Nie zatrzymujmy młodych w Kościele

Fot. Karsten Winegeart / Unplash.com

W Kościele włączył się ostatnio alarm: młodzi uciekają. Gwałtowny spadek, dramatyczne statystyki, co robić? Tu i ówdzie widzę rozmowy, teksty i przemyślenia, wszystkie z jednym słowem-kluczem: zatrzymać.

To słowo budzi we mnie opór. Może dlatego, że sama nie znoszę być zatrzymywana – ale zdaje się, że to uczucie dzieli ze mną większość ludzkości. Cenimy sobie wolność decydowania o sobie. Nie lubimy być do niczego zmuszani ani zatrzymywani tam, gdzie nie chcemy być.

A tak się składa, że 77 procent młodzieży nie chce w Kościele być. Nawet nie dlatego, że mają coś przeciwko: im po prostu jest wszystko jedno. I starszy Kościół, przyzwyczajony do tego, że jednak nie jest tak źle, myśli, że jakoś się jeszcze to wyprostuje, a jak nie, to znajdziemy sposób i młodych zatrzymamy. Tylko nie wiadomo jeszcze, czy lepiej trzymać za rękę, czy za nogę.

DEON.PL POLECA

Jeszcze gorsze jest to, że o tym, jak zatrzymać młodych w Kościele mówią zazwyczaj starzy, starzy z perspektywy młodych. Tacy, co nie odnajdują się w ich realiach, bazują na statystykach, na zasłyszanych historiach i na swoim doświadczeniu z czasów minionych. Czują się mocno bezradni. Problem interesuje mnie żywotnie, gdyż sama zastanawiam się, jak będzie z moimi dziećmi i dziećmi moich wierzących znajomych. Czy zostaną w Kościele? Czy to leży w naszej mocy?

Słucham historii o mniej lub bardziej rozpaczliwych próbach podejmowanych przez duszpasterzy. Żalą się, że chcą zorganizować turniej ping-ponga w świetlicy i nikt nie przychodzi… Jeden z księży dzielił się ze mną z goryczą, że pomysły na duszpasterstwo są takie: zabrać młodych chłopaków na wyjazd. To ich przyciągnie. Na jaki wyjazd? A, na zwiedzanie sanktuarium… A potem jest narzekanie, że młodzi nie chcą i że ich nie ma.

Też bym nie chciała. Też by mnie nie było. A gdyby ktoś w tak śmieszny i nieadekwatny do moich potrzeb sposób próbował mnie w Kościele zatrzymać, uciekałabym jak najdalej.

Bo tak naprawdę wśród stu ważnych i pilnych pytań o młodych w Kościele dla mnie najważniejsze są dwa. I byłoby świetnie, gdyby je sobie zadali wszyscy, którzy chcą „zatrzymać młodych w Kościele”.

Pierwsze: co ja – właśnie ja, nie nikt inny - robię nie tak, że nie przebija się do świadomości świata mocna odpowiedź na pytanie, dlaczego warto być w Kościele? Czy przyciągam do Jezusa? Co muszę w sobie zmienić, będąc dorosłym, księdzem, rodzicem, katechetą, człowiekiem wierzącym, żeby młodzi, patrząc na mnie, czuli się zainspirowani, żeby chcieli przynajmniej spróbować tak żyć Z Bogiem, jak ja z Nim żyję? Czy w ogóle z Nim żyję? Co z mojego życia może swoją autentycznością i mocą przeważyć kolejne doniesienia o księżach dbających tylko o pieniądze, o aferach, skandalach, pedofilach?

