O szukaniu i znajdowaniu Boga we wszystkim
Kiedy dotyka mnie jakieś nieszczęście, naturalnie wyrywa się pytanie: dlaczego, gdzie jesteś Boże? Gdzie jest Bóg, kiedy przykrość, choroba, cierpienie dotyka kogoś nam bliskiego? Wydaje się wtedy, jakby Bóg był nieobecny, jakby nas porzucił. A czy widzę obecność Boga wtedy, kiedy wszystko zdaje się iść dobrze, kiedy jestem zdrowy, dobrze się układa w rodzinie i w pracy.
Jedną z cenniejszych intuicji duchowych, jakie nam zostawił św. Ignacy Loyola jest to, by „szukać i znajdować Boga we wszystkim”. On rzeczywiście jest, Jego wola może się objawić przez wszystko, oprócz grzechu. I zdrowie, sukces, ale też trudne doświadczenie, próba może być okazją do spotkania z Bogiem. Nic nie jest wyłączone z tej możliwości szukania i znajdowania Boga obecnego, żadna dziedzina naszej egzystencji.
Często mamy tendencję, by sprawy duchowe ograniczać tylko do sfery kościelnej. Nasze codzienne życie: rodzinne, zawodowe, społeczne, zdaje się być pozbawione tego Bożego kontekstu. Nic jednak bardziej mylnego.
Żyjemy w skomplikowanym świecie. Z jednej strony pragniemy aktywnego życia, nad którym chcemy panować, chcemy mieć poczucie, że rzeczy od nas zależą i robimy to, co sami wybieramy. Z drugiej strony jednak, chyba jak nigdy przedtem, poddawani jesteśmy nieustannej presji, a nawet manipulacji. Wielu jest takich, którzy podpowiadają nam, a nawet „wmawiają”, czego powinniśmy chcieć, jak o czymś myśleć, jak to oceniać i za czym się opowiadać. Ta presja jest mniej lub bardziej subtelna, wykorzystująca wszelkie dostępne dzisiaj narzędzia.
Nikt i nic, jednak, nie może zastąpić mojego sumienia i rozsądku. To na każdym z nas spoczywa konieczność rozeznawania, podejmowania działań i brania za nie odpowiedzialności. Każdy z nas – osobiście – jest odpowiedzialny za to swoje, indywidualne szukanie i znajdowanie Boga, który jest i objawia się przez wszystko.
Umiejętność rozeznawania duchowego jest ważnym elementem w dynamice szukania Boga i odnajdywania Go. Ono jednak nie jest celem samym w sobie. Rozeznawanie duchowe jest językiem ducha, którego musimy się nauczyć. Jest narzędziem, jakim możemy i powinniśmy się posłużyć.
Często mamy tendencję, by sprawy duchowe ograniczać tylko do sfery kościelnej. Nasze codzienne życie: rodzinne, zawodowe, społeczne, zdaje się być pozbawione tego Bożego kontekstu. Nic jednak bardziej mylnego.
Słuchanie Boga i szukanie Jego woli w życiu jest doświadczeniem dynamicznym. Nie jest nam narzucane. Nie spada na nas znienacka. Wymaga osobistego zaangażowania i pracy wewnętrznej. Może się zmieniać i rozwijać.
Z umiejętnością słuchania i szukania Bożej obecności w moim życiu łączy się kilka kwestii. Pierwsza to cisza. To jest jedno z trudniejszych zadań. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do ciszy. Otacza nas nieustanny hałas. Zapełniamy naszą codzienność różnego rodzaju „zagłuszaczami”. Mogę się przyjrzeć swojej codzienności i zobaczyć, jak wiele jest tam niepotrzebnego hałasu, niepotrzebnych dźwięków, zbędnych obrazów, natłoku treści. To wszystko przeszkadza i nie pozwala być w ciszy. A bez niej trudno usłyszeć głos Boga.
Druga rzecz to czas. Nasz paradoks polega na tym, że im więcej mamy ułatwień i pomocy w życiu, tym więcej w nas poczucia, że wciąż nam go brakuje. Nie mamy czasu dla siebie, dla bliskich. Brakuje nam go na przyjemności, na smakowanie życia. Może nie od rzeczy byłoby, gdybym skrupulatniej przyjrzał się temu, na co rzeczywiście przeznaczam mój czas.
„Znajdować Boga” nie oznacza narzucania sobie czegokolwiek, czy przyjmowania bezkrytycznie tego, co inni mi podsuwają.
Postawa „szukania i znajdowania Boga we wszystkim” nie oznacza naiwnego spirytualizowania codzienności. Przypomina o tym, że Bóg jest, że się o nas troszczy. Jest obecny. I tylko jeśli przyjmę taką perspektywę, mogę Go odkryć w tym, co dobre, ale i nawet w tym, co trudne, bo On rzeczywiście może się objawiać „we wszystkim”.
Skomentuj artykuł