Nie oczekujmy heroizmu od innych, gdy nam się nie chce

Depositphotos.com (65210145)

Wczoraj rozpoczęło się Zebranie Plenarne KEP, podczas którego polscy biskupi planowali wybór nowego przewodniczącego i jego zastępcę. Sprawa dla polskiego Kościoła ważna i istotna, choć gdyby zapytać dziś wiernych w naszych parafiach, o co w tych wyborach chodzi, niewiele osób mogłoby coś sensownego odpowiedzieć. Ba! Gdyby zapytać osoby przychodzące w niedzielę na Mszę, do swojej parafii, o nazwiska posługujących w niej księży, może większość poradziłaby sobie z tym zdaniem. Ale gdyby zapytać o nazwiska biskupów? Nie tylko tego głównego, którego imię pada podczas każdej Mszy, ale również pomocniczych – ile osób dałoby sobie z tym radę bez zająknięcia?

Zaczynam od biskupów, bo to piękny obraz naszej świadomości i tego, że tak naprawdę niewiele interesują przeciętnego Kowalskiego sprawy Kościoła. Nie interesują, bo „jakiś tam” hierarcha nie jest dla niego kimś znaczącym. Może też go nie interesować osoba proboszcza czy wikarego. Po co zajmować się człowiekiem, który (pozornie) nie ma wpływu na nasze życie? Po co interesować się kimś, kto nie jest dla nas realnym autorytetem, z kim nie mamy zwykłej, ludzkiej, normalnej relacji? Może i czasem trafimy na jego kazanie, albo do konfesjonału, ale to wszystko. Biorę co potrzebuję, idę dalej. Niestety…

Mam ostatnio trudne doświadczenia słuchania o kapłanach odklejonych od rzeczywistości. Ciężko mówić komuś o tym, że nasi duszpasterze powinni być otoczni naszą troską i zainteresowaniem, gdy po raz kolejny słyszę o tym, że jakiś ksiądz głosił z ambony głupoty i teorie niezgodne z nauczaniem Kościoła, albo krzyczał na wiernych, albo kogoś ponownie zlekceważył. Ciężko wymagać od ludzi by mieli jakikolwiek szacunek do biskupów, gdy kolejny zostaje odwołany ze swojej funkcji za tuszowanie przestępstw względem najmłodszych. Trudno jest, zwyczajnie po ludzku, nazwać kogoś autorytetem i spojrzeć na niego inaczej, gdy wokół tyle bylejakości i rozdarcia. Wszak dobro krzyczeć nie będzie.

DEON.PL POLECA

Doświadczyłam nie raz tego, że w Kościele są różni duszpasterze. Sekciarze głoszący dziwne teorie, ci którzy zawsze mają rację (nawet jeśli jej nie mają) i ci, którzy uważają się za lepszych od innych. To boli, choć nie wiem czy jest to mnie w stanie – mimo wszystko – od Kościoła odciągnąć. Pamiętam, jak kilka miesięcy temu potrzebowałam rozmowy z kapłanem, bo nie potrafiłam w sobie pewnych rzeczy poukładać sama. Prosiłam Jezusa by pokazał mi księdza, który będzie konkretny i będzie nie tylko znał nauczanie Kościoła, ale i odwoływał się do niego, a nie do jakiś pokręconych interpretacji. Prosiłam i dostałam. Patrzę jednak na to, jak ciężko jest czasem znaleźć kogoś, komu można rzeczywiście zaufać. Tak, wiem, ksiądz też człowiek. Jednak to nie zmienia faktu, że potrzebujemy w Kościele autorytetów. Tym bardziej, że to co dzieje się w polityce, w podejściu do moralności, coraz mniej ma wspólnego z etyką katolicką, a w społeczeństwie staje się normą i czymś nowoczesnym i „wspaniałym” dla ludzkości.

Potrzebujemy ogarniętych kaznodziei, którzy będę głosić to, co mówi Kościół. Potrzebujemy spowiedników, którzy zatrzymają się nad ludzkim problemem i będą w nim wsparciem – mądrym, czasem surowym, ale wsparciem. Potrzebujemy księży, którym się chce. Po prostu. Warto się o takich kapłanów modlić. Warto ich szukać, bo wielu takich wokół siebie mamy, choć dobro i mądrość nie krzyczą tak głośno jak kolejne nadużycia. Warto modlić się za tych, którzy wyróżniają się swoim zaangażowaniem, mądrością, sposobem traktowania drugiego człowieka, by im się za chwilę nie odechciało codziennie stawać do walki. By wtedy, gdy obrywają za bylejakość innych, sami nie zaczęli w nią wpadać. Warto czasem im podziękować, powiedzieć, że są dla nas ważni, że ich praca i wysiłek przynoszą konkretne owoce w naszym życiu. Módlmy się za księży, biskupów, naszych spowiedników. Czasem możemy zrobić tylko tyle albo aż tyle. Kościół to nie tylko ksiądz, Kościół to my i jesteśmy za niego odpowiedzialni wszyscy. Zainteresujmy się tymi, których mamy wokół siebie. Być może zaczynając od modlitwy, a może od tego, by poznać nazwiska swoich biskupów. Trwając samemu w bylejakości, nie wymagajmy heroizmu od innych…

Z wykształcenia pedagog i doradca rodzinny. Z wyboru żona, matka dwóch synów. Nie potrafi żyć bez kawy i dobrej książki. Autorka książki "Doskonała. Przewodnik dla nieperfekcyjnych kobiet". Prowadzi bloga oraz Instagram.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie oczekujmy heroizmu od innych, gdy nam się nie chce
Komentarze (3)
E3
edoro 333
14 marca 2024, 15:34
Gdybym miała prawo głosu w tej sprawie, to znałabym imiona i nazwiska wszystkich kandydatów w tą i z powrotem
HB
~Hela Bertz
14 marca 2024, 14:25
Dla ilu polskich biskupów przyzwoitość = heroizm?
WG
~Witold Gedymin
15 marca 2024, 20:44
dla mnie polski episkopat przypomina Sodomę, tylu w nim przyzwoitych i uczciwych. Gdyby większości biskupów zależałoby na dobru polskiego Kościoła to wybraliby abp Wojciecha Polaka, który jako nieliczny ma odwagę mówić prawdę. Ostatnie zdanie artykułu pokazuje jak tragiczny jest stan polskiego Kościoła, a jednocześnie jak bezrefleksyjni bywają autorzy pobożnych, mądrych i budujących artykułów zamieszczanych na tym portalu.