Lepiej być zakochanym niż nie
Uważam, że lepiej się zakochać, niż nie zakochać. Że lepiej być w związku, niż nie być. Jak to zrobić i dlaczego tak jest lepiej - już wyjaśniam.
1. Trening czyni mistrza
Rodzimy się z nogami, ale przecież chodzić i tak musimy się nauczyć. Tak samo jest z miłością. Mamy w sobie predyspozycje do budowania związków, ale nie mamy wiedzy wlanej na ten temat. Wszystkiego trzeba się nauczyć, ale nie z książek.
Dlaczego? Ponieważ spotkanie z drugim człowiek to niezwykle złożony proces, który wywołuje wiele emocji i wymaga ciągłego podejmowania decyzji. Dlatego nie można się tego nauczyć na "symulatorze". Jedyną drogą jest bycie w prawdziwej relacji. Co więcej, wtedy jest sens czytać, douczać się, by uzupełnić wiedzę. To jest nawet potrzebne. Na sucho jednak nic się z miłością nie da zrobić.
2. Druga połowa jabłka
Absurdalną rzeczą jest myślenie, że istnieje tylko jedna osoba na świecie, która do nas pasuje. Ludzie dobierają się w związkach na zasadzie okna transferowego. Wtedy, gdy są akurat otwarci, wybierają najlepszą dla siebie i chętną do związku osobę. Gdy świat był jeszcze mały, ludzie szukali drugiej połowy w swojej wsi, we wsi obok albo na dyskotece pośrodku. I to musiało wystarczyć.
Dzisiaj mamy większe możliwości w poszukiwaniu pasującej nam osoby. Ale - uwaga - lepiej jest to robić metodą prób i błędów. Zamiast czekać na jedną jedyną osobę, lepiej próbować zbudować relację w kilku następujących związkach, które się nie udadzą. Bo wtedy można porównać i lepiej zrozumieć swój wybór.
3. Chemia mózgu i miłość
Nie ma się co łudzić. Większość tego, co się z nami dzieje, gdy się zakochujemy, to pokłosie procesu ewolucji i chemia mózgu. Tak jesteśmy zaprogramowani, tak to w nas działa. To zapewne jest powodem lęków wielu osób i niechęci do otwierania się na związek. Przecież coś się z nami dzieje, coś, czego nie kontrolujemy, a co zaczyna kontrolować nas.
Na dodatek miłość otwiera, pojawiają się oczekiwania, a więc i możliwość zranienia. A zatem pojawia się pokusa, by zwlekać, by ograniczyć ryzyko. Jest to jednak głupie. I tak trzeba się nauczyć siebie. A potencjalne cierpienie? Odwrócę pytanie: czym byłoby życie bez miłości? Jeśli ktoś marzy o związku, to powinien myśleć też o tym, że może się nie udać i trzeba będzie pocierpieć. Takie życie. Nie wydaje się, że to jest jakiś problem.
4. Stopniowo
Kluczową rzeczą w poszukiwaniu związku jest powściągliwość. Nie należy od razu iść na całość, ale otwierać się stopniowo. Przecież związek nie jest przymusem, zawsze można go zakończyć. Dopiero zaręczyny, a właściwie ślub zmieniają sytuację. Dzięki pewnej powściągliwości, wchodząc w związek, możemy też w miarę szybko ewakuować się z niego. To daje nam możliwość budowania doświadczeń.
Oczywiście, każdy związek to tak samo prawdziwe zainteresowanie drugim człowiekiem, nie ma w tym gry, oszukiwania. Ale nie ma też na starcie przymusu, że musi być "na zawsze". Wierzę w takie pracowite związki. W to, że ktoś szuka dla siebie osoby na całe życie i musi włożyć w to sporo wysiłku. Nie wierzę w to, co łatwe, zwłaszcza w miłości.
5. Miłość
Ostatecznie wszystko sprowadza się do decyzji. Związek ma swoje podłoże w chemii mózgu, a staje się miłością przez decyzję. Tak, chcę - oznacza nie tylko wybór przyjemności bycia razem, ale i nieprzyjemności. Przecież jesteśmy różni. Nikt też nie jest w stanie spełnić wszystkich potrzeb drugiej osoby.
Po drodze zmieniamy się. Nawet w dobrej wierze popełniamy błędy. Miłość jest wielkim wyzwaniem. Ale lepiej być w związku, niż nie być. Lepiej kochać, niż nie kochać. Bo jak żyć bez miłości…
Ks. Jacek WIOSNA Stryczek - twórca programów społecznych: Szlachetnej Paczki i Akademii Przyszłości. Prezes Stowarzyszenia WIOSNA, publicysta biznesowy, autor książki "Pieniądze w świetle Ewangelii". PR-owiec i happener, wieloletni duszpasterz akademicki.
Skomentuj artykuł