Kowalczyk: Senyszyn walczy o lepszy świat
Lenin miał Nadieżdę Krupską, a my mamy Joannę Senyszyn. Krupska walczyła o lepszy świat wykuwając zręby radzieckiej oświaty. Senyszyn też walczy o lepszy świat, w tym o lepszą szkołę. A lepsza szkoła, to szkoła bez krzyży – twierdzi europosłanka SLD.
Zainspirowana orzeczeniami Trybunału w Strasburgu, Senyszyn stwierdziła, że wystąpi do premiera Tuska i do rządu, aby pani minister edukacji narodowej wydała rozporządzenie nakazujące zdjęcie krzyży. Dzielna europosłanka zdaje sobie sprawę, że szanse powodzenia jej misji są marne, gdyż „minister Hall jest całkowicie związana z klerem”. Kto wie, może i sam Tusk chodzi na pasku biskupów!?
W internetowych newsach można wyczytać, iż zdaniem Senyszyn „polska konstytucja mówi, że państwo i Kościół są w swoich działaniach, a także symbolice, autonomiczne i rozdzielone”. Zajrzałem do Konstytucji RP i znalazłem inne ujęcie sprawy niż to, które sugeruje posłanka. W art. 25 rozdz. I stwierdza się m.in. że „Stosunki między państwem a kościołami i innymi związkami wyznaniowymi są kształtowane na zasadach poszanowania ich autonomii oraz wzajemnej niezależności każdego w swoim zakresie, jak również współdziałania dla dobra człowieka i dobra wspólnego” oraz że „Stosunki między Rzecząpospolitą Polską a Kościołem katolickim określają umowa międzynarodowa zawarta ze Stolicą Apostolską i ustawy” Mówi się zatem nie o rozdziale, ale o autonomii, niezależności i współdziałaniu dla wspólnego dobra.
Twierdzę, że tacy ludzie jak Senyszyn, którzy głoszą dogmat państwa świeckiego, w którym nie ma miejsca na symbole religijne, mają zapędy totalitarne ukryte pod „postępową” retoryką. Otóż państwo nie powinno być wyznaniowe, ale nie powinno być też laickie (laicyzm to również swego rodzaju wyznanie). Państwo powinno być natomiast normalne, czyli takie, w którym rozumie się i szanuje historię, tradycję, tożsamość większości społeczeństwa itp. W państwie normalnym nie ma rozdziału między Kościołem a instytucjami publicznymi, który to rozdział byłby rozumiany jako nieobecność odniesień do religii w przestrzeni publicznej. W normalnym państwie jest za to niezależność i współpraca państwa i Kościoła. Krzyże w szkołach są wyrazem takiego współdziałania w trosce o wspólne dziedzictwo narodowe i o dobro wspólne, które w demokracji jest z natury rzeczy określane przez większość. Nienormalnym jest zmuszanie katolickiej większości, by w przestrzeni publicznej udawała, że tradycja i symbolika katolicka nie istnieje. Państwo normalne szanuje mniejszości wyznaniowe i niewierzących, ale to nie znaczy, że odgórnym zarządzeniem zmienia nazwę świąt Bożego Narodzenia na Święto Zimy albo Święto Bałwana. W normalnym państwie mniejszości są tolerancyjne wobec symboli większości, a jednostkowi pieniacze, którzy chcą terroryzować większość, nie znajdują poparcia.
Lepszy świat według Senyszyn, to świat płaski, bez historii, bez odniesień. To świat z jednym, wielkim państwem wyznaniowym. A wyznaniem tym ma być laicyzm. W tym świecie przestrzeń publiczną trzeba by urządzać tak, jakby Boga oraz ludzi w Niego wierzących nie było A ja jestem za światem normalnym, w którym zakorzenione w minionych wiekach tradycje poszczególnych narodów mogą się oczywiście zmieniać, ale nie w wyniku arbitralnych, ideologicznych orzeczeń sądowych. Pani Senyszyn radziłbym cierpliwość. Jeśli za 50 lat wyznawana przez nią ideologia zwycięży w sercach Polaków, to krzyży w szkołach nie będzie, a kościoły zostaną przerobione na dyskoteki. Stanie się tak bez żadnych wyroków sądowych albo zarządzeń ministerialnych. Ale może stać się też tak, że następcy walczących dziś zaciekle z chrześcijańskim dziedzictwem ideologów laickości obudzą się w przyszłości z „ręką w nocniku”, bo okaże się, że Europa stała się muzułmańska...
Skomentuj artykuł