Tańczą, modlą się, dyskutują i robią zasięgi. Kim są księża, którzy podbijają TikToka?
Jeszcze niedawno ich tutaj nie było, ale z miesiąca na miesiąc księżowskich kont na TikToku robi się coraz więcej. I coraz większe robią zasięgi. Świetnie się odnaleźli w możliwościach, które stwarza platforma społecznościowa dla młodych – TikTok, jako ewangelizatorzy. Dodajmy: na razie bardzo nieliczni.
Gdzie są młodzi, czyli piąty kontynent
Kim są księża, którzy zakładają konta na TikToku nie tylko po to, by je mieć, ale by również tam głosić Chrystusa? W złotej dziewiątce, która ma największe zasięgi, są księża diecezjalni i zakonni, duszpasterze, wikariusze i katecheci. Co ich łączy? Przede wszystkim to, że pracują z młodzieżą. I nie chcą siedzieć i czekać, aż młodzi do nich przyjdą, ale sami wychodzą ich szukać wszędzie tam, gdzie młodzi są. A teraz są przede wszystkim na TikToku.
- Czy jest sens być księdzem i mieć konto na TikToku? Jak tu wszedłem, to pomyślałem: młodzież na pewno tu jest - mówi ks. Piotr Jarosiewicz (@ks.piotrjarosiewicz). - Jaka jest różnica? Wrzucam tekst na Facebooka, ma do 150 wyświetleń, a filmik wrzucony na TikToka - 200 tysięcy. Robię live na TikToku - po nim przyjeżdża się wyspowiadać ktoś, kto nie był u spowiedzi od dwunastu lat, potem przychodzą kolejne trzy osoby. Więc jeśli ktoś mówi, że nie ma sensu być na TikToku, bo się tam wydurniam - nawet tego nie komentuję. TikTok to jest kontynent młodzieży. To jest coś nowego, w co jeśli nie wejdziemy - księża, klerycy, siostry zakonne - to skończymy w czyśćcu.
Złota dziewiątka: miliony lajków, setki tysięcy obserwujących
Kogo z księży najczęściej obserwują tiktokerzy? Pierwsze miejsce należy do ks. Sebastiana Picura, (@ks.sebastianpicur) którego obserwuje 267 tys. osób. Wyświęcony w 2013 roku, jest obecnie wikariuszem w Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krośnie. Drugi na podium jest ks. Krzysztof Kołtunowicz (@xkoltunowicz), kapłan od 2017 roku, wikariusz z parafii św. Stefana w Radomiu, którego konto na TikToku obserwuje 262 tys. osób. Trzecie pod kątem popularności konto z 201 tys. obserwatorów prowadzi ks. Dariusz Kamiński (@montenegrus), ksiądz od 2014 roku, aktualnie wikary z parafii św. Rodziny w Tychach.
Ale tak naprawdę na TikToku w kategorii „księża” rządzi złota dziewiątka.
Poza wspomnianym już ks. Picurem, ks. Kołtunowiczem i ks. Kamińskim to ks. Piotr Jarosiewicz, diecezjalny duszpasterz młodzieży diecezji drohiczyńskiej, o. Paweł Kowalski SJ, jezuita i gdański duszpasterz akademicki, ks. Sławomir Dziankowski, wikariusz ze Słupcy, ks. Rafał Główczyński SDS, salwatorianin i youtubowy „Ksiądz z osiedla”, ks. Kamil Wyszyński, wikariusz z Olsztyna i ks. Andrzej Witek, asystent KSM diecezji częstochowskiej.
Ich konta mają od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy obserwujących i ciągle się rozwijają. Przybywa młodych, którzy chcą zadać pytanie podczas Q&A (Question and Answer - pytanie i odpowiedź; forma rozmowy na żywo, w której prowadzący odpowiada na pytania zadawane na bieżąco przez oglądających).
- Dla mnie fajne jest to, że dzięki TikTokowi jestem z stanie zobaczyć, czym ludzie żyją, jakie mają pytania co do wiary, czego im potrzeba, jakiego Chrystusa potrzebują usłyszeć, żeby się nim zafascynować - mówi mi o. Paweł Kowalski, gdański jezuita. - Jeżeli ksiądz siedzi na ambonie, nie za bardzo jest w stanie usłyszeć ludzi, którzy mówią o swojej wierze czy zadają mu pytania, a na TikToku ten kontakt jest dużo bardziej ożywiony. I siedzą tam młodzi.
