Męczennicy i wątpliwości

Męczennicy i wątpliwości
(fot. Franco Folini / flickr.com / CC BY-SA 2.0)

"Bracia moi! Nie czekajcie na to, co biskup powie w niedzielę. Zacznijcie myśleć i działać samodzielnie. Przecież wasze wyzwolenie pochodzi od Chrystusa". Człowiek, który trzydzieści pięć lat temu, krótko przed swoją śmiercią, wygłosił te słowa, właśnie został uznany za męczennika. Nazywał się Oscar Arnolfo Romero Galdámez. Był arcybiskupem stolicy Salwadoru, San Salwador. Zginął 24 marca 1980 r., zastrzelony przez snajpera w czasie odprawiania Mszy św. w kaplicy szpitalnej. Dziś nawet w Wikipedii można przeczytać jakiej kwestii poświęcił ostatnie kazanie. Mówił, że człowiek nie może kochać siebie samego tak bardzo, by nie angażować się w rzeczy niebezpieczne, gdy do tego wzywa go historia.

Zainicjowany dziesięć lat później proces beatyfikacyjny abp. Romero nie toczył się gładko. W lutym 2008 roku media podały, że został zawieszony. Kard. José Saraiva Martins, stojący wówczas na czele kongregacji zajmującej się beatyfikacjami i kanonizacjami, wyraził wątpliwości, co do przyczyn jego śmierci. Wyjaśnił, że aby jakiś wierny katolicki został uznany za męczennika, musi zostać zamordowany "z nienawiści do wiary".

23 kwietnia 2013 roku Radio Watykańskie informowało o "odblokowaniu przez papieża Franciszka procesu beatyfikacyjnego abp. Oscara Romeo". 3 lutego 2015 r. ten sam papież uznał go za męczennika.

Tego samego dnia za męczenników uznał Franciszek m. in. dwóch polskich franciszkanów, o. Michał Tomaszka i o. Zbigniewa Strzałkowskiego. Zginęli 9 sierpnia 1991 roku w Pueblo Viejo w Peru z rąk bojowników maoistowskiej organizacji Świetlisty Szlak. Ci, którzy ich zamordowali, zostawiali wiadomość: "W ten sposób umierają pupilkowie imperializmu". A w relacji zamieszczonej na stronie im poświęconej można przeczytać, że przed pospieszną egzekucją odbyli "40 minutowy dialog stwierdzający przyczynę ich pojmania". Wynikało z niego m. in., że w działalności ewangelizacyjnej Kościoła Świetlisty Szlak widział przeszkodę dla upowszechniania swojej ideologii. "Ojcowie musieli zginąć, ponieważ usypiali lud, mówiąc dużo o pokoju i dając żywność pochodzenia imperialistycznego. Opóźniali rozwój rewolucji. Jedyną słuszną drogą jest ‘walka’, dialektyka marksistowska, a nie różaniec. Biblia, Msza św. - to wszystko stanowi ‘opium dla ludzi’..." - zanotowano w streszczeniu tamtego "dialogu", zakończonego strzałami w tył głowy.

W informacji Polskiej Agencji Prasowej na temat uznania ich za męczenników zwrócono uwagę, że rozpoczęty w 1995 roku proces beatyfikacyjny dwóch polskich franciszkanów oraz włoskiego księdza Alessandro Dordi, zamordowanego w tej samej peruwiańskiej diecezji kilkanaście dni później, nie był łatwy. Pojawiły się poważne wątpliwości, czy misjonarze zostali zamordowani za wiarę, czy też padli ofiarą toczących się wtedy w Peru walk.

To nie jedyne przypadki, gdy Kościół z całą powagą traktuje wątpliwości dotyczące czyjegoś męczeństwa. Dotyczyło to również ks. Jerzego Popiełuszki. Zanim został uznany za męczennika, bardzo dokładnie zbadano, czy zginął za wiarę czy też z innych powodów. Na przykład politycznych.

Przykładanie tak wielkiej wagi do motywów, którymi kierowali się w przywołanych wyżej (i wielu innych podobnych przypadkach) zabójcy, może być dla kogoś irytujące. Jednak jest niezwykle istotne. Dowodzi, jak ogromne znaczenie Kościół nadal przykłada do męczeństwa. "Kościół pierwszego tysiąclecia zrodził się z krwi męczenników... U kresu drugiego tysiąclecia Kościół znowu stał się Kościołem męczenników" - napisał Jan Paweł II w Liście Apostolskim "Tertio millennio adveniente". O znaczeniu męczeństwa mówił też dużo Franciszek podczas ubiegłorocznej podróży do Korei. "Bardzo często okazuje się dziś, że nasza wiara jest zakwestionowana przez świat i na różne sposoby wymaga się od nas narażenia naszej wiary na szwank, rozmycia radykalnych wymogów Ewangelii i dostosowania się do ducha współczesności. Jednakże męczennicy domagają się od nas, byśmy dali pierwszeństwo Chrystusowi i postrzegali wszystko inne na tym świecie w relacji do Niego i do Jego wiecznego Królestwa. Każą nam pomyśleć, czy jest coś takiego, za co gotowi bylibyśmy oddać życie" - powiedział.

Kościół wciąż pełen jest męczenników. Prawdziwych. Przelewających krew i oddających życie za Chrystusa. Nie we wzniosłych mowach czy medialnych pyskówkach. Naprawdę. To na ich wierze możemy bezpiecznie budować.

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Męczennicy i wątpliwości
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.