Moja Reformacja

(fot. Jonathan Schoeps / shutterstock.com)

Oceny danego zjawiska zawsze mogą być skrajnie różne. To, co jednych zachwyca, innych może odrzucać. Na tym polega piękno różnorodności. Dawanie impulsów, które umożliwiają rozwój. Gorzej jest, gdy za różnicą poglądów idzie chęć narzucania jedynie słusznej prawdy.

Kończą się obchody jubileuszu 500 lat Reformacji, a więc nadszedł czas na podsumowania. Przyznam, że nigdy nie przepadałem za takowymi, dlatego nie tyle chcę podsumowywać, ale przekazać kilka refleksji związanych z obchodami.

Ze zdziwieniem odkryłem, choć przecież to oczywiste więc nie należy się dziwić, iż dla większości polskiego społeczeństwa Reformacja jest czymś obcym, czymś, co przy okazji jubileuszu można poznawać jako część fascynującej historii także własnej Ojczyzny.

DEON.PL POLECA

Wydane z okazji jubileuszu dodatki w czasopismach, choćby w Polityce czy Tygodniku Powszechnym, omawiały różne aspekty Reformacji, w tym jaki wpływ wywarła na przeróżne dziedziny życia społeczeństw. Publikacje były pisane z perspektywy kogoś, kto patrzy z zewnątrz na pewne zjawisko warte poznania czy zgłębienia wiedzy o nim.

Tymczasem dla mnie Reformacja, a właściwie ewangelicyzm, jest moim światem, moją małą ojczyzną. Gdy myślę o Reformacji, to od razu pojawiają się obrazy z mojego życia. Takim jest choćby widok mojego dziadka (rocznik 1899), który po całym tygodniu ciężkiej pracy (a pracowało się wtedy od poniedziałku do soboty włącznie, od wczesnych godzin rannych do później nocy) siedział w niedzielne popołudnie przy stole kuchennym i czytał Biblię, bo przed południem był w kościele. Dla dziecka, które mogło mieć wtedy może 5 lat, był to bardzo naturalny obraz. Bo przecież to normalne, że dziadek czyta Biblię. Tak było, tak jest i tak powinno być. Mam w swoich zbiorach ten egzemplarz z jego zapiskami na marginesie.

Gdy podczas wystawy starodruków związanych z Reformacją w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego pokazywano jako pewną osobliwość egzemplarz Biblii ze sporą ilością odręcznych notatek na każdej ze stron zrobionych przez właściciela, dla mnie nie było to nic nadzwyczajnego. To normalna praktyka użytkownika Biblii. Moje Biblie też bywają zakreślone. Taki paradoks: uważam Biblię za Boże Słowo, przez które przemawia do mnie Wszechmogący, a z drugiej strony w żadnej innej książce nie robię tylu notatek.

Innym pozytywnym spostrzeżeniem jest to, że jubileusz pokazał całą paletę poglądów. Naturalne jest to, że ludzie się od siebie różnią, że mają inne pochodzenie, żyją w innym kontekście, inne czynniki kształtowały i kształtują ich postawy.

Cieszę się, że pojawiło się tak wiele pozytywnych ocen Reformacji i Kościołów ewangelickich. Z uwagą obserwowałem tych, którzy podejmowali trud opisania Reformacji z perspektywy badaczy czy obserwatorów.

Cieszę się też, że pojawili się krytycy, czy wręcz zaciekli przeciwnicy. Ci ostatni pokazali, że w łonie Kościoła rzymskokatolickiego istnieje wielka różnorodność. Często atakując Reformację atakowali swych papieży, którzy po II Soborze Watykańskim kładli bardzo duży nacisk na rozwój ekumenizmu skierowanego na budowanie wzajemnego szacunku i poszukiwanie dróg do jedności w pojednanej różnorodności.

Atakując Reformację, pośrednio atakowali Jana Pawła II, który właśnie ogromny nacisk kładł na dialog i wzajemną miłość. Wystarczy sięgnąć choćby do dokumentów z jego pielgrzymek do Polski. Ale ważne jest, że każdy może mieć swoje własne zdanie, nawet jeżeli sięga do argumentów z XVI czy XVII wieku.

