Luter 500+

Luter 500+
(fot. Grzegorz Gałązka/galazka.deon.pl)

Niektórzy oburzają się na takie świętowanie jak w Szwecji, ponieważ uważają, że jest to przyznanie racji buntownikom.

Tyle wieków my, katolicy, zwalczaliśmy ich, tylu ludzi zginęło w wojnach religijnych, całe połacie Europy zostały zdewastowane np. podczas wojny trzydziestoletniej, tylu mamy męczenników zabitych przez owych "lutrów", a teraz papież do nich jedzie i jeszcze przewodniczy (!) wspólnej modlitwie, bierze czynny udział w świętowaniu 500 lat Reformacji. Czy nie wystarczyło wysłać jakiegoś przedstawiciela (ambasadora) w randze tylko obserwatora?
Wiem, że takie myślenie trąci myszką, że w dobie ekumenizmu jest poważnie zapóźnione. Ale niestety pojawia się tu i ówdzie. Nie chcę się nim jakoś specjalnie zajmować, tym bardziej że jest reprezentowane przez raczej głuchych na wszelkie argumenty. Ale niech to będzie fragment ramy dla naszych rozważań.
Bo po drugiej stronie są ci, którzy nie dostrzegają żadnych różnic. Albo lepiej: ci, których różnice nie obchodzą. Nieważne, jak wierzymy, jakie mamy poglądy na kwestie moralne, z jakich sakramentów korzystamy. Ważne, byśmy sobie w drogę nie wchodzili. A jeszcze lepiej, byśmy potrafili współpracować na rzecz dobra wspólnego.
Serce wielu dobrych i uczciwych ludzi jest za taką postawą. Zresztą sam papież o tym mówi. Dialog teologiczny zostawmy teologom. Oni się na tym dobrze znają, są fachowcami. My zajmijmy się wspólnymi dziełami miłosierdzia. To jest fundament zbliżenia, pojednania. Ekumenizm trzeba budować na wspólnym świadectwie miłości.
Trudno się nie zgodzić. A jednak powstaje pytanie: a co z różnicami? Czy powinniśmy po prostu o nich zapomnieć?
I tu nie chodzi tylko o wygodę lub o niechęć do wysiłku intelektualnego, do niezastanawiania się nad swoim wyznaniem, nad tym, dlaczego jestem katoliczką/katolikiem, a nie chadzam do innej świątyni. (Rozumiem, że są tacy, którzy boją się zachęcania dorosłych ludzi do takiej refleksji, zwłaszcza w krajach, gdzie ich wyznanie dominuje). Gdzieś za taką chęcią niezajmowania się kontrowersjami, które doprowadziły do schizmy w Kościele, kryje się przerażenie współczesnymi zagrożeniami, jakie przychodzą spoza naszej kultury chrześcijańskiej. W starożytności nazywało się to naporem barbarzyńców. Teraz mamy świadomość naporu ludzi, którzy na "peryferiach" świata lub po prostu na "peryferiach" naszych miast są niedopuszczani do naszej cywilizacji. A napierają.
Czy wobec tego warto się zajmować różnicami, które 500 lat temu były istotne dla rozwoju Europy?
Jeśli jesteśmy przekonani, że różnorodność może ubogacać, to pewnie tak, to pewnie warto na niej budować. Katolicy mają się czego uczyć od protestantów i protestanci od katolików.
Nie zawsze chcieliśmy to robić. Wzajemna wrogość doprowadzała do tego, że nawet dobre intuicje drugiej strony nie były wprowadzane w życie, ponieważ nosiły piętno "protestantyzacji" czy "katolickości". Nie, bo nie! Nie, bo "tamci" to już mają, więc my nie. Nawet sobie nie zdajemy sprawy z tego, ile zwyczajów wprowadzono do naszych wspólnot po to tylko, by się odróżnić od protestantów. I dalej się z nimi męczymy (z tymi zwyczajami).
Oczywiście przesadziłem. Ostatnie 10%, czyli 50 lat z 500, to jednak czas zastanawiania się (dlaczego, skąd?) i zmieniania tego, co było tylko "fochem" strzelanym wobec sukcesów konkurencji.
Bo tak już jest, że żeby różnorodność wzbogacała, potrzeba przyjaźni. Gdy panuje wrogość, wzajemne ubogacenie jest niemożliwe. Odrzuca się je w imię "fochów". Nie, bo nie!
Dlatego protestanci nie wyobrażali sobie świętowania jubileuszu Reformacji bez braci katolików. Dlatego papież przewodniczył wspólnej modlitwie w Lund w Szwecji na rozpoczęcie tego świętowania. Dlatego warto zajmować się różnicami, inspirować się nimi, uczyć się.
I na koniec. Podpisano tam porozumienie o dążeniu do możliwości wspólnego przyjmowania Komunii św. przez współmałżonków o różnych wyznaniach. To taki ekumenizm rodzinny. To ciekawa perspektywa teologiczna. Bo skoro mężczyzna i kobieta są stworzeni na Boże podobieństwo, a małżeństwo jest obrazem miłości Boga do człowieka, to jak ten sakrament ma funkcjonować (jak ma być ikoną, świadectwem) bez wspólnego zasiadania do uczty eucharystycznej?
DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Luter 500+
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.