Na ile ksiądz może być indywidualistą?

ks. Artur Stopka

Bp Rafał Markowski niespełna miesiąc temu podczas konferencji "Ksiądz postępowy czy heretyk?" wypowiedział się między innymi o "księżach indywidualistach". Czyli o takich, którym "normalna", można powiedzieć, rutynowa posługa kapłańska nie wystarcza i szukają innych sposobów głoszenia Ewangelii i dotarcia z nią do ludzi. Biskup stwierdził, że każdy ksiądz ma prawo do takich poszukiwań. Od razu dorzucił jednak "ale".

- Ale to prawo nie oznacza pewnej samowoli - zaznaczył, wyjaśniając, że z Kościoła nie można sobie zrobić prywatnego podwórka, gdzie sobie duchowny urzęduje po swojemu, nie licząc się z nikim i niczym. Następnie zrobił krótki wykład o posłuszeństwie i jego wartości w Kościele na własnym przykładzie.

Duchowni nazwani w czasie tej konferencji "indywidualistami" są problemem w Kościele nie od dzisiaj. Niestandardowość ich myślenia i działania przez wielu pragnących spokojnej, uładzonej egzystencji może być traktowana w kategoriach siania zamętu i łamania "frontu" posługi opartej o wspólnoty parafialne. "Frontu", który wspomniany warszawski biskup pomocniczy uznaje za "absolutnie pierwszy". Muszę przyznać, że pojawiło mi się natychmiast pytanie, o co toczy się walka na tym "froncie"? O zachowanie czegoś, co niektórzy niezbyt życzliwie nazywają dotychczasowym stanem posiadania? O utrzymanie status quo? O minimalizację strat?

Zastanawiam się, czy znaki czasu nie podpowiadają, iż ten "absolutnie pierwszy front" przesuwa się w Kościele gdzie indziej. Tam, gdzie od karnych żołnierzy bardziej potrzebni są zagończycy, harcownicy i swego rodzaju partyzanci. Właśnie księża ukryci pod określeniem "indywidualiści". Zdolni do tworzenia nowych wspólnot tam, gdzie ich dotychczas nie było. Potrafiący prowadzić do Chrystusa tych, którzy błąkają się po obrzeżach lub już znaleźli się na manowcach. Gotowi wyjść poza utarte szlaki i bezpieczne ramy, aby być do dyspozycji tych, którzy znaleźli się w ogromnej potrzebie.

Słowo "dyspozycyjność" dwukrotnie pojawiło się w homilii Franciszka wygłoszonej podczas tegorocznej Mszy Krzyżma Świętego. Niezwykle istotne jest jednak, w jakim pojawiło się kontekście. W Wielki Czwartek przed południem biskup Rzymu mówił przede wszystkim o kapłańskiej radości. Mówił o radości, która namaszcza, która jest niezniszczalna i która jest misyjna. Mówił też o trzech siostrach kapłańskiej radości. Żadna z nich nie ma na imię "dyspozycyjność". Trzy siostry kapłańskiej radości, to bieda, wierność i posłuszeństwo.

Jak więc Franciszek widzi kapłańską dyspozycyjność w XXI wieku?

Następca św. Piotra postrzega ją w kontekście, w którym do "księży indywidualistów" odniósł się podczas wspomnianej konferencji bp Markowski. Mówił o niej w akapicie poświęconym posłuszeństwu Kościołowi hierarchicznemu, Kościołowi w posłudze. Franciszek widzi ją w połączeniu z gotowością kapłana, "by służyć wszystkim, zawsze w jak najlepszy sposób, na wzór ‘Matki Bożej spieszącej’".

Przyjmując święcenia ksiądz ślubuje posłuszeństwo swemu biskupowi. Ślubuje tym samym dyspozycyjność i gotowość niezbędną każdemu, kto jest posłany. Obdarza Kościół zaufaniem. Kapłan nie posyła sam siebie. Posyła go Kościół, który - odwołując się do jego umiejętności słuchania (ob-audire) - wypełnia misyjny nakaz Jezusa. Tak rozumiane (zarówno przez księdza, jak i jego przełożonego) posłuszeństwo nie jest ciężarem i udręką, lecz radością. Nie rodzi konfliktu, nie jest próbą sił, sporem o to, po czyjej stronie znajduje się racja, lecz przynosi błogosławione owoce. To kapłańska dyspozycyjność, rozumiana jako element posłuszeństwa, "czyni z Kościoła dom o drzwiach otwartych, schronienie dla grzeszników, dom rodzinny dla osób mieszkających na ulicy, dom opieki dla chorych, obóz dla młodzieży, salę katechetyczną dla dzieci pierwszokomunijnych".