Zrozumiałe jest pragnienie, by większość podzielała moje poglądy. Oceny danego zjawiska zawsze mogą być skrajnie różne. To, co jednych zachwyca, innych może odrzucać. Na tym polega piękno różnorodności. Dawanie impulsów, które umożliwiają rozwój.

Gorzej jest, gdy za różnicą poglądów idzie chęć narzucania jedynie słusznej prawdy. Posiadanie swoich przekonań nie daje nikomu prawa do zakazywania poglądów odmiennych. Dlatego uważam, że różni ludzie powinni mieć możliwość swobodnego rozwijania i głoszenia swoich przekonań.

Problem pojawia się jednak wtedy, gdy owe przekonania zakładają nie tylko prowadzenie polemik, ale również nawołują do ograniczania innym wolności czy wręcz do fizycznego unicestwiania.

I oto popadam w swoisty paradoks. Z jednej strony jestem za swobodą poglądów i wypowiedzi, a z drugiej jestem za wprowadzaniem ograniczeń tej wolności.

Myślę, że najlepszym rozwiązaniem byłoby samoograniczenie własnej wolności. Apostoł Paweł ujął to w ten sposób: "Bo wy do wolności powołani zostaliście, bracia; tylko pod pozorem tej wolności nie pobłażajcie ciału, ale służcie jedni drugim w miłości." (Gal. 5, 13) A w pierwszym liście Piotra możemy przeczytać: "Jako wolni, a nie jako ci, którzy wolności używają za osłonę zła, lecz jako słudzy Boga". Korzystać z naszej wolności powinniśmy więc tak, aby nie oczerniać i nie poniżać drugiego człowieka.

Upodmiotowienie jednostki było jednym z ważnych osiągnięć Reformacji. Wolność, która wynika z Bożego usprawiedliwienia, nie polega na wolności do czynienia zła, ale na proklamowaniu Bożej miłości w praktyce codzienności. Miłość nie może wzywać do nienawiści.

I tak oto podsumowując obchody jubileuszu Reformacji, dochodzę do konkluzji, że najlepszym sposobem świętowania jest prowadzenie prostego życia, zgodnego z zasadami odnajdowanymi w Bożym Słowie.

Bp Jerzy Samiec - polski biskup luterański, zwierzchnik Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce, prezes Polskiej Rady Ekumenicznej. Tekst ukazał się pierwotnie na jego blogu

Polski biskup luterański, zwierzchnik Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce, prezes Polskiej Rady Ekumenicznej. Teksty pochodzą z jego bloga

