Moralność waldensów

(fot. pixabay)

Relacje z synodu waldensów i metodystów we Włoszech wzbudziły pewien niesmak u niejednego odbiorcy w Polsce. Bo to właśnie u nas były one dość tendencyjne. Natomiast gdy wczytamy się w relacje, choćby włoskie, to otrzymujemy cokolwiek inny obraz.

Najważniejszy zarzut, jaki się pojawił, to odwrócenie się od kultury życia poprzez nieuchronne (za rok) zaakceptowanie eutanazji. A drugi to uznanie związków homoseksualnych za małżeństwa. Przy czym nie wspominano u nas o innych ustaleniach tego synodu, jak na przykład apel w sprawie imigrantów.

Aby lepiej zrozumieć, co naprawdę powiedział synod najważniejszej we Włoszech wspólnoty protestanckiej, warto sobie zdać sprawę z tego, że mówi on językiem innym niż katolicki, tzn. opartym na innej filozofii. Konkretnie, ich sformułowania teologiczne nie czerpały tak obficie z tradycji tomistycznej jak katolickie.

Często tak bywa, że to samo zjawisko określa się innymi nazwami i stąd mamy nieporozumienia, a nieraz wielowiekowe podziały. W starożytności chrześcijańskiej niemało "namieszały" różnice między greką a językami jeszcze dalszego Wschodu (np. syriackim). Z czasem powstawały osobne tradycje i różne sposoby nazywania tych samych rzeczywistości.

DEON.PL POLECA


Jednym z takich zjawisk jest eutanazja. Zwiększenie dawek morfiny może być określane jako nie-eutanazja i dlatego dopuszczalne, a inni mogą to nazywać dopuszczalną eutanazją. Jedni mówią o zaprzestaniu uporczywej terapii, a inni nazwą to zabiciem (czyli eutanazją) poprzez odmówienie tego, co jest w danym wypadku konieczne do życia, ale aktem dopuszczalnym ze względów etycznych. (Jeszcze większe problemy wynikają z różnic w określaniu momentu rozpoczęcia życia ludzkiego).

Dlatego, gdy słyszymy wezwanie synodu do tego, by w kwestiach eutanazji nie kierować się całkowitą dowolnością (np. wygodą rodziny, obciążeniami systemu ubezpieczeń społecznych itp.), lecz tylko względami naukowymi, to musimy zastanowić się, czy chodzi o eutanazję w rozumieniu katolickim, czy szerszym.

Podobnie nie można pominąć protestanckiego rozumienia małżeństwa, gdy ocenia się (tym razem już podjęte) decyzje o błogosławieniu związków homoseksualnych.

Według katolickiej tradycji małżeństwem dla katolika jest tylko małżeństwo sakramentalne. Protestanci zasadniczo uważają, że małżeństwo nie jest sakramentem, ponieważ to Pan Jezus ustanowił sakramenty, a małżeństwo istnieje już od Adama i Ewy. To dana społeczność ustanawia sobie prawa dotyczące związków małżeńskich, a chrześcijanie żyjący w tej społeczności podlegają jej prawom. Ich błogosławieństwo to coś zupełnie innego niż katolickie "błogosławienie małżeństwa", które potocznie jest rozumiane jako "udzielanie sakramentu małżeństwa". Jest to oczywiście potoczne, a nie prawne, rozumienie, ale bardzo rozpowszechnione w katolickiej mentalności.

Państwo włoskie wprowadziło instytucję legalnego związku homoseksualnego. Stąd synod musiał się do tego prawa ustosunkować. I zrobił to zgodnie ze swoją tradycją, potwierdzając możliwość błogosławieństwa konkretnemu waldensowi. Szanuje tutaj autonomię państwa w określaniu prawa małżeńskiego i dlatego nie musi oceniać tej regulacji.

To, co napisałem, nie oznacza oczywiście, że nie mam zastrzeżeń do synodalnych ustaleń. Chciałbym jednak zachęcić do uczciwej ich lektury, biorącej pod uwagę tradycję, z jakiej się wywodzą, i wypracowany przez wieki system pojęć, czyli też język, w którym waldensi wyrażają swoje przekonania co do wiary i moralności. Tak chyba uczy św. Ignacy z Loyoli, gdy pisze w Ćwiczeniach Duchowych: "trzeba założyć, że każdy dobry chrześcijanin powinien chętniej ocalić zdanie bliźniego niż je potępić. A jeżeli nie może go uratować, to pyta, jak on je rozumie, a jeżeli rozumie źle, poprawia go z miłością. Jeżeli to nie wystarczy, poszukuje wszelkich środków stosownych, żeby tamten dobrze je zrozumiał i ocalił samego siebie" (ĆD 22).

Jacek Siepsiak SJ - dyrektor naczelny Wydawnictwa WAM i redaktor naczelny kwartalnika "Życie Duchowe"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Moralność waldensów
Komentarze (5)
6 września 2017, 18:10
Przypominam kilka faktów dot. moralności katolików w odniesieniu do Waldensów. W skrócie. Katolicy powołali zakon, który miał dokonać "ostatecznego rozstrzygniecia kwestii" Waldensów. I dokonał. Wymordowali w najróżniejszy sposób tychże Waldensów. 
11 września 2017, 16:27
A kto wie jaki to był zakon? 
2 września 2017, 16:42
I oto cytatem ze św. Ignacego z Loyoli autor logicznie i dobitnie udowodnił, że wszystkie jego powyższe wywody nie trzymają się logiki, ani też nie mają sensu.
2 września 2017, 15:06
Błędy waldensów - oprócz odrzucenia hierarchii katolickiej: głoszenie, że Szatan był zły od samego początku, a nie w wyniku dokonania moralnego wyboru; odrzucanie katolickich modlitw i nabożeństw za dusze zmarłych; zaprzeczanie istnieniu Czyśćca i odrzucanie wartości odpustów; roszczenie sobie prawa do unieważniania małżeństw osób obiecanych "doskonałym". założenie dualistycznego charakteru stworzenia; przypuszczenie, że dobro i zło współistniały od samego początku; odrzucenie możliwości dobra w kontekście dóbr materialnych; brak uściślenia wytycznych w kwestii małżeństwa; potępienie  służby wojskowej.
2 września 2017, 15:03
Franciszek przychylnie patrzy na Waldensów gdyż współgra to z jego Kościołem ubogich.Zapomniał widać,iż heretycy w swym zacietrzewieniu wypięli się na katolicką hierachię co wyraźnie wypomnieli im papieże Luciusz III i Innocenty III. W tym kontekście próba budowania przez Franciszka jedności ponad podziałami jest z kolei wypięciem się na nauczanie jego poprzedników i przejściem do porządku dziennego na zagrożeniem wiecznego potępienia dla heretyków. Co zaś się tyczy autora to powołał się on na tezę o autonomiczności państwa w zakresie prawa małżeńskiego. Jako katolik rad bym usłyszeć czy to jest również jego pogląd.