Nie odchodzę z grzesznej instytucji

Fot. Andriy Bezuglov / depositphotos.com

Każda struktura stworzona przez człowieka jest grzeszna. Choćby stawiała sobie bardzo szczytne cele, będzie zawsze naznaczona ludzką słabością. Taką grzeszną strukturą jest również strona organizacyjna Kościoła katolickiego. O bezsilności wobec bierności i zaniedbań ludzi Kościoła mówił ostatnio Marcin Mogielski opuszczając zakon i kościelną instytucję, jako niereformowalną. Czy jednak odnajdzie się w nowej strukturze? Czy będzie ona idealna, a przynajmniej bardziej znośna?

Z jednej strony domagamy się od instytucji, aby była wzorem sprawiedliwej struktury i jest to dowodem naszych szlachetnych aspiracji. Z drugiej strony, nie zapominamy, aby stawiać wymagania również sobie, wiedząc jednocześnie, że walcząc z własnymi grzechami, nigdy nie przestaniemy być ludźmi grzesznymi, bo "jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy" (1 J 1,8). Podobnie grzeszna struktura nigdy nie pozbędzie się swoich słabości, bo tworzą ją grzeszni ludzie. Co więc zmienia przeniesienie się z jednej struktury do drugiej, mniej lub bardziej grzesznej? Zmienia się tylko miejsce, w którym walczymy o lepszy świat zmagając się przede wszystkim z własnymi grzechami.

DEON.PL POLECA

Marcin Mogielski odkrył po wielu latach, "że ten system nie chce zmian", a jego ręce są za krótkie, choć nie mówi, że czyste. Jeśli dobrze rozumiem, były zakonnik uważa, że wiedział, co należałoby zmienić, tylko ktoś, kto miał nad nim władzę, nie pozwalał mu na dokonanie takich zmian. Nie on pierwszy i nie ostatni ucieka z pola walki w poszukiwaniu idealnej wspólnoty.

Nie chcę, by to co piszę, zostało odebrane, jako krytyka jego decyzji. Każdy ma inną wrażliwość i inną wytrzymałość. Być może nowa struktura pomoże mu bardziej rozwijać się i mieć większy wpływ na ludzi spragnionych głębszej i bardziej autentycznej relacji z Bogiem. Moim celem jest zwrócenie uwagi na problem o wiele szerszy, który utrudnia nam wszystkim pogodne współżycie i owocną współpracę w grzesznej strukturze, która jest jednak przede wszystkim Winnicą Jedynego Sprawiedliwego.

Czujemy się bezpiecznie w systemie, w którym grzechy nie wychodzą poza konfesjonał i możemy patrzeć na siebie z podziwem, a przynajmniej z dużą życzliwością. Sytuacja zmienia się diametralnie, gdy jakiś grzech wypłynie na zewnątrz. Inni świadomi swojej własnej grzeszności może nie rzucą w nas kamieniem, ale większość z nich odejdzie, odwróci się, przejdzie na drugą stronę ulicy, pożegna się na zawsze. Tylko Jezus zapyta „Nikt cię nie potępił?”. Co z tego, że winowajca będzie próbował nie powracać do swojego grzechu, jeśli pozostanie sam z własnymi słabościami, bez przyjaciół i ludzi, którzy mu znowu zaufają. Może jedynie jakiś terapeuta, za opłatą, pomoże mu się pozbierać, podnieść się z nędzy grzechu.

Wiele robimy, by naprawić krzywdy osobom zranionym w Kościele, choć z pewnością wciąż zbyt mało. Niewiele jednak robimy, by towarzyszyć na drodze nawrócenia sprawcom wyrządzonych krzywd. Kończy się nasza życzliwość szczególnie wobec tych sprawców grzesznych czynów, którzy kiedyś byli naszymi przyjaciółmi czy kierownikami duchowymi. Wolimy ich nie widzieć i jeśli oni nie odejdą, wtedy my odchodzimy. Czy to jest postawa, jakiej uczył Jezus?