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Moja Reformacja
Komentarze (27)
P
Patricius
5 grudnia 2017, 21:33
Początek Reformacji, ten dramatyczny podział, jaki nastąpił w chrześcijaństwie zachodnim, nie jest wcale momentem wielkiego świętowania, to raczej pokazanie kolejnego sprzeniewierzenia się chrześcijan wobec testamentu, jaki zostawił nam Pan Jezus w Wieczerniku w swojej modlitwie arcykapłańskiej, w której modlił się o jedność - abp Marek Jędraszewski 
Manuel Vetró
29 listopada 2017, 19:23
„najlepszym sposobem świętowania jest prowadzenie prostego życia, zgodnego z zasadami odnajdowanymi w Bożym Słowie” Jest to najlepszy sposób także na świętowanie każdego dnia powszedniego. dziękuję
WB
Wiesław Borowski
29 listopada 2017, 13:50
W roku 1932 Pan Jezus dał mi do zrozumienia przy wizjach nadchodzącej wojny i okupacji, że okrucieństwa hitlerowskie miały stanowić ostatnią spłatę ciężkiego rachunku Polski wobec Sprawiedliwości Bożej za grzech sekularyzacji Prus, których dziejów pisarstwo polskie nie doceniało, ani naród nie odżałował. Wydanie całego kraju pod wpływy luteranizmu było bardzo ciężkim grzechem zarówno króla Zygmunta Starego, który kierował się względami rodzinnymi, jak i panów szlachty polskiej, która winna była przeciw temu oponować. Jako skutek tego grzechu wyrosła potęga Hohenzolernów. Luterańskie Prusy stały się klątwą Niemiec i całej Europy. Słuszne było, że od Prusaków ucierpieli najbardziej Polacy. 
29 listopada 2017, 13:01
Trudno oprzeć się wrażeniu,że autor nie ukrywa swej satysfakcji,iż Jedyny Prawdziwy Kościół Chrystusowy-Kościół Rzymskokatolicki realizuje naukę Lutra - dał sie podzielić 
Manuel Vetró
29 listopada 2017, 19:30
@stos „Jedyny Prawdziwy Kościół Chrystusowy-Kościół Rzymskokatolicki (...) dał sie podzielić.” Panowie bracia Jedynie Prawdziwie Kościelni Chrystusowo Rzymskokatolicy się już oddzielili? Mają w planach może? Rzeczywsicie, to co głosicie, brzmi dla mnie często bardzo mało ewangelicznie a bardzo, bardzo literalno-formalnie-dogmatyczno-doktrynalnie, zupełnie jak faryzeusze brzmieli Jezusowi, którym On prymat litery nad duchem zarzucał i za to ich karcił. Duch prawa, nie litera, Duch Święty, nie formalny dogmat. O to chodzi przecież. Czy nie? Czy już nazwiecie mnie zielonoświątkowcem, protestantem i wygonicie z Kościoła? 
29 listopada 2017, 22:50
Nie, nie o to chodzi. Nikt cię z Kościoła nie wygania, sam się z Niego wyprowadzasz jeżeli twierdzisz,że dogmat to jedynie formalizm i przeciwstawiasz go Duchowi Świętemu.
Z
Zbyszek
30 listopada 2017, 00:35
Nie ma się co dziwić tej satysfakcji. Miałem okazje poznać środowisko zielonoświątkowców, ludzi radykalnie wierzących a nie z umierających wspólnot luterańskich. Po roku współpracy okazało się ze udawanie miłości bliźniego służy dotarciu do katolików i karmieniu ich swoją propagandą. Ich tezy które sprawdzałem zawsze były budowane na klamstwie. I nawet nie w tym problem. Protestantyzm jest o tyle tolerowalną drogą o ile może się odnieść do Kościoła. Nie dziwi mnie wiec radość Autora ze znalezienia przykładów ataku chrześcijan na własnych papieży. Nie dziwi radość z wypunktowania wśród nich świetego Jana Pawła II. Protestantyzm bez Kościoła jest martwy. Bo to tylko mniej lub bardziej ludzkie drogi do Boga. Z czasem coraz bardziej ludzkie
30 listopada 2017, 08:03
