Ks. Boniecki minął się z prawdą
Diabeł kusi ludzi, także księży, nieuczciwością i nierzetelnością intelektualną. Dotyczy to choćby tak różnego nastawienia do zła w kulturze masowej, jakie prezentują ksiądz Sawa i Boniecki.
Zacznę jednak od kwestii najistotniejszej. Należy doceniać i rozumieć wielką wagę posługi duszpasterskiej egzorcystów. To ich praca i świadectwo, wymagające ogromnych cnót i duchowego wysiłku, ukazuje także to, że katolicyzm jest czymś więcej, niż zbiorem zasad etycznych. Jest świadomym postawieniem się człowieka wobec zbawczej misji Chrystusa, zwycięzcy śmierci, piekła i szatana.
Ale cóż, także księża kuszeni są przez złego. A pokusy te dotyczą także dziedziny intelektu. I tutaj możliwe są dwie skrajne postawy: albo zdecydowane przejaskrawienie roli zła w kulturze masowej, albo jego zbywanie. Przykład głośnego już listu księdza Sawy o zagrożeniach duchowych jest przykładem tej pierwszej. Egzemplifikacją drugiej ignorująca problem wypowiedź ks. Bonieckiego o "jasełkowym satanizmie" Adama Darskiego (Nergala), lidera Behemota. Ponieważ ks. Wojciech Żmudziński SJ pisał niedawno w swoim felietonie dla DEON.pl o liście ks. Sawy, pozwolę sobie skreślić kilka zdań o drugiej kwestii.
Co sugeruje określenie "jasełkowy satanizm"? Pewnego rodzaju fasadę, za którą nie kryje się w gruncie rzeczy żadna (niebezpieczna) treść, świadomie wyrażana i akceptowana jako postawa życiowa, duchowa i intelektualna przez artystę. Myślę, że nie ma żadnych rzeczywistych przesłanek, by tak twierdzić. Jest wprost przeciwnie.
Otóż zespół Behemot od początku swej kariery był jawnie neopogański, odnosił się wprost do przedchrześcijańskich kultów Słowian. Dlatego zresztą w latach 90-tych, na ich początku, przyciągał także część skrajnych środowisk nacjonalistycznych, którym bliski był "powrót do źródeł duchowych Słowian". Owszem, Behemot nie nawiązywał w swej twórczości tak jasno choćby do dość popularnego w latach 90-tych w Polsce satanizmu Szandora La Vey. Tym ostatnim inspirował się przykładowo lider KATA, Roman Kostrzewski, który nagrał płytę na podstawie "Biblii Szatana" La Veya. Niemniej jednak muzyka i przekaz tekstowy Nergala i jego kolegów z kapeli był osadzony od swoich początku na jasno promowanym i afirmowanym okultyzmie/ezoteryzmie.
Pomijając rzeczywiście teatralny imidż zespołu, nie było to nigdy nic "jasełkowego". Wystarczy zadać sobie nieco trudu i sprawdzić źródła. Polecam choćby wywiad z Nergalem dołączony do oficjalnego albumu koncertowego DVD kapeli, "Live Eschaton. The Art of Rebelion", jeszcze z 2002 r. Wokalista Behemota mówi tam dużo i chętnie o swoich rzeczywistych, a nie "jasełkowych" fascynacjach: kulty przedchrześcijańskie, kulty bożków i demonów od Mezopotamii po druidyzm. Czy układa się to w logiczną całość? Eklektyzm to jeden ze znaków kultury współczesnej, ale mamy tu wyraźną spójność: wyraźny znak świadomego sprzeciwu wobec chrześcijaństwa, jego duchowości i etyki, wobec zbawczej misji Chrystusa, wyrażonego w artystycznej formie. Behemot nie gra muzyki "jasełkowej", ale bardzo samoświadomą i zaangażowaną w konkretny, antychrześcijański przekaz.
Dodatkowym smaczkiem jest fakt, że wśród jasno wyrażonych inspiracji Behemota jest choćby skandynawski black metal, do którego pasują różne określenia, ale z pewnością nie "jasełkowy". Osobom z krótszą pamięcią przypomnę, że to za sprawą przedstawicieli skandynawskiej sceny blackmetalowej, silnie przenikniętej neopogaństwem, kultem rasy i satanizmem, doszło w Norwegii w latach 90. do serii podpaleń kościołów. A bodaj najgłośniejszą była sprawa zamordowania Euronymusa, lidera kapeli Mayhem, przez jego kolegę z zespołu, a także lidera grupy Burzum, Varga Vikerensa. W 1993 r. za zabójstwo i podpalenie trzech kościołów Vikerens został skazany przez norweski sąd na 21 lat więzienia. Wyszedł po 16 latach, za dobre sprawowanie...
A jak przedstawiają się dzisiejsze pasje i fascynacje ponoć "jasełkowego" Nergala? Zapowiadany jest nowy album Behemota, o nazwie "The Satanist" ("Satanista"). Darski opowiada o nim w sierpniowym numerze pisma "Teraz Rock": "Dla mnie granie takiej muzyki, w której istotny jest czynnik metafizyczny, jest ważne dla poznania siebie. To tytuł, który zamyka gęby wszystkim, a mnie daje komfort, nic nie muszę dodawać. Ten tytuł mówi wszystko". Wszystko zatem wskazuje na to, że świadomy satanizm (nie wchodząc w szczegóły, jakiego nurtu) jest wyborem duchowym Adama Darskiego.
I jeszcze jeden, semantyczny kontrargument przeciw wypowiedzi ks. Bonieckiego o "jasełkowym satanizmie". Otóż, niezależnie od tego, czy uznamy jasełka za nieco kiczowate, kryją w sobie one właśnie bardzo mocny przekaz religijny, podany w ludowej formie. Zatem nie mamy tu do czynienia z zanikiem treści, ale właściwym dla kultury ludowej sposobem jej przekazania. I podobnie, na gruncie kultury masowej/popularnej można we właściwych dla niej formach także przekazywać jednoznaczne treści, także antychrześcijańskie.
Jeśli ktoś nadal uważa, że satanizm Nergala to tylko mało istotna poza, chętnie zapoznam się z dobrze uargumentowanymi opiniami. Sądzę jednak, że ks. Boniecki z taką dezynwolturą odnosząc się do tej kwestii, po prostu nie wiedział, o czym mówi, albo - co byłoby znacznie gorsze - świadomie sprawę przeinaczył.
Skomentuj artykuł