Czytając życiorysy świętych, podziwiam ich determinację trwania we wspólnocie pomimo gorszących postaw przełożonych i ich braku reakcji na jawną niesprawiedliwość. Jestem pod wrażeniem jak starali się ocalić grzesznika, nie tylko jego ofiarę. Nie odchodzę więc z grzesznej instytucji, choć czasem wydaje się być podobna do biblijnej bestii z Apokalipsy. Zostaję tu, gdzie jestem, między innymi dlatego, by podać pomocną dłoń tym, od których wszyscy się odwracają.

Dyrektor Europejskiego Centrum Komunikacji i Kultury w Warszawie Falenicy. Redaktor portalu jezuici.pl Studia teologiczne i biblijne odbył na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie, a studia z zarządzania oświatą na Uniwersytecie Fordham w Nowym Jorku. Pracował we Włoszech jako wychowawca w ośrodku dla narkomanów oraz prowadził w Gdyni Poradnię Profilaktyki Uzależnień. Przez 21 lat kierował placówką doskonalenia nauczycieli Centrum Arrupe, w latach 2002-2007 był dyrektorem Gimnazjum i Liceum Jezuitów w Gdyni, a w latach 2019-2024 socjuszem Prowincjała. Autor książek z dziedziny edukacji i duchowości. 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie odchodzę z grzesznej instytucji
Komentarze (27)
ZZ
~Zenon Z
14 kwietnia 2023, 09:47
Z jednej strony czy wierzę w odpuszczenie grzechów? I nie tylko tych "fajnych grzechów" jak cudzołóstwo czy masturbacja, ale też takich jak pedofilia i zabójstwo? Czy wierzę, że Jezus przyszedł zbawić grzeszników, a nie tylko wesprzeć ofiary ich grzechów? Ale z drugiej strony brakuje w Kościele struktur pokuty, która była w pierwszych wiekach. Stan pokutników trwający przez wiele lat, to nie był zły pomysł. A przeniesienie księdza do stanu świeckiego jako najwyższa możliwa kara, to raczej słaby pomysł.
PW
~Paweł W
13 kwietnia 2023, 20:22
Bardzo niewiele robimy Ojcze Wojciechu, w zasadzie nic jako Kościół nie robimy. Proszę spojrzeć obiektywnie, a nie przez księdzowskie różowe okulary człowieka zadowolonego, żyjącego lepiej niż w dostatku, którego omijają problemy będące codziennością innych ludzi. Ojciec Marcin jest inny...
PW
Przemysław Włodarski
13 kwietnia 2023, 20:04
Z jednej strony rozumiem opinię, że ucieczka niczego nie rozwiązuje, ale Autor chyba zapomina, że o Mogielski nie odszedł dlatego, że stwierdził, że mamy słaba pogoidę to odchodzę. on odszedł dlatgo, że biskupi, których oskarżał byli skazywani wyrokiem Watykanu i nadal nie byli w stanie wyartykułować słowa przepraszam. Podobnie Ci publicyści, którzy pluli na niego jadem a nie miłością bliźniego słowem się nie zająknęli. Warunkiem dobrej spowiedzi jest zadość uczynienie. On odszedł dlatego, że widział, że ludzie stajacy na czele instytucji, którzy codziennie mówią o potrzebie staniecia w prawdzie sami w tej prawdzie stanąć nie umieją i brnąw kłamstwo. Być może znalazł nawet dla takiej postawy odpowiednią nazwę? Faryzeizm? Zakłamanie? Zaparcie się? Być może stwierdził, że po kilkudziesieciu latach walki z instytucją nie widzi szansy na jej zmianę? Słowa o grzesznej instytucji są proste kiedy nie trzeba się nawracać.
MZ
~Michał Z Gdańska
13 kwietnia 2023, 18:41
