Koniec czy nowy początek?

Św. Jan Paweł II, Benedykt XVI, Franciszek - fot. Grzegorz Gałązka; tło - depositphotos.com (678312462)

Ostatni dzień roku kalendarzowego, który przypada właśnie dzisiaj, ma w sobie jakąś tajemniczą moc. Nie różni się przecież znacząco od jakiegokolwiek innego w ciągu roku. A jednak jest okazją do spojrzenia wstecz, na to, co przeżyliśmy, a zarazem staje się pretekstem do nowych nadziei, planów i postanowień.

Jak mówią historycy, o tym, że nowy rok zaczyna się od 1 stycznia, zdecydował ‘przypadek’. Stało się to ponad 150 lat przed Chrystusem. Potem jeszcze za czasów Juliusza Cezara, choć kalendarz uległ pewnym modyfikacjom i ustaleniom (np. dni miesięcy, początek pór roku, lata przestępne), to rozpoczynał się już zawsze od 1 stycznia. Współcześnie, kiedy komunikacja stała się łatwiejsza, natychmiastowa i powszechna, kiedy media stały się integralną częścią naszego życia, te celebracje weszły w ogólnoświatową tradycję.

Z jednej strony koniec roku kalendarzowego zachęca nas do spojrzenia na to, co za nami. Dzieje się to niejako automatycznie, bo nie sposób uciec od takiego myślenia. Oczywiście trzeba zgodzić się z tym, że nie ma jednego schematu, jednej, wspólnej dla wszystkich perspektywy. Siłą rzeczy zatem dobór komentowanych zdarzeń jest ‘autorski’ i fragmentaryczny. Nie wyczerpuje wszystkiego i wiele sfer musi pozostawić ‘nieopowiedzianych’.

Pozwólcie zatem, że i ja, na koniec mijającego roku, pozwolę sobie na taką autorską selekcję kilku wydarzeń, które moim zdaniem warte są zasygnalizowania w mijającym 2023 roku i ‘ocalone od zapomnienia’ – jak kiedyś śpiewał Marek Grechuta.

Dokładnie rok temu, zmarł w klasztorze Mater Ecclesiae w Watykanie papież Benedykt XVI. Znaliśmy go bardzo dobrze, bo przez wiele lat pracował u boku św. Jana Pawła II m.in. jako Prefekt Kongregacji Nauki Wiary. Mimo, że uznawany był raczej za człowieka nauki, bardziej teorii niż bezpośredniego duszpasterstwa, dał się poznać jako człowiek o wielkim sercu i wrażliwości, zdolny do empatii, który ‘czuł i widział więcej’ niż nam się wydaje.

Wraz z jego śmiercią skończyła się pewna era, której Kościół nie doświadczał od ponad 700 lat, bo wcześniejsza abdykacja św. Celestyna V miała miejsce w 1294 r., i taki stan trwał tylko 2 lata, a nie prawie 10, jak teraz. Trzeba przyznać, że było to nowe, ale wyjątkowe doświadczenie dla wspólnoty Kościoła, który musi się odnajdywać w bardzo dynamicznej rzeczywistości.

Drugą rzeczą, jaka w mijającym roku w Polsce sprawiła wielkie poruszenie był atak medialny na św. Jana Pawła II. Za pomocą domysłów, półprawd, a czasami insynuacji, próbowano ‘odbrązowić’ pamięć św. papieża Polaka. Nie zamierzam tu wchodzić w polemikę z twórcami tych paszkwili. Zrobili to już w ciągu mijającego roku znawcy tematu i historycy.

Zaskakuje jednak z jaką łatwością i bez konsekwencji, można publikować tego rodzaju treści, zasłaniając się ‘wolnością słowa’ i wolnością wyrażania ‘własnych opinii’. Niewątpliwie, ta sytuacja pokazuje też jak wiele zła wyrządził naszej wspólnocie narodowej system komunistyczny, który niszczył ludzi kiedyś, a i dzisiaj nie szanuje nikogo.

Trzecią rzeczą, na którą chcę zwrócić uwagę to pontyfikat papieża Franciszka. W mijającym roku jest kilka rzeczy, o których warto powiedzieć. Przede wszystkim Synod o synodalności. Jeszcze się, co prawda, nie skończył, bo w nadchodzącym roku będzie kolejna, finalna sesja jego uczestników, ale to, co się już wydarzyło wydaje się warte podkreślenia. Uważam, że jest to wydarzenie znaczące. Przypomina o tym, że Kościół to wspólnota wiary, braci i sióstr, prowadzona przez Ducha Świętego, pod przewodnictwem Papieża. I pierwszą rzeczą Ojca Świętego wraz z kardynałami jest słuchanie i posłuszeństwo Bogu.

Żyjemy w trudnych czasach: kryzysów, wojen, różnych zagrożeń. Kończący się rok i spojrzenie na miniony czas powinno nas skłaniać do poważnej refleksji, zgodnej jednak z naszymi najgłębszymi przekonaniami. Nie możemy tracić ducha w obliczu trudności. Mamy za co być wdzięczni i dobrze, byśmy umieli to wyrazić. Toczymy jednak walkę duchową i siły zła także będą nas poddawać próbie. Nie zmienimy tego, co za nami, ale przyszłość jest wciąż otwarta. Dzisiaj to nie tyle koniec czegoś, ale raczej nowy początek.

DEON.PL

Wcześniej duszpasterz akademicki w Opolu; duszpasterz polonijny i twórca Jezuickiego Ośrodka Milenijnego w Chicago; współpracownik L’Osservatore Romano, Studia Inigo, Posłańca Serca Jezusa i Radia Deon oraz Koordynator Modlitwy w drodze i jezuici.pl;

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Koniec czy nowy początek?
Komentarze (1)
BK
~Ból Kości
2 stycznia 2024, 02:27
Coś się kończy. Coś się zaczyna. Trzeba iść przed siebie. Zawsze naprzód. Nigdy się nie obracaj. Bóg czeka na ciebie tam z przodu. Nie jedź samochodem na benzynę.