- TikTok to jest skonfrontowanie się z młodzieżą, która dzisiaj nie czyta, ma zdawkową wiedzę - ale szuka. Młodzi próbują się odnaleźć w Kościele, ale gdy słyszą kazanie oderwane od rzeczywistości, abstrakcyjne i pełne trudnych wyrazów, idą szukać gdzie indziej. I odnajdują się na TikToku. Czy my, księża, też się tam odnajdziemy? - zastanawia się ks. Jarosiewicz. - Pan Jezus wychodził do pasterzy i mówił tak, że go rozumieli. Pytanie, czy ja, po sześciu latach teologii i czterech latach doktoratu potrafię nagrać taki filmik, w którym zejdę przez całą teologię trzy piętra niżej i spotkam się na poziomie parteru z młodzieżą, która wciąż chce się ze mną tutaj spotkać.
Co księża wrzucają na TikToka?
Stereotyp jest taki: żeby zrobić zasięgi, trzeba tańczyć. Więc księża tańczą, skaczą, śpiewają, grają na gitarach, opowiadają głupoty i nagrywają minutowe kazania. A przede wszystkim - odpowiadają na pytania. Czy można się wyspowiadać przez internet? Jak wygląda typowy wieczór na plebanii? Czy księża mają specjalne koszule, żeby pasowały koloratki? Po co jest kolęda? Czy ksiądz może złamać tajemnicę spowiedzi? Jak działa grzech? Jak się ubierają jezuici? Czy Jezus miał katar? Czy można pisać po Piśmie Świętym? Czy sny mogą być grzechem? Czy ksiądz może tańczyć na weselu? Co w nocy robią klerycy?
Śmieszne treści przeplatają się z poważnymi, sporo jest szczerych, prostych i nieheretyckich odpowiedzi na trudne pytania. I - jednak - lepiej lub gorzej tańczących księży. Czy trzeba się wygłupiać, żeby TikTok cię pokochał? Niekoniecznie.
- Mówi się, że największe oglądalności na TikToku mają rzeczy głupie i śmieszne. Jeżeli chcesz mieć sukces, musisz tańczyć, wydurniać się, robić głupoty. Takie rzeczy są, część księży w to idzie, ale to nie jest mój styl. Ja tego nie umiem, niedobrze się w tym czuję, może i miałbym nie wiadomo jakie zasięgi, ale to nie jest moje. Więc staram się być taką „gadającą głową” i dawać dobrą treść. Okazuje się, że to jest coś, co ludzi interesuje, czego szukają - dzieli się o. Kowalski.
Czym wygrywa złota dziewiątka? Szczerością i dystansem
Szczerość, autentyczność, dystans. Format TikToka sprawia, że najbardziej się opłaca… być sobą. Śmiać się ze swoich błędów i nagrywać zabawne filmiki z życia księdza, katolika, człowieka wierzącego. Przyciągająca jest też dostępność: by pogadać z księdzem, dostać odpowiedź na swoje pytanie, nie trzeba czekać w kolejce do kancelarii w ściśle określonej porze. Wystarczy zostawić komentarz, napisać wiadomość. TikTok pokazuje też zwykłe, ludzkie oblicze: księża malują ściany, parzą kawę, robią samochodem drifty na ośnieżonej drodze, wstają za późno, tańczą z młodzieżą podczas lekcji religii.
- To takie moje niedawne odkrycie: kilka razy nagrałem takiego mini-vloga, filmik, który pokazuje, jak wygląda mój dzień - i otrzymałem bardzo dużo pozytywnych głosów od oglądających: że to jest fajne, że chcieliby częściej - mówi o. Kowalski. - Dla mnie to też jest fajne: że gdy patrzymy na TikToka, to chcemy się poznać. Ci ludzie oglądają mnie, chcą wiedzieć, co mam do powiedzenia o wierze, ale chcą też poznać mnie.
Kogo można spotkać na TikToku? Jak mówi o. Kowalski SJ - to przede wszystkim dwie grupy ludzi: jedna w okolicach szkoły średniej, a druga - starsza.
- Jeszcze nigdy w mediach społecznościowych nie toczyłem tak ciekawych dyskusji na tematy teologiczne jak tutaj. Ani w komentarzach na Facebooku, ani na Instagramie nie było rozmów o tym, dlaczego mówimy, że Maryja jest Bogurodzicą. Albo o tym, czy naprawdę Jezus jest Synem Bożym. A tutaj jest ku temu jakaś okazja i bardzo ciekawe rzeczy się dzieją - opowiada jezuita.
Dlaczego ludzie na TikToku chcą rozmawiać na takie tematy?
- Nie mam zielonego pojęcia. Po prostu widzę, że tak jest i mnie to zaskakuje - śmieje się o. Paweł. - Lubię prowadzić spotkania na żywo, i wtedy często pojawiają się pytania z kategorii: czy to jest grzech, co ksiądz myśli o ludziach, którzy…. Widać z tego, że ludzie boją się, czy to, co robią, jest właściwie, i uważają, że wiara służy do tego, żeby ich oskarżać i oceniać. A chodzi o to, żeby bardziej prowadzić ludzi do tęsknoty za spotkaniem z Chrystusem i do rozumienia tego, co jest wierze, niż do straszenia piekłem i potępieniem.