Ja tak osobiście. Ksiądz Marcin wyleczył mnie z lęku przed Bogiem... Sprawiał że do kościoła pw. Św. Mikołaja chodziłem po lekarstwo czyli komunię... Mówił o Bogu który kocha człowieka i o tym że wszystkie grzechy są już odkupione doskonałą ofiarą Chrystusa. Ja uważam że dał świadectwo swoją walką o skrzywdzonych... Znał przecież gorycz tej walki po tym jak opluwano go w kurii szczecińskiej... Podziwiam Go za odwagę i wierzę że będzie szczęśliwy u Braci Luteran....
ES
~Ewa Sokołowska
13 kwietnia 2023, 18:14
Może Marcin Mogielski nie szuka wspólnoty idealnej , ale takiej , w której nie był molestowany seksualnie jako ministrant i która przeprasza i czyni zadośćuczynienie Skrzywdzonym za zbrodnie ks.Dymera.
PW
~Piotrek Wolski
13 kwietnia 2023, 14:19
"Co z tego, że winowajca będzie próbował nie powracać do swojego grzechu, jeśli pozostanie sam z własnymi słabościami, bez przyjaciół i ludzi, którzy mu znowu zaufają. Może jedynie jakiś terapeuta, za opłatą, pomoże mu się pozbierać, podnieść się z nędzy grzechu". Właśnie, co z tego że będzie próbował nie powracać do grzechu, skoro nie zadośćuczynił ofiarom, a jego przełożeni pomagają mu w ukrywaniu prawdy. Człowiek pozostaje sam ze słabościami, jeśli nie wyjdzie do ludzi, nie powie "zgrzeszyłem, wybaczcie. Pomóżcie mi wynagrodzić tym którym zawiniłem". W pysznym Kościele nie ma miejsca na pokorę i skruchę. A bez szczerego żalu, adekwatnej pokuty i ZADOŚĆUCZYNIENIA ofierze NIE MA mowy o spowiedzi
SL
Sebastian Lindner
13 kwietnia 2023, 08:18
Grzech jednego czy dwóch (czy stu) współbraci nie powinien nas odrzucić od Instytucji. Ale zło wpisane w jej strukturę, traktowane jako modus operandi, wbudowane w system - może już powinno. Marcin Mogielski nie pisał "moi współbracia trwają w grzechu". Pisał "ten system nie chce zmian".
PN
~Paula N
13 kwietnia 2023, 13:42
Coś w tym jest..!!!
BK
~Bernadeta Kawa
13 kwietnia 2023, 06:25
Jestem pewna, że nie była to łatwa decyzja. Podziwiam odwage Marcina Mogielskiego. Marcinie - żyj w zgodzie z własnym sumieniem. Bóg nie stworzył nas po to żebysmy całe życie się męczyli, ale stworzył nas do szczęścia i radości. Poczuj sie otulony Jego Miłoscią i niech w Twoim sercu zapanuje pokój
TT
~Tom Tom
12 kwietnia 2023, 21:44
Czasem nadchodzi mnie myśl że może Pan Bóg chce by ta instytucja umarła. Nie Kościół, bo Kościół to coś dużo więcej niż instytucja, ale właśnie ta instytucjonalna część Kościoła. Ten wyzysk, karierowiczostwo, mobbing tłumaczony posłuszeństwem, i w końcu tuszowanie różnej maści "grzeszników". Tak mi się czasem w sercu pojawia pytanie, że może właśnie śmierci tej instytucji Pan Bóg chce....
AM
~Alicja M.M.
12 kwietnia 2023, 20:05
Czy ludzie podobni do Marcina Mogilskiego odchodzą z Kościoła katolickiego dlatego, że Kościół „stara się ocalić grzesznika, nie tylko jego ofiarę”. Naprawdę dlatego?
TN
~Tomasz Niewierny
12 kwietnia 2023, 20:03
Wybielajcie i dalej litujcie się i współczujcie zboczeńcom i przestępcom.
DZ
~Darek z Gdańska
12 kwietnia 2023, 19:20
Gdybyś przez 30 lat walczył o prawdę i dobro w imieniu skrzywdzonych przez przestępcę seksualnego w sutannie, inaczej byś pewnie napisał. Gdyby biskup rozpowiadał kłamstwa na twój temat, a media prawicowe atakowałyby cię personalnie, inaczej byś raczej napisał. Każdy ma inne doświadczenie i wytrzymałość psychiczną. A mógłbyś wczuć się w sytuację o. Marcina OP. Tu nie chodzi o samo odejście w Kościoła rzymsko-katolickiego.