I drugie. Czy potrafię słuchać? Czy w ogóle pytam młodych, co u nich, czym żyją, jakie mają problemy, jak się mają w tym dziwnym, trudnym, smutnym świecie, który ostatnio rujnuje ich relacje, kradnie im rodziców, niszczy przyjaźnie, podsuwa byle jakie wartości, karmi śmieciowymi treściami? Czy interesuję ich życiem, czy może są dla mnie w Kościele tylko problemem do rozwiązania, mózgami, które mają zapamiętać modlitwy, numerkami, które mają się po mszy zjawić w zakrystii, żeby ksiądz podpisał obecność, bo wiadomo: sami z siebie okłamią, oszukają i będą tylko udawali, że na mszę chodzą?

Kościół nie jest miejscem. Przede wszystkim jest relacją. I nie chodzi o to, żeby regularnie w nim bywać dla samego bywania, tylko o to, żeby mieć bliską relację z Tym, Który w Kościele nieodwołalnie zamieszkał – a wtedy „bywanie” w Kościele przychodzi samo. I nie jest celem samym w sobie, tylko sposobem na przyjaźń ze Stwórcą.

Młodzi będą w Kościele nie wtedy, kiedy ich tu „zatrzymamy”. W relacji nie chodzi o to, żeby kogoś zatrzymywać, on się trzyma sam, jeśli jest czego. A jak się nie trzyma – być może nie ma powodu.

Nie chodzi o to, by stawać na głowie i wymyślać kolejne akcje, które zawrócą młodych z drzwi Kościoła. Chodzi o to, by dać im powód, żeby tutaj, w tej rzeczywistości, chcieli być. Mieć z życia wzięte argumenty, dlaczego warto. Dlaczego tak bardzo chcemy, żeby nie odeszli. Sporo młodych myśli, że księżom chodzi o zachowanie dawnego stanu rzeczy, o pieniądze, o władzę nad ludźmi, o zachowanie tradycji. I nie chcą w takim układzie być tymi najmniej znaczącymi, którzy mają posłusznie wykonywać polecenia i spełniać kościelne nakazy. Czy to dziwi? Ani trochę.

Młodzi szukają wartości. Naprawdę szukają. Potrafią je rozpoznać i wybrać, gdy na nie trafią. Jeśli nie wybierają Kościoła, to znaczy, że nie widzą w nim wartości, i żadne zatrzymywanie w niczym tu nie pomoże. Pomoże wyłącznie przyciąganie: przyciąganie autentyczną wiarą, czułością, dobrym i prawdziwym zainteresowaniem drugim człowiekiem, zwyczajną miłością. I zgodą na to, że każdy może odejść z Kościoła, kiedy tylko zechce.

Bo Bóg nie trzyma nas kurczowo przy sobie.
Bóg nie kombinuje, jaką tu imprezę zorganizować, żeby nas przekonać i zatrzymać, żebyśmy Mu nie uciekli, nie wybrali kogoś lub czegoś innego. Nie zaprasza nas na nudne wykłady, nie daje tego, co niepotrzebne, nie krzyczy i nie straszy. Po prostu jest - i jest w taki sposób, że gdy się Go pozna bliżej, nikt i nic nie jest w stanie przebić tej relacji. Nic nie jest od niej lepsze.

Gdy będziemy tego żywymi dowodami, młodzi sami się w Kościele zatrzymają.
A jeśli już odeszli - przyjdą znowu.

Zobacz także: Kim są księża, którzy podbijają TikToka?