Na TikToku ludzie chcą słuchać o Bogu
Czy niepoważny TikTok ze śmiesznymi filmikami może być narzędziem ewangelizacji?
- Oczywiście. Kiedy wszedłem w to medium, było to dla mnie zaskakujące, że tu nie ma ludzi, którzy są znani z innych platform. To nie są księża, którzy mają gigantyczne zasięgi, są w telewizji, w radio. To są po prostu katecheci. Ludzie, którzy oddali życie młodzieży w szkole, wiedzą, jak z młodymi rozmawiać, czego oni potrzebują. I nie ograniczają się tylko do rozmów na korytarzu w szkole, ale używają też TikToka, żeby dotrzeć do większej grupy ludzi. I robią to naprawdę przegenialnie - ocenia o. Kowalski.
- Jeśli jest portal, przez który możemy głosić Chrystusa i nie głosimy Go tam tylko dlatego, że ten portal infantylizujemy, albo mówimy, że się tego nie da zrobić - to jest płytkie. Skoro są księża, którzy mają po dwieście sześćdziesiąt tysięcy subskrybentów, to nie można powiedzieć, że na TikToku ludzie nie chcą słuchać o Panu Bogu – dodaje ks. Jarosiewicz.
Polubienia i zasięgi nie znaczą, że jest pięknie i różowo
- Fajna dla księdza rzecz na TikToku to jest skonfrontowanie się z komentarzami. Jeśli na piętnaście komentarzy czternaście jest negatywnych, to pokazuje, jak młodzi są dzisiaj zbuntowani, źle nastawieni do księży, Kościoła, sytuacji. To wychodzi na TikToku. Na kazaniu nie wyjdzie, bo młodzież nie wstanie i nic nie powie. Na katechezie to nie wyjdzie, bo garstka młodych na katechezie boi się odezwać, zwłaszcza, gdy w szkole są tłamszeni, bo noszą krzyżyk, przyznają się do wiary. Jeśli gdzieś widać serce młodego człowieka - to właśnie w komentarzach na TikToku - opowiada ks. Piotr Jarosiewicz.
Jak mówi, stara się teologiczne treści przeplatać innymi, lżejszymi. Jak się do tego odnosi jego środowisko? Bardzo różnie. Są księża, którym ewangelizacja na TikToku bardzo się nie podoba.
- Kiedyś wziąłem dwóch kleryków, nagraliśmy jak tańczymy. Ten filmik ma pół miliona wyświetleń. I od razu dostałem reprymendę: czemu nie nagrywam sam, tylko biorę do tego kleryków? - dzieli się ks. Piotr.
Jak podkreśla, nieustannie doświadcza hejtu i nienawiści, nie tylko ze strony kolegów, ale przede wszystkim w komentarzach.
- Mam przy tym świadomość, że ludzie, którzy piszą takie komentarze, musieli doświadczyć zła w Kościele. Fajnie o tym mówił ks. Węgrzyniak podczas jednej z konferencji: gdy był mały, pogryzł go pies, ale to nie znaczy, że ma być obrażony na milion psów, które są na świecie, i na każdego patrzeć podejrzliwie. Mam świadomość, że gdy nagrywam filmik i jest pod nim dwadzieścia, czterdzieści negatywnych komentarzy - to część z nich zostawiają ludzie, którzy są „pogryzieni” przez księży. I nie ma ich dzisiaj w Kościele, który daje życie, właśnie przez nas, przez księży. Pytanie, w jaki sposób ja teraz wychodzę do tych, których nie ma w Kościele. Czy staram się głosić Chrystusa wszędzie tam, gdzie jestem - więc także na TikToku, Instagramie, Facebooku, Snapchacie? Jeśli nie, to jest moim zdaniem totalne zaniedbanie.
TikTok robi huragan, ale wciąż wolimy klimatyzację
- Mamy skostniałe struktury. Nastawiliśmy klimatyzację i ustaliliśmy, jak Duch Święty ma wiać. A Duch Święty robi huragan. I TikTok też robi huragan. Dopóki się nie zorientujemy, że trzeba wywalić klimatyzację i pozwolić, żeby huragan zniszczył te nasze skostniałe struktury, to nam się będzie wydawało, że jest fajnie, bo mamy odpowiednią temperaturkę i siłę wiania Ducha Świętego - podsumowuje ks. Piotr. - Pytanie, czy wreszcie zaczniemy głosić. Nie każdy musi być na TikToku, bo są różne drogi i różne sposoby ewangelizacji. Ale bez wątpienia TikTok to jest takie miejsce, w którym księża, którzy chcą od siebie czegoś więcej, są i głoszą Chrystusa.
Skomentuj artykuł