Miłosierdzie poprzedza doktrynę
(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.deon.pl)
Ekumenizm nie jest jednym z wielu tematów programu Papieża Franciszka; jest stylem, głęboką wrażliwością na wszystkich, którzy czują się częścią Kościoła, jak można było jasno dostrzec w słowach i w gestach spotkania luteranów i katolików w Szwecji.
Obszarem duchowej komunii i epicentrum wspólnego luterańsko-katolickiego upamiętnienia reformacji były szwedzkie miasta Lund i Malmö. Już samo wybrane motto: "Od konfliktu do komunii", określa spojrzenie z nadzieją na tych pięć wieków. Wspólna deklaracja wyraża to następująco: "Tego, co wydarzyło się w przeszłości, nie da się zmienić, można natomiast zmienić (…) to, co z przeszłości jest pamiętane i jak jest wspominane". Aby jednak spojrzenie było pełne, musimy koniecznie postrzegać teraźniejszość oczami Pana Kościoła powszechnego i starać się patrzeć na przyszłość z profetycznego punktu widzenia Ducha Świętego, który jednoczy nas wszystkich, katolików i protestantów.
Aby patrzeć tymi dwoma spojrzeniami, konieczne jest przemyślenie, zrewaloryzowanie i smakowanie treści słów. A słowem, które prawdopodobnie najlepiej podsumowuje Boży kairòs dzisiejszego ekumenizmu i być może nieodległej przyszłości, jest słowo "miłosierdzie". Piąty imperatyw z ostatniego rozdziału dokumentu - który nosi taki sam tytuł jak motto - wyraża to jasno: "Katolicy i luteranie muszą dawać wspólne świadectwo o miłosierdziu Bożym w głoszeniu i w służbie światu" (Od konfliktu do komunii, 243).
Ekumenizm nie jest jednym z wielu tematów programu Papieża Franciszka; jest stylem, głęboką wrażliwością na wszystkich, którzy czują się częścią Kościoła, jak można było jasno dostrzec w słowach i w gestach spotkania luteranów i katolików w Szwecji. I Bergoglio w tym stylu często konceptualizował ekumenizm na rozmaite sposoby.
Jest to zachęta do zrozumienia, że jego duchowe znaczenie pozostaje niezmienione, choć konteksty tego wspólnego pielgrzymowania wymagają zrozumienia czasów w używaniu ich terminologii. Jeżeli bowiem kiedyś mówiło się o ekumenizmie słowa, modlitwy, pojednanej różnorodności, a w czasach nowszych, dramatycznie, o ekumenizmie krwi, teraz mówi się o ekumenizmie miłosierdzia.
W katedrze w Lund Papież wyraził to w następujący sposób: "Jako chrześcijanie będziemy wiarygodnym świadectwem miłosierdzia w takiej mierze, w jakiej przebaczenie, odnowa i pojednanie będą codziennym doświadczeniem wśród nas. Razem możemy głosić oraz wyrażać konkretnie i z radością miłosierdzie Boga, broniąc godności każdego człowieka i jej służąc. Bez tej posługi dla świata i w świecie wiara chrześcijańska jest niepełna".
Papież Franciszek położył akcent na przedstawianie ekumenizmu jako ciągłego podążania. W tej wędrówce spotkania są drogi i aleje. Droga doktryny jest złożona, ale ważna. Dokumenty, będące owocem uzgodnień teologicznych i ciągłych prac w tej dziedzinie jedności kościelnej są godne pochwały, biorąc pod uwagę, że obydwie strony często napotykały przeszkody, wielokrotnie na pozór nie do pokonania. Jednak są aleje bardziej przejezdne, które choć są oczywiste, nie są mniej teologiczne i które ze względu na swój kontekst stają się pilne. Jest to teologia oblicza naszego jedynego Chrystusa, odbitego na obliczu ubogich, marginalizowanych, bezbronnych i wykluczonych tego świata.
Drogi i aleje często mogą się zbiegać w dowolnym zakątku i stanowić punkt odniesienia dla busoli dążenia ekumenicznego. A ten zakątek dzisiaj ma imię: zakątek miłosierdzia. Jeżeli miłosierdzie jest imieniem Boga, i to imię, jako takie, poprzedza doktrynę, to ona jest częścią tamtego, a nie na odwrót. Jeżeli my, katolicy i protestanci, rozumiemy tę zmianę paradygmatu, tę zmianę epokową, wówczas wędrowanie drogami i alejami zyska impuls od nadziei, która nie zawodzi.
Marcelo Figueroa - jest ewangelikiem, kieruje argentyńską edycją L’Osservatore Romano
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł