Niezmienność wiary i rozwój doktryny nie są przeciwstawne
Już kardynał Joseph Ratzinger ukazywał ścisły związek między rozwojem doktryny i rozwojem życia chrześcijańskiego.
"Przyznanie prymatu czasowi oznacza zajęcie się bardziej rozpoczęciem procesów niż posiadaniem przestrzeni" (Evangelii gaudium, 223). Te słowa Papieża Franciszka, zawarte w jego pierwszej adhortacji apostolskiej, stały się jaśniejsze w drugiej: "Liczy się przede wszystkim to, aby zrodzić w dziecku z wielką miłością procesy dojrzewania w jego wolności, uczeniu się, kompleksowym rozwoju, pielęgnowaniu prawdziwej autonomii" (Amoris laetitia, 261). Wychowywanie dzieci do odpowiedzialności i do wolności - tego wymaga się od ojca i matki.
Kościół poczuwa się do tej odpowiedzialności za wychowanie: pragnie, aby dzieci Boże dojrzewały w wolności, do radości miłości, nie w lęku przed karą. Ostatni dokument papieski wypływa z matczynego serca Kościoła, który patrzy na wszystkie swoje dzieci, powołane do miłości, pełnymi miłości oczami Jezusa. W tej perspektywie można pojmować cały tekst papieski, uznając jego pedagogiczny prymat, który bynajmniej nie idąc na ustępstwa, podnosi stawkę: "Nie traćmy nadziei z powodu naszych ograniczeń, ale nie rezygnujmy też z dążenia do pełni miłości i jedności, które zostały nam obiecane" (Amoris laetitia, 325).
Przez wieki Kościół strzegł z wielką troską i niezłomnie serca swej wiary - Pana Jezusa, który umarł i zmartwychwstał dla wszystkich - przez ustawiczne zachęty do umacniania spojrzenia wiary przez miłość do bliźniego. Wyznawanie wiary i życie w miłości zawsze były postrzegane jako nierozłączne. Choć na przestrzeni czasów zdarzało się zajmowanie przestrzeni (na przykład przez imperium chrześcijańskie), to jednak zapoczątkowywane były wciąż nowe procesy nawrócenia, które nie dopuściły do tego, aby rzeka tradycji zastała się w bagiennych zbiornikach, w których groziło zmętnienie żywej treści Ewangelii.
Procesy życia i procesy myśli chrześcijańskiej postępowały razem - przykładem tego jest jasne świadectwo bł. Johna Henry'ego Newmana, który pisał: "Tu na ziemi żyć oznacza zmieniać się, a doskonałość jest rezultatem wielu przemian" (O rozwoju doktryny chrześcijańskiej). 28 kwietnia 1990 r., wiek od jego śmierci, kard. Ratzinger ukazywał ścisły związek między rozwojem doktryny i rozwojem życia chrześcijańskiego: "Newman przedstawił w idei rozwoju swoje osobiste doświadczenie nawrócenia, nigdy nie dokończonego, i w ten sposób dał nam interpretację nie tylko drogi doktryny chrześcijańskiej, ale także życia chrześcijańskiego".
Adhortacja Amoris laetitia zachęca czytającego ją do łączenia doktryny z życiem w dynamicznej perspektywie łaski, która prowadzi Kościół do głębszego zrozumienia poprzez doświadczenie miłości Bożej wlanej przez Ducha w serca wierzących. Pół wieku temu konstytucją Mirifici eventus Paweł VI ogłosił Nadzwyczajny Jubileusz, aby Sobór mógł zaowocować duchowo i konkretnie zakorzenić się w każdym Kościele lokalnym, wokół biskupa.
A 23 kwietnia 1966 r. w homilii z okazji Nadzwyczajnego Jubileuszu papież ten wspomniał o potwierdzeniu autentycznej tradycji prawdy i obyczaju, które przyniósł z sobą Sobór Watykański II: "Nie wydaje się to potwierdzenie, na pierwszy rzut oka, reformą, bowiem zamiast zmian powoduje odnowę, ale odnowa jest, pod wieloma względami, najprawdziwszą reformą, tą, która dokonuje się w duszach bardziej niż w rzeczach; w umysłach niepomnych, w umysłach wątpiących, w umysłach zmęczonych, w umysłach powierzchownych, w umysłach chwiejnych przy każdym powiewie współczesnej opinii (por. Eph., 4, 14), i przypomina, że prawda Boża nie zmienia się i że zawsze rodzi światło i życie dla tego, kto ulegle ją przyjmuje".
Te cenne fragmenty najnowszej tradycji pozwalają nam przyjąć Amoris laetitia ze świadomością, że niezmienność wiary i rozwój doktryny nie są przeciwstawne. A wręcz, według idei drogiej kardynałowi Newmanowi, wierne zachowywanie niezmiennych zasad wiary jest możliwe tylko wówczas, gdy dba się o rozwój wszystkich ich możliwości.
Maurizio Gronchi - duchowny Kościoła katolickiego, publikuje w L'Osservatore Romano
Skomentuj artykuł