Jedyny prawdziwy Kościół to Kościół, w którym głową jest Chrystus, a wierni ciałem. Ludzie dzielą się zatem na wierzących i niewierzących w Chrystusa, który jest Arcykapłanem tego Kościoła. Nie jest tu istotny podział na katolików, zielonoświątkowców, prawosławnych czy świadków, a tylko na zbawionych lub nie. Przynależność do jakiegokolwiek Kościoła nie załatwia z automatu zbawienia, a wręcz przeciwnie. Kościoły, niesłusznie zwane „chrześcijańskimi”, wiodą swoich członków prostą drogą na zatracenie, a swoimi dogmatami zaprzeczają jedynej Prawdzie, która jest jasno głoszona na kartach Biblii. Dogmatami tymi potwierdzają jak daleko odeszli od nauk Chrystusa, od tego co głosili apostołowie. Dla władzy, wygody, konformizmu, bogactw, ale przede wszystkim z powodu własnej pychy zdradzili, a co gorsze swoje kłamstwa głoszą jako prawdę i błędnymi naukami prowadzą ludzi na śmierć. To wszystko jest opisane w Piśmie Świętym. Nawróćcie się, bo koniec jest bliski.
Manuel Vetró
30 listopada 2017, 10:16
Po pierwsze, dziękuję za kulturalną odpowiedż. Po drugie, delikatnie lecz znacząco - bo zmieniła znaczenie - zmanipulowałeś moją wypowiedź. Nie użyłem słowa „jedynie”, nie napisałem ze dogmat to jedynie formalizm, choć użyłem obu słów w ciągu znaczeniowym. Nie mam żadnego problemu z dogmatami.  Dogmat zawiera Ducha Świetego, ale Duch Święty przekracza każdy dogmat oraz sumę ich składowych. Duch Świety wszystko przekracza. Dlatego On Jest Nadrzędny nad Wszystkim, dlatego Chrystus Króluje nad wszystkim, dlatego Tylko Bóg  Jest, Jestem, który Jestem, Jahwe, Amen.
Z
Zbyszek
30 listopada 2017, 11:27
Szanowny Panie, miesza Pan pojęcia dogmatu i wiary w konsekwencję płynącą z tego dogmatu. Przedstawił Pan typowy błąd logicznego rozumowania: dowodzi Pan że dogmat o Duchu Świętym jest prawdziwym bo wynika z Ducha Świętego. Dowodzi Pan słuszności tego dogmatu przez stiwerdzenie że jest słuszny. Utrudnia to nie tylko komunikację z niewierzącymi (dla których takie założenie to absurd), ale także zrozumienie tego o czym tu mówimy. Proponuję pokornie przyjąć, że wierzymy w Ducha Świętego bo jest taki dogmat. Zakłada to ryzyko błędu na poziomie przyjętego założenia, wymaga poszukania odpowiedzi dlaczego te dogmaty uważam za bliższe prawdzie niż inne
30 listopada 2017, 16:07
Wiara w Chrystusa nie wystarczy do zbawienia.Potrzeba wytrwania w łasce.Z tym jest różnie.W związku z tym katolik nigdy nie powie,że jest pewny swego zbawienia.Jako,że jednak przynależy do Jedynego Kościoła Chrystusowego, może swoje naznaczone upadkami życie odnawiać dzięki łasce Bożej otrzymywanej poprzez sakramenty święte,którymi Kościół Rzymskokatolicki szafuje.Dzięki temu ma on nadzieję zbawienia,jeśli tylko z łaska Bożą współpracuje. Wy protestanci poszliście na skróty,uznając w ślad za Lutrem,że nie warto tracić czasu na duchowe zmagania , wszak i tak nie jesteśmy pewni ich skutków, trzeba zaś przyjąć zbawienie za fakt dokonany-pochodzący z zewnątrz-niezależny od ludzkiego zachowania. Wyszliście z Kościoła, pozbawiliście się tym samym Bożej pomocy w postaci sakramentów świętych. Żyjecie sobie wygodnie z tym waszym sola sc<x>riptura, udając,że to do zbawienia wystarczy. Zaiste, nawróćcie się, wróćcie tam gdzie jest wasze miejsce -do Kościoła Rzymskokatolickiego,poza którym nie ma zbawienia.
Manuel Vetró
30 listopada 2017, 17:37
Dla mnie prawdziwe są wszystkie dogmaty, nie wiem,  z czym Pan Szanowny ma problem. Opieranie swojej wiary na logice? Teologia owszem, logika plus wiara. Ale sama Wiara i logika? Skądże znowu! Credo quia absurdum!
Manuel Vetró
30 listopada 2017, 17:39
NIe dowodziłem żadnego dogmatu, Szanowny Panie, powtórzę, credo quia absurdum. Kto w wierzy w oparciu o logikę, ten w Boga, nie wierzy, bo logika przy pytaniu o Pierwszego Poruszyciela się kończy. Dlatego credo quia absurdum.
Z
Zbyszek
30 listopada 2017, 19:27
Chyba warto poprzestać na tym etapie dyskusji :)
Manuel Vetró
30 listopada 2017, 22:07
Nie da się przecież dyskutować dalej niż do Pierwszego Poruszyciela. Dalej zaczyna się wiara, albo (nie)wiedza, albo wiara w naukę czy też wiara w to że Boga nie ma, lub dowolna inna wiara, w dowolny inny absurd kompletny, bo wiedzy żadnej nie mamy, mieć nie możemy, bo Prawda jest niepoznawalna, Kant. Poznajemy tylko własne wyobrażania. Prawda, Bóg jest niepoznawalny, transcendentalny.
