Nie tędy droga z pedofilią
Mariusz, chcąc zapewnić sobie i bliskim bezpieczeństwo na przyszłość, postanowił odwiedzić firmę ubezpieczeniową. Wybrał instytucję o długiej tradycji, z wiodącą pozycją na rynku oraz kojarzoną z wysokimi standardami etycznymi. Po spotkaniu z przedstawicielem i zapoznaniem się z ofertą, Mariusz decyduje się na zakup polisy. Stając się klientem zasłużonej instytucji trafia pod opiekę agenta, który ma szczególnie dbać o zapewnienie mu jak najlepszych warunków. Tymczasem po kilku latach okazuje się, że akurat ten agent był człowiekiem nieuporządkowanym, który zaprzepaścił cały majątek, który Mariusz zainwestował w polisę.
Kiedy sprawa wychodzi na jaw, szybko okazuje się, że fundamentalne straty ponieśli i inni klienci obsługiwani przez tego agenta. Media, dowiadując się o fatalnym przypadku, nagłaśniają sprawę: tego typu problem występuje przecież w każdej firmie, ale w przypadku tej akurat instytucji ze względu na jej wyjątkowo wysoką pozycję i aspiracje, sprawa jest szokująca. Teraz los polisy Mariusza - czy ubezpieczalnia uzna jego racje i roszczenie, by mimo defraudacji przez agenta uznać wpłaty, których dokonywał na konto polisy, jak i to, w jaki sposób media opiszą standardy wielkiej instytucji w sytuacji kryzysowej - zależy od postępowania samej firmy. Przy czym jej zarząd nie ma złudzeń, że zatrudniał pracownika, który, zawodząc zaufanie swoich klientów, zniszczył nawet globalny autorytet instytucji, co zresztą wykorzystać może konkurencja. Mimo wszystko to jednak sama firma, stając przed tymi faktami, ma wciąż karty do rozegrania.
Skąd ta wymyślona opowieść? O. Dariusz Kowalczyk postuluje na portalu DEON.pl, by "zobaczyć problem pedofilii we właściwych proporcjach", ponieważ problem ten stał się narzędziem w walce z Kościołem. Ataki te przypuszczają media, nagłaśniając nawet przypadki domniemane, a milcząc o problemie wśród innych grup społecznych, czy przedstawicieli religijnych.
O. Kowalczyk twierdzi, że chodzi mu "o pokazanie obłudnych intencji tych, którzy udają zatroskanie o molestowane dzieci, a tak naprawdę koncentrują się na zwalczaniu znienawidzonego przez nich Kościoła katolickiego". Jezuita widzi podwójny standard w dyskusji publicznej i wyjaśnia - snując analogię do słusznie potępianego antysemityzmu - że "nie wolno uogólniać informacji o pedofilii księży katolickich, aby »bić katola«". Przypomina, że w przypadku księży katolickich stosuje się odpowiedzialność zbiorową i "każe płacić bajońskie sumy całym diecezjom, a niektórzy prawnicy próbują nawet oskarżać cały Kościół ze Stolicą Apostolską na czele, by wydobyć tym większe odszkodowania".
Papież z problemu pedofilii nie robi rachunku sumienia nikomu innemu poza wspólnotą Kościoła.
Skomentuj artykuł