O potrzebie rozmowy o sprawach publicznych
Postulat Janusza Palikota o usunięciu krzyża z sali sejmowej jest absolutnie nieuzasadniony - uważa prof. Andrzej Zoll. Ocenia jednocześnie, że do dobrego wyniku wyborczego Palikota przyczyniła się w pewnym stopniu także hierarchia Kościół. Zdaniem byłego przewodniczący Trybunału Konstytucyjnego w Kościele potrzeba dziś "więcej rozmowy" o sprawach publicznych.
Prof. Andrzej Zoll: To postulat absolutnie nieuzasadniony. Tym bardziej, że sprawa została rozstrzygnięta także przez Europejski Trybunał Praw Człowieka, który rozpatrywał sprawę włoską. Trybunał, po pewnych wahaniach orzekł jednak, że krzyż w przestrzeni publicznej nie stanowi naruszenia praw podstawowych. Myślę, że polska tradycja, tożsamość zawsze widziała w krzyżu pewne podstawowe wartości, nie było to zwrócone przeciwko komukolwiek. Wobec tego nie widzę powodu, ażeby krzyż miał zniknąć.
Bardzo bym nie chciał, by tak się stało bo mamy naprawdę bardzo wiele spraw do załatwienia a to jest trochę temat zastępczy. Po prostu ta nieliczna stosunkowo grupa chce zaistnieć, chce pokazać swoją siłę ale też - muszę to powiedzieć z przykrością - wykorzystuje pewne błędy, które zostały popełnione przez hierarchię kościelną.
Angażowanie się w kampanię wyborczą (choć w tej ostatniej było to może mniej widoczne niż w prezydenckiej, ale także) oraz działanie ośrodka toruńskiego, które jest czynnikiem, który w wielu środowiskach wzmacnia pozycję radykalnych grup, które chcą wojny z Kościołem.
Tak jest, na wzmocnienie się grupy Palikota, to na pewno. To, że ta grupa weszła do Sejmu i to na trzecim miejscu, w dużym stopniu było efektem stylu działania niektórych hierarchów Kościoła.
Na pewno.
Może nie. Pamiętajmy o latach, kiedy chodziło o ratyfikację konkordatu. Napięcie było wówczas też bardzo poważne. Ale boję się, że może to być bardzo silne.
Więcej rozmowy. Bardzo doradzałbym, abyśmy i wewnątrz Kościoła zaczęli o rozmawiać sprawach publicznych, także z hierarchami. Taka rozmowa jest konieczna. Brakuje mi trochę stylu, który był niegdyś w naszym Kościele, tego co robił ks. Tischner czy abp Życiński. Tego nie mamy.
To jest konieczne, w przeciwnym razie będziemy mieć coraz silniejsze wzmacnianie skrzydła, które dziś jest tak głośne.
Skomentuj artykuł