1 grudnia 2017, 09:58
Nie poczywam się do bycia protestantem. To kościół rzymski w III/IV wieku odszedł od nauk Kościoła Chrystusowego rozpoczynając najpierw kolaborację z władzą cesarską, a z czasem tę władzę ziemską zastępując. Mając już ugruntowaną władzę wieku po wieku zaczął ten rzymski kościół budować swoją teologię mającą na celu zniewolenie ludzi. Wymyślanie dogamtów, sakramentów, nowych bożków, chrzczenie pogańskich rytuałów itp. to jest to czym kościół rzymski się zajął. Na tyle znakomicie udało mu się zmanipulować i zastraszyć wyznawców Chrystusa, że do dzisiejszych czasów przetrwało ich niewielu.  Tylko w Chrystusie jest zbawienie. Nawróćcie się, bo koniec jest bliski.
1 grudnia 2017, 10:59
Słowa plotkarza, są, jak smakowite kąski, docierają do samych wnętrzności.
1 grudnia 2017, 11:08
Trzeba być bardzo zaślepionym, aby widzieć w tym plotkę. Proszę poczytać sobie jakąkolwiek Historię Kościoła. Czarno na białym zapisane są poszczególne wydarzenia z historii. A co do fałszywej nauki - may Pismo Świete, które każda naukę weryfikuje. Nawróćcie się, bo koniec jest bliski.
Z
Zbyszek
1 grudnia 2017, 11:28
Szanowny Panie, neguje Pan nauczanie Kościoła powołując się na historię. I choć nie sprawdzam czy źródło z którego Pan korzysta jest wiarygodne to mogę przyznać Panu że historia Kościoła pełna jest wykorzystywania Boga dla celów własnych. Ludzki pierwiastek nie raz przeważał nad Boskim. Wiarygodność Kościoła, jego nauczania wygląda więc blado. Sięga więc Pan (i nawołuje wszystkich) samodzielnie do Pisma i na tej podstawie chce Pan zrozumieć naukę Chrystusa a nie człowieka. Historia Kościoła w Pańśkich oczach go zdyskwalifikowała. A Pana historia? Czy jedynym powodem dla którego nie drażni Pana jest fakt jej krótkości? A może - o czym się sam przekonałem - sam Pan siebie nie zna? Nie wie że i w Panu dominuje pierwiastek światowy, ludzki a nie Boski? Czy może Pan w czymkolwiek czuć się lepiej niż Kościół? Nie znam nikogo kto może odpowiedzieć na to pytanie inaczej niż opuszczając ze wstydu głowę... Pańskie jak i moje i każdego zdanie jest bardzo złym wyborem Własne zdanie (fundament protestantyzmu) nie, Kościół też nie to co zostaje? A kto się ma szansę mniej mylić - ten u kogo Duch Święty miał szanse swym cichym głosem się jakoś przebić. Żadaen człowiek. Tylko Kościół dał tyle czasu by zbierać ludzkie opinie i stulecie po stuleciu dać Duchowi Świętemu szansę by doszedł do głosu
1 grudnia 2017, 12:03
Powtarzam, że nie o protestantyzm tu chodzi, a o Jedyny Prawdziwy Kościół - Chrystusowy, którego głową jest Chrystus, a my ciałem - członkami. Chrystus jest Drogą, Prawdą i Życiem, a nie żadna ludzkimi rekami uczyniona instytucja. Druga poruszona kwestia: Czy to aby na pewno przez te setki lat w kościele rzymskim dział Duch Święty? Duch na pewno, tylko który ... Jeżeli działa Duch Święty to dla świata stajemy się martwi. Nauki ludzkie nas juz nie intersują, a już na pewno nie szatańskie kłamstwa. Jeżeli w kosciele rzymskim byłby wpływ Ducha Świętego, to nie było w nim tylu fałszywych nauk. Nawróćcie się, bo koniec jest bliski.
Z
Zbyszek
1 grudnia 2017, 12:21
Mógłbym się zgodzić tylko proszę zmienić nazwę. Zamiast: "Prawdziwy Kościół - Chrystusowy, którego głową jest Chrystus" na "Prawdziwy Kościół - Chrystusowy, którego głową jest WyjdźZNiegoLuduMoj"...
1 grudnia 2017, 13:23
I koniec merytoryki. 
Manuel Vetró
1 grudnia 2017, 19:41
