Odpusty i samotność
Złe rozumienie odpustów grozi lenistwem tu i teraz. Warto więc zweryfikować to, jak na nie patrzymy. Inaczej możemy zaniedbać wiele dobra.
Zło (nawet wybaczone) ma swoje konsekwencje. Przebaczenie wiele zmienia, ale nie zwalnia nas od pracy nad uzdrowieniem. Byłoby bardzo źle, gdyby odpusty oznaczały odkładanie tej pracy w nieskończoność, na wieczne "nigdy".
Złe rozumienie odpustów grozi lenistwem tu i teraz. Warto więc zweryfikować to, jak na nie patrzymy. Inaczej możemy zaniedbać wiele dobra.
Wzruszenie ramion wobec listopadowego nawoływania do uzyskania odpustu to najczęściej wynik przekonania, że i tak już nic nie można pomóc. Zmarli przeszli na tamtą stronę i już jest "po zawodach". Skończyła się możliwość zarabiania lub tracenia, wygrywania lub przegrywania (w zawodach, o których pisze św. Paweł: bieg ukończyłem). Albo się ktoś "załapał" na zbawienie, albo nie.
A kara? Rzeczywiście odpust to ma być darowanie kary (czyśćcowej) lub przynajmniej jej części (przysłowiowe "300 dni odpustu"). Ale wobec wieczności jaki to ma sens? Poza tym, czemu moja pobożna modlitwa lub jakaś praktyka ma zmniejszyć karę zmarłemu? Czy to jakaś forma wykupywania niewolników? Czy handlujemy z Panem Bogiem, a On płaci nam darowaniem kar dusz czyśćcowych? Jak to się ma do miłosierdzia?
Wobec takich wątpliwości można po prostu wyśmiać ideę odpustów albo, przeginając w drugą stronę, posłusznie pójść za powyższym rozumowaniem i dojść do wniosku, że czas na naprawę wyrządzonego zła będzie po śmierci, a teraz wystarczy się wyspowiadać i żałować.
A kiedy jest najlepszy czas na zadośćuczynienie? Potem czy teraz? I czy w ogóle można zadośćuczynić potem? Aby sobie uczciwie odpowiedzieć na te pytania, trzeba chyba zastanowić się nad tym, co rozumiemy przez zadośćuczynienie czy przez karę czyśćcową.
Dla mnie "najmocniejszą" konsekwencją grzechu jest samotność. Poczucie odtrącenia rodzi się ze zdrady, zaniedbania, oszustwa, wykorzystania... Przygotowujemy się do Światowego Dnia Ubogiego. Wyznania wielu bezdomnych mówią o bólu samotności. Papież Franciszek wzywa, by w tym dniu szczególniej pamiętać o samotnych, by ich zaprosić do siebie.
Grzech godzi w relacje, niszczy je i sprawia, że odwracamy się do siebie plecami. Nie wystarczy się wyspowiadać i żałować. Trzeba coś z tym zrobić. Trzeba przezwyciężyć kryzys. Trzeba odnaleźć nową bliskość. Nieznośny ból samotności może być tą "karą", która nas zmobilizuje do takiego wysiłku, do takiego zadośćuczynienia.
Tak rozumiem karę, jako mobilizację. Ale wiemy, że kara może być też demobilizacją, może podcinać skrzydła. Dzieje się tak zwłaszcza wtedy, gdy ukarany jest zostawiony sam sobie, gdy nikt o niego się nie troszczy. Wiedzą to rodzice, wiedzą wychowawcy, wiemy to wszyscy... Pewnie dlatego chcemy pomagać naszym zmarłym. Chcemy im towarzyszyć w ich dojrzewaniu. Chcemy być blisko naszych ukochanych, gdy "przekraczają siebie", by dojść do pełni.
Odpusty powinny nam o tym przypominać. Powinny nas zachęcać do bliskości z bliskimi, których imiona umieszczamy na wypominkach (i z "dalszymi" też). Ale również, mam nadzieję, że uwrażliwiają nas na samotność tu i teraz, tych, których grzech zaraził poczuciem odrzucenia.
Ludzie cierpią, patrząc z ulicy na okna jaśniejące ciepłym światłem. Cierpią, bo nikt z nimi nie chce pogadać. I zadośćuczynieniem może być proste przytulenie. Ale wielu ludzi na tym świecie żyje w strukturach odrzucenia, gdzieś na śmietnisku społeczeństwa, gdzie jedyną radą na nędzę wydaje się przestępstwo. I tu już samo przytulenie nie wystarczy.
Odpusty uczą nas sięgania tam, gdzie wydaje się, że nasza miłość już nie sięga. Rozwijają wyobraźnię miłosierdzia (że można, że się da nawet tam, po tamtej stronie). Może powinny również zmobilizować nas do tego, by walczyć z samotnością tam, gdzie to wydaje się przerastać nasze siły, gdzie trzeba wiele zmienić, wyrwać się z utartych schematów... bo to niemożliwe, by Bóg odwrócił się do nas plecami, by ktokolwiek nie miał wyjścia... by nie miał szansy na odpust.
Jacek Siepsiak SJ - dyrektor naczelny Wydawnictwa WAM i redaktor naczelny kwartalnika "Życie Duchowe"
Skomentuj artykuł