Marta Łysek - dziennikarka i teolog, pisarka i blogerka. Poza pisaniem ogarnia innym ludziom ich teksty i książki. Na swoim Instagramie organizuje warsztatowe zabawy dla piszących. Twórczyni Maluczko - bloga ze Słowem. Jest żoną i matką. Odpoczywa, chodząc po górach, robiąc zdjęcia i słuchając dobrych historii. W Wydawnictwie WAM opublikowała podlaski kryminał z podtekstem - "Ciało i krew"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie zatrzymujmy młodych w Kościele
Komentarze (34)
LD
~Lechu Do smiechu
11 lutego 2022, 18:01
Jak niby moglibyście zatrzymać młodych w tym waszym kościele? na siłę? bo nic innego młodych ludzi nie zatrzyma, ludzi obojętnych na kk jest coraz więcej - i bardzo dobrze
KK
~Kamila Kucwaj
10 lutego 2022, 03:22
Ja jestem zdumiona i wzruszona działalnością Tomasza Zielińskiego-rozmawia z młodzieżą po próbach samobójczych-daje im pełną akceptację, miłość, uwagę,uczy rodziców jak rozmawiać z młodymi ludźmi. Otwarcie mówi o swojej wierze. A na jego spotkaniach gdzie czyta ulubioną książkę-Biblię bywa kilkadziesiąt mlodych osób. Dla mnie to żywy przykład działania Boga. W świeckim sprzedawcy,coachu,nawet nie katoliku i jestem pod wielkim wrażeniem. Może my moglibyśmy się od niego uczyć?
WC
~Wojciech Chajec
9 lutego 2022, 17:40
A może trzeba mniej nauczycieli, więcej świadków? Mniej pisania i gadania, a więcej dobrego przykładu?
8 lutego 2022, 15:34
widzę, że znów kogoś uraziłam - choć nie mam pojęcia czym - może chociaż ktoś by mnie oświecił w czym się pomyliłam
JB
~Jan Berger
8 lutego 2022, 10:14
Młody człowiek i w ogóle każdy człowiek, który przestaje chodzić do Kościoła zaraz zaczyna sobie tworzyć własną religię, jakąś hybrydę elementów chrześcijaństwa, własnych pragnień, fobii i marzeń i jeszcze kilku innych komponentów. Jezus ustanowił Kościół, pragnął aby on istniał i chciał by jego uczniowie żyli w tym Kościele a nie poza nim - między innymi dlatego że Kościół chroni chrześcijaństwo przed prywatyzacją i subiektywizacją. Kościół daje nam to że nie wierzymy tak jak nam się podoba, tylko tak, jak powinniśmy wierzyć. Aż dziwne że ci rzekomo "mądrzy" młodzi ludzie, tak przekonani o własnej mądrości - tego nie rozumieją.
KB
~Kornel Błęcki
9 lutego 2022, 10:02
Same błędne założenia: nie każdy, kto przestaje chodzić do kościoła zaraz tworzy własną religijną "hybrydę". Jezus ustanowił kościół ale nie pragnął w nim pedofilii. Tego, czego pragnął Jezus nie daje się pogodzić z tym co czynią kościelni urzędnicy. Kościół nie chroni przed żadną prywatyzacją - niektórzy księża folgując własnym prywatnym i osobistym chuciom, wykorzystują dzieci. Ludzie nie są z założenia głupi - mają rozum i wolę, mają prawo wyboru przynależne każdej czującej i rozumnej istocie. I najprawdopodobniej mają już dość zmuszania ich do robienia tego, co rzekomo "powinni" i co głównie leży w interesie kościelnej instytucji.
AM
~Alicja Markoń
9 lutego 2022, 10:06
"Jak powinniśmy" wierzyć? Pan chyba pomylił ludzi ze stadem owiec.
AL
~Adam L
9 lutego 2022, 10:20