Zgadzam się ze Zbyszkiem, ale też z Tobą się - ze znakomitą wiekszosią tej wypowiedzi - zgadzam. W szczególności z tym: „Jeżeli działa Duch Święty to dla świata stajemy się martwi. Nauki ludzkie nas juz nie intersują, a już na pewno nie szatańskie kłamstwa.” Tyle, że taki constans działania Ducha Św. to odczuwał Jezus. Duch Święty działa cały czas, także poza chrześcijaństwem, to jest teologiczna oczywistość. My mamy nadzieje, w kościołach chrześcijańskich, na większy do niego przystęp i większe w nim działanie. Ale jeśli On działa we mnie i mną  jako jego narzędziem, mnie już nie ma. Nie ma tez żadnej gwarancji, żadnej pewności kiedy jego działanie ustanie, co jego działaniem jest, a co nie. Choć drogę oświetla, choć On jest Światłem, kroczymy w ciemności. Nie mamy żadnej pewności że teraz, tu, działa święty Duch. Możemy mieć wiarę, nadzieje, modlić się, ufać. Nie mamy pewności. Twoje stwierdzenie tchnie, sądem typu raz wziąłem Ducha, czy też został mi dany, mam go na zawsze. Jakbym był Jego panem i Nim rządził, władał.  Przecież to on bierze nas we władanie , kiedy chce, jak chce i używa tak jak chce (zakładając nasza wolna wolę i pragnienie w tym wszystkim) tak długo jak chce. Duch Święty wieje kędy chce. Dlatego wieje braciom protestantom, wieje w kościele katolickim, wieje i Wam, wieje komu i kedy chce. Jezeli twierdzisz inaczej, grzeszysz grzechem Samaela, bo to Ty masz władzę nad nim, jeśli twierdzisz że w Tobie jest ciągle. Tak sadze, tak Mi się wydaje. Podkreślam relatywizm mojego sądu. W imię powyższych tez , poniższe Twoje zdanie uważam za nieprawomyślne, gdzie Prawo = Logos = Duch Święty. „Czy to aby na pewno przez te setki lat w kościele rzymskim dział Duch Święty? Duch na pewno, tylko który ...”
Z
Zbyszek
1 grudnia 2017, 23:01
Dyskusja merytoryczna zakłada ze każdy z nas się może mylić. Innymi słowy - musiałby Pan przyjąć za możliwe że to co Pan uważa za głos Ducha Swietgo jest głosem kogoś innego. Czy wiec jest Pan gotów na prawdziwa merytorykę? Czy jest Pan gotów zaryzykować tym w co teraz wierzy? Ja tak
2 grudnia 2017, 14:12
Trzeba być zaślepionym, żeby nie widzieć działania Ducha Świętego w kościele, to zadam pytania - a gdzie byliście w czasach gdy ludzie i kościół był prześladowany ? Gdzie byliście w więzieniach, obozach koncentracyjnych i łagrach ? Ilu żydów uratowaliście z holokaustu ? Odpowiem - nigdzie, kryliście się jak myszy w dziurze, czekając tylko, żeby to się skończyło aby potem móc ludziom robić "wodę z mózgu".  Kościół był i sprawował święte obrzędy w: łagrach, obozach, na ulicach powstańczej Warszawy i w wielu innych miejscach a ilości uratowanych żydów nie zliczy. No, ale głupoty gadać, że "kościół taki i owaki" to można, na to się powtórzę: idż precz szatanie słowa plotkarza są, jak smakowite kąski, docierają do samych wnętrzności gniewajcie się a nie grzeszcie, niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce.
4 grudnia 2017, 11:20
Nie wiem co Pan robił, mnie nie było jeszcze na świecie, a zatem nie rozumiem pytania. Jeżeli chodzi o "ludzki" aspekt działania koscioła rzymskiego, to robił on przez wieki różne rzeczy. Mniej lub bardziej chwalebne. Nie ryzykowałbym na Pana miejsca włączania do tej dyskusji historii, bo ocena działań może wyjść słabo. Ratowanie ludzi lub nie nie jest żadnym wyróżnikiem. Poganie też mogą być przecież dobrymi ludźmi. Kościół ma być Chrystusowy, a nauki i dogmaty religii rzymskiej zaprzeczają, że jest ona (jak każda w sumie religia) Chrystusowa. 
4 grudnia 2017, 11:28
Dyskusja merytoryczna zakłada, że argumenty powinny być "ad meritum" i "ad rem", a nie "ad personam", a nie to że mogę lub nie się mylić. Prawdziwy Kościół Chrystusowy, którego głową jest Chrystus, to Kosciół o którym mówi Pismo Święte. Nie śmiałbym zakładać kościoła, którego bym był głową, równocześnie twierdząc, że jest on Chrystusowy. Przed wiekami tacy się już znaleźli, i to wystarczy, aby ich nie słuchać i za nimi nie podążać. Stąd twierdzę, że Ducha Świętego wśród nich nie ma. Nawróćcie się, bo koniec jest bliski.