JK
~Jan Kent
12 kwietnia 2023, 18:39
Autor tekstu wydać ze nie był ofiarą przemocy seksualnej i może pisać o różnych historiach ale nigdy nie doświadczył jako dziecko takiego wykorzystania. Widać brak zrozumienia.
PN
~Paula N
12 kwietnia 2023, 18:38
Widzę sprawę podobnie, jak Ojciec, jednak nie mam zgody, że wiele sie robi, by pomóc ofiarom. Ojciec wie więcej niż ja na ten temat i na pewno zna konkretne przykłady. Na poziomie społecznym (także w Kościele) jednak wciąż poniekąd chcielibyśmy, by ofiary nie mówiły zbyt głośno o tym, co przeżyły. To destabilizuje system. Nie wiemy, co zrobić i jak zareagować. Sprawcy przecież pełnią swoje ważne i potrzebne funkcje, wspierając inne osoby. Nie moglibyśmy wszystkich ciężkich grzesznikow izolować, jest ich/nas zbyt wielu. Sądzę, że przede wszystkim potrzeba nam zająć się stworzeniem bezpiecznej przestrzeni dla ofiar, by mogły otwarcie mówić o tym, czego doświadczyły i nie stawała się ich udziałem tzw. wtórna wiktymizacja oraz stygmatyzacja. Jeszcze raz, nie mogłabym się zgodzić niestety z Ojcem, że na tym polu zrobiliśmy i robimy już wystarczająco wiele.
Wojciech Żmudziński SJ
13 kwietnia 2023, 20:24
Jednak w tekście napisałem, że wciąż robimy zbyt mało. Oto cytat: "Wiele robimy, by naprawić krzywdy osobom zranionym w Kościele, choć z pewnością wciąż zbyt mało".
PN
~Paula N
14 kwietnia 2023, 21:41
To prawda, proszę Ojca, potem to zauważyłam. 'Logika' emocji mnie już w tym końcowym zdaniu jednak poniosła (a nie było możliwości edycji komentarza z pozycji gościa). Odnosząc się wierniej do Ojca słów, chyba nie mam zgody, by po sformułowaniu 'robimy dla ofiar wiele', następowało 'jednak' (które mogłabym odczytać jako nieco wdzięczniejszy synonim niesławnego 'ALE'), po którym to mowa jest o potrzebie miłosierdzia dla sprawców. Za to moglabym zaakceptować: 'i przepaść miłosierdzia dla niezawinionej udręki ofiar, i jednak (jako synonim' mimo wszystko', mimo przepaści win i zadanego cierpienia) miłosierdzie też dla sprawców.' Zestawianie potrzeby miłosierdzia dla ofiar i sprawców ich udręki w sposób, który na myśl przywodzi owo' ALE', budzi opór (nawet, gdy samo słowo zastąpione jest jakimś zręczniejszym i bardziej wdzięcznym sformułowaniem).
SB
~Stefan Berger
12 kwietnia 2023, 17:54
Poza Kościołem ludzie tworzą sobie własną wersję chrześcijaństwa, dostosowaną do własnych potrzeb, oczekiwań i kaprysów. Kościół jest nam dany po to, byśmy sobie Ewangelii, wiary, łaski, życia Bożego nie sprywatyzowali. Żyjemy wiarą tak jak tego uczy Kościół, a nie tak jak nam by się wydawało. Uznanie Kościoła, przyjęcie go mimo jego słabości i grzechów jako drogę zbawienia jest tą ciasną bramą przez którą obecnie wchodzimy. Jakże bardzo samowola, przemądrzałość i arogancja szepcze dziś do ucha wielu ludziom: "zostaw ten Kościół, idź inną drogą, wybierz sobie inną wersję religijności: łatwiejszą, barwniejszą, ekscytującą" Jak wielu tych tragicznych podszeptów słucha.
AH
~Agnieszka Hennel-Brzozowska
12 kwietnia 2023, 17:09
