoczyć, powinniśmy pokonać pewne przeszkody - wskazuje słusznie autor tekstu. - Jeśli zrobimy to wspólnie, bez wzajemnej nienawiści, osiągniemy historyczny sukces. To my mamy moc zmieniania siebie" (podkreślenie moje). No właśnie: czy rzeczywiście to my mamy tę moc? Gotów jestem się z tym do pewnego stopnia zgodzić, ale jeśli za tymi słowami stać będzie określony sposób myślenia, który - czego Błażej Strzelczyk nie zrobił - trzeba artykułować dla jasności całej inicjatywy. Nie od nas ta moc pochodzi, to po pierwsze, a od Boga. Dlatego najlepszym możliwym sposobem budowania jedności Kościoła jest gromadzenie się razem na Eucharystii. Moc ta, to po drugie, nie pcha się nam sama w ręce. Ponieważ nie jest nasza, lecz stanowi dar, musimy umieć ją przyjąć. Przyjęcie jej wymaga zaś nieco zapomnianej, a pięknej twarzy wiary, jaką jest zawierzenie Bogu. Zawierzenie jako uznanie, że świat i nasze sprawy - także sprawa jedności - są w Bożych rękach. Wszystkie te aspekty, to po trzecie, wymagają wielkiej pokory. Niekoniecznie zaś działania w perspektywie osiągania "historycznych sukcesów", gdyż można przez to mylnie odnieść wrażenie jakoby Msza była tu środkiem do celu, tymczasem jest odwrotnie - Eucharystia jest źródłem i zarazem zwieńczeniem działań na rzecz jedności. To nie my nadajemy Mszy znaczenie.

Dlaczego więc najpierw Eucharystia? "Czyż Chrystus jest podzielony?" - pyta św. Paweł. "Czy kielich błogosławieństwa, który błogosławimy, nie jest jednoczeniem się z Krwią Chrystusa? Czy chleb, który łamiemy, nie jest jednoczeniem się z Ciałem Chrystusa? Jeden bowiem jest chleb i nas wielu tworzy jedno ciało, bo wszyscy bierzemy z tego samego Chleba" (por. 1 Kor 1,13;16-17). Jan Paweł II w "Christifideles laici" pisał, że "komunia rodzi komunię" - komunia sakramentalna jest fundamentem pod komunię międzyludzką. "Kościół zdaje sobie sprawę z tego, że komunia, którą otrzymał w darze, ma przeznaczenie powszechne. Czuje się więc dłużnikiem wobec całej ludzkości i każdego człowieka (...). Misja Kościoła wynika z samej jego natury, otrzymanej od Chrystusa, który ustanowił go »znakiem i narzędziem (...) jedności całego rodzaju ludzkiego«".

Ten cytat w cytacie to nawiązanie do jednego z najbardziej inspirujących zdań, jakie padają w dokumentach Soboru Watykańskiego II. "Kościół jest w Chrystusie jakby sakramentem, czyli znakiem i narzędziem wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem i jedności całego rodzaju ludzkiego" - czytamy w pierwszym punkcie Lumen gentium. Wnikliwie analizując te słowa ks. Grzegorz Strzelczyk zaproponował w ostatnim numerze "Więzi" inspirująca formułę: Kościół sakramentalnie otwarty. Bo tym, co nas łączy i co buduje naszą jedność, jest obecny wśród katolików Jezus Chrystus. To nie poprzez uzgadnianie stanowisk i stępianie pazurów osiągamy jedność, gdyż nie jest ona jednomyślnością. Teolog ks. Robert J. Woźniak tłumaczy to dość obrazowo: nasza jedność oznacza to, że każdy z nas pozostaje w relacji z Jezusem. To Chrystus jest tym centrum, wokół którego się gromadzimy i poprzez relację do Niego, budujemy nasze odniesienia do innych. Ale to On jest w centrum. Jeśli oba elementy będą pielęgnowane ze świadomością, jakie jest ich źródło, tak rozumiana jedność może się spełniać jako pojednana różnorodność. Komunia rodzi bowiem komunię.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Komunia rodzi komunię
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.