Panie Janie. Proszę uważać z tym, co w ustach kościoła znaczy "powinniśmy". Niech Pan spojrzy np. na taki fragment - na ostatnie zdanie "Przywilej toruński upowszechnił w 1520 pańszczyznę do 1 dnia w tygodniu z łanu, lecz już w II połowie XVI wieku, w wyniku dania szlachcie wolnej ręki w sprawie ustalania długości pracy przy pańszczyźnie, za powszechną normę w królewszczyznach uznawano 2 dni w tygodniu z łanu, a prywatni i kościelni zarządcy wymagali od chłopów więcej." Całe szczęście, że nie trzeba się już stosować do kościelnego "powinniśmy".
JB
~Jan Berger
9 lutego 2022, 17:44
Widzę że liberalizm tak zmienił wasze myślenie, że sami sobie już określacie, co jest prawdą, a co nią nie jest, jak należy wierzyć, a jak nie należy. Bawicie się w Boga i chcecie tak jak On stwarzać rzeczywistość, zamiast ją przyjmować.
JW
~Jonasz Warszawski
8 lutego 2022, 02:58
A dlaczego młodzi mają zostać w Kościele? Co ich ma tam "trzymać"? Skąd mają czerpać wzór chrześcijanina? Z domu rodzinnego? Z lekcji religii? Z telewizji? Z kościoła parafialnego? Jacy są rodzice takie będą ich dzieci. Jacy są kapłani tacy będę ich parafianie. To proste! Pani jest odpowiedzialna za swoje dzieci, inni rodzice za swoje. Kapłan za swoją parafię a biskup za swoją diecezję. Nie jesteśmy odpowiedzialni za cały świat, nie mamy go zbawiać. Jeżeli każdy z nas będzie robił co do niego należy to wszystko będzie dobrze.
~Kazimierz Żeleński
8 lutego 2022, 00:27
Zwróćmy też uwagę na problem systemowego uprzedmiotowienia wiernego w Kościele. "Szaraczek" na dole hierarchii ma de facto (a tylko to się liczy) 2 funkcje w Kościele polskim - bycie bazą materialną dla kleru oraz posłuszną i bezwolną masą, którą hierarchia może szantażować polityków. Takie są brutalne fakty. Czy to dziwne, że młodzi ludzie w końcu przestali chcieć być zredukowanymi do roli bezimiennego numerka w księgach parafialnych? Ani ja, ani Pani, ani żaden "szaraczek" bez sutanny nie znaczą Kościele KOMPLETNIE NIC. Młodzi wiedzą też kiedy kler sobie o nich przypomni i zacznie prawić frazesy o odpowiedzialności - gdy przyjdzie np. płacić odszkodowania ofiarom pedofili w sutannach. Dziwić się, że młodzi patrzą z odrazą na taki system i porzucają go? Lecz sądzę, że to nie chrześcijaństwo jest porzucane. Porzucany jest kler, będący beneficjentem struktury, stąd też tyle krzyku ;)
GK
~Gosia Kawalec
7 lutego 2022, 18:14
To nie jest tak, że młodzież nie chadza do kościoła, bo chce zrobić komuś na złość. Albo jest głupiutka i niczego nie rozumie. Często rozumie więcej, niż się wydaje - potrafi odróżnić religijność (formę zewnętrzną) od duchowości (formy wewnętrznej). A nie jest tak, jak się zwolennikom anachronizmu wydaje - że obie formy są ze sobą na stałe zrośnięte. Większość ludzi potrzebuje duchowości - także młodzież. Natomiast młodzi ludzie doskonale wiedzą i widzą świeżym okiem, że nie znajdą jej w kościelnej instytucji i pośród kościelnych urzędników (biskupów i księży). I tyle.
MD
~Małgorzta Drwęcka
7 lutego 2022, 17:17