Ludziom w dzieciństwie zranionym przez księży należy się przynajmniej jedno w Kościele- aby sobie z nich nie robić kpin. A tu ktoś zdecydował w hierarchii, że Mszę sw. w Warszawie po marszu na rzecz obrony Jana Pawła II ...odprawia bp Michalik. Ten sam który "wslawil sie" lekceważeniem dziewczynek w Tylawie, ofiar pedofila proboszcza. To moim zdaniem kpina z wszystkich ofiar tego typu. Tylu jest biskupow i musiał być Michalik??? I potem autor się dziwi, że ktoś nie wytrzymał- że odszedł. Łatwo upominać odchodzących. Lepiej robić coś by hierarchowie przestali podejmować takie lekceważące sprawę decyzje. To odejście, jakże smutne, może być nie ostatnie. Powinno kler i hierarchow obchodzić, by unikać odchodzenia ludzi z Kościoła, czyż nie?
FG
~Feliks Grywaldzki
12 kwietnia 2023, 16:16
No właśnie. Sprawcy zła to też nasi bracia i siostry. Czy modlimy się za nich, czy tylko potępiamy? Czy pragniemy ich zbawienia?
BG
Beata GBłachowiak
13 kwietnia 2023, 15:40
Nie chodzi o potępienie. Chodzi o prawdę.
AE
Anna Elżbieta
12 kwietnia 2023, 15:43
Całkowicie zgadzam się z autorem. Jest taka wypowiedź Orygenesa (III w. po Chrystusie), którą często w dyskusjach przytaczam: „Kościół jest nierządnicą, którą Chrystus nieustannie obmywa swoją krwią, aby się stała przeczystą oblubienicą. To Eucharystia buduje Kościół”. Trzeba nam wszystkim głębokiego uświadomienia sobie, czym jest Kościół. A jest on grzeszny grzesznością ludzi - świeckich i kapłanów - i święty świętością Boga. Kiedy wiem o tym, nie odejdę, mimo że widzę grzechy ludzi Kościoła, gdyż przychodzę tu przede wszystkim dla Chrystusa. Każdy z nas sam odpowie przed Bogiem za swoje decyzje.
AM
~Alicja M.M.
13 kwietnia 2023, 13:46
Tak samo jak Pani rozumiem świętość i grzeszność Kościoła, z tych samych powodów nie odejdę, ale… przeraża mnie, że sprawujący władzą w instytucjonalnym Kościele mogą to samo myślenie traktować jako zrzucające odpowiedzialność, na zasadzie: kto odchodzi, to jego sprawa, nie rozumie istoty Kościoła, a pozostający zniosą wszystko w imię Chrystusa… więc nie ma potrzeby, by coś się radykalnie zmieniło…
PR
~Ppp Rrr
12 kwietnia 2023, 14:54
Z drugiej strony pozostawanie członkiem grzesznej instytucji może narażać na zarzuty typu "Skoro nadal w niej jesteś, to widocznie nie przeszkadza i zło!". Dlatego odejście jest zachowaniem jak najbardziej prawidłowym, a przynajmniej uzasadnionym. W skrajnych przypadkach bycie członkiem organizacji przestępczej czyni winnym! Pozdrawiam.
JP
~Jacek P
12 kwietnia 2023, 21:49
Jakby każde zło miało tak przeszkadzać to trzeba by odejść z tego świata
S.
~Szczecinianka ..
12 kwietnia 2023, 12:30
"Wiele robimy, by naprawić krzywdy osobom zranionym w Kościele,, Naprawdę? Wystarczy tak niewiele czyli po prostu przyznanie się hierarchy przed wiernymi do błędów i zaniechań. Po 30 lat trwającym procesie, zatajanie prawdy i udawanie że nic się nie stało!
Wojciech Żmudziński SJ
13 kwietnia 2023, 20:27
Ucięła Pani moje zdanie w połowie. W tekście napisałem, że wciąż robimy zbyt mało. Oto cytat: "Wiele robimy, by naprawić krzywdy osobom zranionym w Kościele, choć z pewnością wciąż zbyt mało". A samo przyznanie się, czego słusznie domaga się ofiara, to jeszcze nie jest naprawienie krzywdy.