Jest jednak pewien warunek, który można usłyszeć w słowach biskupa Markowskiego. Mówiąc o kapłańskim posłuszeństwie i woli biskupa używa w pewnym monecie słowa "konsensus". Myślę, że dla zaistnienia faktycznego posłuszeństwa kapłańskiego będącego siostrą kapłańskiej radości, jest to conditio sine qua non.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Na ile ksiądz może być indywidualistą?
Komentarze (9)
JR
~Justyna Ryll
17 lutego 2021, 19:09
Oczywiście że wszyscy innowatorzy i odkrywcy: czyli właśnie indywidualiści i kreatywni twórcy i artyści życia są bardzo, ale to bardzo potrzebni ludzkości, we wszystkich dziedzinach życia! Tylko tak już niestety jest, że to oni zazwyczaj są najbardziej prześladowani. Przykładem numer jeden jest tu Jezus Chrystus!
R
rafi
24 kwietnia 2014, 21:40
Można podejść do zagadnienia z innej strony: czy to, co robi jakaś osoba (ksiądz, czy ktokolwiek zaangażowany w działalność w Kościele) jest z ciała, czy jest z Bożego Ducha? Zastanawiam się, jak człowiek może taką kwestię rozsądzić? Tylko Bóg zna prawdziwe motywacje. Człowiek może wprawdzie rozeznać po owocach, ale to często widać dopiero po jakimś czasie.
jazmig jazmig
24 kwietnia 2014, 07:27
Zagończycy i harcownicy są potrzebni, ale bez stałego i karnego wojska oni nigdy niz nie zrobili, poza zamętem. Podobnie jest w KK, takich harcowników mądry biskup potrafi wykorzystać dla KK, dając im odpowiednie zadania i posługę w określonych środowiskach. Ale biskup nie może tracić z oczu ogółu wiernych, dla których harcownicy są co najmniej dziwactwem.
23 kwietnia 2014, 23:06
Na ile ksiądz może być indywidualistą? Na tyle, na ile pozwala/pomaga to mu być bardziej twórczym, nowatorskim w docieraniu do następnych zagubionych, czy nieznających w ogóle. A na tyle nie, gdy to zaczyna rozwalać wspólnotę Kościoła Bożego. Tu się wykazuje ostatnia próba: kto budował - czasami świetnie to kamuflując, ale - jednak na sobie, a kto tak naprawdę na Bogu.
M
Miklik
23 kwietnia 2014, 21:46
Ja bym chetnie poczytał jakie zdanie ma na ten temat ksiądz Artur i jak wygląda ta indywidualizacja w jego wykonaniu.
MR
Maciej Roszkowski
23 kwietnia 2014, 16:27
To, że realizując swoje powołanie kapłan czyni to indywidualnie według swojego powołania to piękne. Jak widzieliśmy kilkakrotnie niektórzy popadli w błąd o którym już pisałem. Osiołek na którym Pan Jezus wjeżdżał do Jerozolimy uznać mógł, że te wiwaty są dla niego. Dotyczy to zresztą nas wszystkich. My jesteśmy tylko ustami przez które może przemawiać Pan.
C
cyd
23 kwietnia 2014, 15:17
"Przyjmując święcenia ksiądz ślubuje posłuszeństwo swemu biskupowi. Ślubuje tym samym dyspozycyjność i gotowość niezbędną każdemu, kto jest posłany. Obdarza Kościół zaufaniem. Kapłan nie posyła sam siebie. Posyła go Kościół, który - odwołując się do jego umiejętności słuchania (ob-audire) - wypełnia misyjny nakaz Jezusa". Rzecznik abp. Hosera odsłania kulisy sporu w Jasienicy: „Co chce osiągnąć ks. Lemański, sabotując próby przywrócenia zgody w swojej byłej parafii?” [url]http://wpolityce.pl/kosciol/192568-rzecznik-abp-hosera-odslania-kulisy-sporu-w-jasienicy-co-chce-osiagnac-ks-lemanski-sabotujac-proby-przywrocenia-zgody-w-swojej-bylej-parafii[/url]
Z
zk
23 kwietnia 2014, 15:11
Najgorsi są tacy indywidualiści jak ów biskup z Radomia, co miast rozdać pieniądze ubogim i iść za Chrystusem postanowił wpłacić 150 tys. złotych na prywatne konto oszczędnościowe. Niestety trafił na osobę o jeszcze większym stopniu indywidualizmu i pieniądze zniknęły. Będzie to nieco tylko przesadne uogólnienie, jeśli powiem, że nasi księża są kolektywistami kiedy pieniądze zbierają a indywidualistami kiedy je wydają.
23 kwietnia 2014, 14:54
@ks. Artur Stopka Absolutnie pierwszy front to autoewangelizacja. Autoewangelizacja ewangelizatora (lub prościej: ewangelizowanie samego siebie), przy czym jej podmiotem może być Kościół pojmowany jako całość lub konkretna osoba podejmująca działania ewangelizacyjne Tylko z takiego miejsca moga wyjść zagończycy, ktorzy krzykną "Za mną" i za nimi ktoś pobiegnie ewangelizować.