Największym błędem jest sztuczne założenie, że rzeczywistość składa się z dwóch rozdzielnych i wypełniających sobą całość istnienia obszarów - można być albo w kościele - na dodatek w domyśle: katolickim - (i to jest słuszne, dobre i prawe) albo poza nim (i to jest niesłuszne, złe i pełne nieprawości). Wydaje się, że młodzież nie widzi już świata w ten sposób - uważa, że ten podział jest anachroniczny i w niczym już nie pomaga, niczego w życiu nie poprawia, niczemu - poza gadaniem, kłótniami i wzajemnym wiecznym przekonywaniem się - nie służy. Innymi słowy, podział: chrześcijanin/katolik (ten dobry) vs. heretyk (ten zły) to już historia. Na całe szczęście.
AS
~Andrzej Smęt
6 lutego 2022, 15:02
Marto ale to jest strategia stara jak swiat daj się wyszumieć i czekać na powrót w okolicach 40-50 jak już człowiek "zmądrzeje" tzn wysiądzie mu wątroba albo rozrosnie się prostata. Doswiadczenie Irlandii i Hiszpanii pokazuje jednak że możemy się nie doczekać powrotu... I to jest prawdziwy powód alarmu
D-
~Dobosz -
7 lutego 2022, 23:20
O jaki alarm chodzi.. Kto podnosi taki alarm? Jeżeli księża i biskupi, to najpierw powinni zacząć od siebie, od własnego nawrócenie, tzn. powinni porzucić swoje ogromne majątki, drogie samochody i kochanki. Kto wie, może potem któryś młody zobaczyłby w nich prawdziwe sługi Boże. Ale na to się nie zanosi i tego się nie doczekamy.
JM
~Janko Muzykant
6 lutego 2022, 13:39
77 procent młodzieży nie chce być w kościele? bardzo dobra wiadomość, 20 parę lat i kościoły będą puste , jest nadzieja na normalność w Polsce
D-
~Dobosz -
7 lutego 2022, 23:23
Przy obecnym tempie odpływu ludzi z KK to wystarczy 5-10 lat. Czekam na to i oby normalność wróciła jak najszybciej!
AK
~Andrzej Konowrocki
6 lutego 2022, 09:59
To były lata 80 XX wieku byłem młody i do kościoła ani na religię nie chodziłem jak chyba większość moich kolegów. Pewnego dnia, pod koniec mojej edukacji, starsza ode mnie o trzy może cztery lata siostra mojego kolegi ze szkoły tak sobie w zwykłej rozmowie powiedziała mi, że jutro rano musi iść do kościoła na mszę. Zapytałem a po co ? Jak to odpowiedziała ja przecież co dzień rano o 7:00 chodzę na mszę a ty nie? Nie, odpowiedziałem . To jak ty żyjesz? zapytała. I zaczęło się moje nawracanie, które trwa do dziś. Taka sobie prosta lecz z prawdziwego życia wzięta historia.
KB
~Kornel Błęcki
5 lutego 2022, 20:45
"Pomoże wyłącznie przyciąganie: przyciąganie autentyczną wiarą, czułością, dobrym i prawdziwym zainteresowaniem drugim człowiekiem, zwyczajną miłością." - czy Pani zdaje sobie w pełni sprawę, co napisała? Pani podała definicję świętego. Czy szanowna Pani żona i matka naprawdę to wszystko potrafi i realizuje w odniesieniu do obcych ludzi? Naprawdę?
MK
~Malwina Kowalska
6 lutego 2022, 15:37
A podobno Kościół jest święty. Twierdzi pan, że jednak świętości nie ma co w nim szukać?
AM
~Alicja M.M.
6 lutego 2022, 19:31
Wie Pan, pewnie nie potrafimy. Ale wielu z nas, chrześcijan, ma nadzieję, że nie tylko „level master” się liczy. A i droga do świętości to często dreptanie ku niej, przez całe życie… Zresztą nawet bez odniesienia do perspektywy sakralnej rozsądny człowiek raczej zauważa, że miłość jest w praktyce trudna, że dzień pod dniu ulegamy odruchom egoizmu, zniechęcenia itd. Ale czy to znaczy, że w ogóle nie ma w nas miłości?
KB
~Kornel Błęcki
7 lutego 2022, 17:04
"Wie Pan, pewnie nie potrafimy" - i to jest istota sprawy, reszta to tylko przypis.
