Na pohybel świętoszkom

Na pohybel świętoszkom

Jedni wygrywają pieniądze, a inni kawałek wolności, którą im chciano odebrać. Na wszystkich czyhają jednak niebezpieczeństwa.

W czwartek padła w Lotto rekordowa wygrana: 33 787 496, 10 zł. Eksperci zalecają w takim wypadku zachować najwyższą ostrożność. Nie chwalić się wygraną, unikać rozgłosu. Najlepiej zaszyć się w dziurze, pieniądze zainwestować i korzystać z nich w jak najmniejszym zakresie. To oczywiście bardzo rozsądne, ale trudne. Człowiek jakoś nie może trzymać takiej informacji wyłącznie dla siebie. Najchętniej wynająłby doróżkę w Krakowie i kazał się wozić dookoła rynku, póki pieniędzy nie braknie. Do drugiej dorożki można wsadzić cygańską orkiestrę i tak jeździć we dwa wozy.

W ten sam czwartek dowiedzieliśmy się także, że LOT chciał wydać swoim pracownikom zakaz noszenia w widocznym miejscu biżuterii, zawierającej symbole religijne. Wywołało to mały skandalik w polskim internecie i przewoźnik ostatecznie wycofał kontrowersyjne zapisy. "Szanując przywiązanie do tradycji i wrażliwość Polaków, rozumiemy ich poruszenie i oburzenie" - oświadczyła firma. Wyniki Lotto pozostają jednak bez zmian.

Niby po sprawie, ale chciałbym dodać od siebie dwie uwagi, które stoją ponad tym, co wszystkich w danym momencie ekscytuje.

DEON.PL POLECA

Po pierwsze, to dobrze, że był skandalik, bo odpuszczać nie wolno. Każdą taką sytuację należy wykorzystywać, aby przypomnieć, na czym polega wolność religijna w rozumieniu polskiego prawa. Nie można nigdy zapominać o prawach, jakie daje nam Konstytucja RP w art. 53: "Wolność religii obejmuje wolność wyznawania lub przyjmowania religii według własnego wyboru oraz uzewnętrzniania indywidualnie lub z innymi, publicznie lub prywatnie, swojej religii przez uprawianie kultu, modlitwę, uczestniczenie w obrzędach, praktykowanie i nauczanie".

Ten zapis należy przywoływać aż do znudzenia w dyskusjach o tzw. neutralności wyznaniowej państwa. W Polsce nie obowiązuje tradycja francuska, w której neutralność oznacza de facto ateizację przestrzeni publicznej, ale tradycja zupełnie inna, bliższa amerykańskiej, czyli nieskrępowanemu prawu wyznawania wiary - także publicznego. W tym sensie instrukcja, którą chciał wydać przewoźnik, uderzała w konstytucyjne swobody obywateli. Pracodawca może zakazać noszenia czerwonych spódniczek, jeśli uzna, że są niekorporacyjne, ale nie wolno mu ingerować w symbole religijne, których noszenie jest częścią tego, co Konstytucja nazywa "uzewnętrznianiem" swojej wiary. Nawet, jeśli niewierzącym wyda się to absurdem. Zadaniem wierzących jest zaś nieodpuszczanie tego pola - nawet pojedyncze precedensy są tu niezwykle groźne.

Po drugie - jakby obok tej dyskusji - jest jeszcze jedna kwestia, tym razem wewnętrzna i trudno ją poruszyć tak, żeby nie zranić czyjejś wrażliwości. Ale spróbuję.

Chrześcijańscy mistrzowie duchowości nie tylko pisali wiele o apostolstwie, o niesieniu wiary innym, ale ostrzegali także przed pychą i przed tym, że obnoszenie się z wiarą może być duchowo niebezpieczne. Tak jak wygrana w totolotka jest wspaniała i zmienia życie, ale też może wyrządzić duchowe szkody. Wielką wygraną łatwo rozpuścić i stać się biedniejszym niż wcześniej. Z wiarą jest chyba podobnie.

Dlatego św. Tereska bardzo przestrzegała przed pychą, która może powstać wtedy, gdy rozmawiamy z ludźmi o Bogu. I nie to, że taką pychę dostrzegała u innych i ją piętnowała. Bała się przede wszystkim pychy własnej.

Gdzie przebiega jednak granica między nakazem apostolstwa a pychą, między żarliwością a świętoszkowatością? Tego konstytucja już nie ureguluje. Najtrudniejsze zadanie pozostawiła każdemu do własnego osądzenia, bo trudno tu o jakiekolwiek reguły, potrzebne jest raczej nieustanne ćwiczenie samego siebie.

Powtarzam: samego siebie, a nie innych!

Autor jest filozofem, publicystą "Teologii Politycznej"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Na pohybel świętoszkom
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.