KB
~Kornel Błęcki
7 lutego 2022, 17:06
Świętość (hebr. ‏קֹדֶשׁ‎ (qodesz) – od hebr. ‏קדוש‎ (qadosz – święty), gr. ἅγιος (hágios) – stan konsekracji (łac. sacrum), w sensie oddzielenia od łac. profanum, czyli od powszedniego świata. Świętość oznacza oddzielenie od (kogoś lub czegoś) dla (kogoś lub czegoś). Jest także rozumiana jako czystość – moralna bądź duchowa nieskazitelność. Tak, twierdzę, że świętości nie ma w nim co szukać.
MK
~Malwina Kowalska
8 lutego 2022, 10:44
@Kornel B. To po co w takim razie zatrzymywać kogokolwiek w Kościele i straszyć, że poza nim tylko piekło?
KB
~Kornel Błęcki
9 lutego 2022, 09:44
Właśnie, po co? Nikogo nie należy nigdzie na siłę zatrzymywać.
JS
~Jarosław Szymański
5 lutego 2022, 20:09
Pani Marta jak zawsze w punkt. Pamiętam jak w pierwszej połowie lat 90. profesor jednej z polskich uczelni teologicznych zrobił badania na grupie młodzieży, jakie osoby z ich otoczenia mają u nich największy autorytet. Kapłani wypadli w dole tabeli. I co? Hierarchia kościelna nakazała utajnić wyniki tych badań...
JB
~Jan Berger
5 lutego 2022, 18:35
Obawiam się że gdy zarówno duchowni, jak i świeccy - rodzice i bliscy - przystaną na wspólny konsensus że nie będziemy "zatrzymywali" młodych w Kościele - będzie to dla nas dorosłych jakże wygodne usprawiedliwienie i wymówka, żeby nie robić nic.
JN
~Już nie taka młoda
6 lutego 2022, 15:35
Skoro pomysł autorki, żeby pokazać swoim życiem dlaczego warto być w Kościele, oznacza że trzeba "nic nie robić", to tak, lepiej sobie odpuścić. Straszenie piekłem i tym, że "w ostatniej godzinie jeszcze będziecie prosić o księdza" już się młodym znudziło.
JB
~Jan Berger
7 lutego 2022, 14:41
Pani, jak widać nic nie rozumie. Robi się różne rzeczy nie tyle dla samej młodzieży. Czy te działania ich przyciągną do Kościoła, czy nie - to mniejsza z tym. Robi się to dla siebie samego. Aby sumienia nam nie wyrzucało, że byliśmy bierni i nic nie zrobiliśmy.
JN
~Już nie taka młoda
8 lutego 2022, 10:52
No nie rozumiem. Bo skoro na myśl, aby coś realnie zmienić w swoim (codziennym) życiu, a nie tylko iść na kolejną pielgrzymkę, odmówić różaniec, czyli być lepszym chrześcijaninem tylko w kościele podczas mszy czy innego "eventu", to dla kogoś znaczy "nic nie robić", to po co ta cała wiara?
MS
~M S
5 lutego 2022, 17:29
Zgadzam się z Panią, trzeba przede wszystkim zacząć od siebie samego! Bo jeśli w pewnym momencie siebie samego się nie przekona, że warto być w Kościele, to tym gorzej...
SM
~St M
5 lutego 2022, 16:40
Nie pasuje mi to co Pani pisze . Mam wrazenie ze nie do konca Pani rozumie pojecie zatrzymac mlodych w Kosciele nie w kosciele. Wlasnie do kosciola mozna isc grac w ping ponga chociaz uwazam to bez sensu . A znam Kosciol do ktorego przychodzi wielu mlodych naprawde i nie dla wspolnych wyjazdow czy ping ponga. Trzeba zatrzymac pokazac mlodym wlasnie taki Kosciol nie kosciol
MR
~Ma Rek
5 lutego 2022, 12:51
Tekst świetny! Tyle, że daje dopiero jakby tylko teoretyczne podstawy, na bazie których trzeba zbudować praktyczne konkrety. A może o tych konkretach w kolejnym felietonie?
JW
~Jan Wschodni
5 lutego 2022, 11:30
Bardzo dobry artykuł. Dziękuję :)