Otwarte drzwi nowego Prymasa
Abp Wojciech Polak jako biskup gnieźnieński i Prymas Polski ma przed sobą perspektywę dwudziestu pięciu lat. Perspektywę ćwierćwiecza. To pozwala na dalekosiężne spojrzenie, wykraczające poza bieżące administrowanie i rozwiązywanie doraźnych problemów.
Od miesięcy spekulowano, który z urzędujących polskich arcybiskupów zostanie nowym Prymasem Polski. Pojawiały się dywagacje traktujące objęcie archidiecezji gnieźnieńskiej jako rodzaj honorowej nagrody za dotychczasowe dokonania, niejako uwieńczenie kariery. Nie podzielałem tego typu myślenia i tego rodzaju intuicji, między innymi dlatego że pamiętam słowa biskupa Rzymu Franciszka na temat oblubieńczych relacji pasterza z powierzoną mu wspólnotą Kościoła lokalnego i jego zdystansowane stanowisko wobec przechodzenia ordynariuszy z diecezji do diecezji. Ale także z powodu szacunku, jaki mam dla funkcji i tytułu Prymasa Polski oraz dla historycznej roli, jaką Gniezno odgrywało i odgrywa w dziejach Kościoła w naszej Ojczyźnie.
O tym, że nowym arcybiskupem gnieźnieńskim zostanie dotychczasowy sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Polski, jedna z telewizji informacyjnych powiadamiała na pasku kilka godzin przed oficjalnym ogłoszeniem. Od razu zapowiadała też transmisję z konferencji prasowej. Ucieszyły mnie obydwie informacje. Na swój sposób stanowiły one znak czasu.
Biskup Polak zadania sekretarza KEP wypełniał w niełatwych dla Kościoła katolickiego okolicznościach. Zapewne wielu osobom w Polsce zapadła w pamięć konferencja prasowa z 27 września ubiegłego roku, poświęcona kwestii pedofilii. Jej przekaz został zdominowany wypowiedziami ówczesnego kanclerza kurii warszawsko-praskiej. Tymczasem to właśnie podczas tego spotkania bp Wojciech Polak, sekretarz generalny KEP powiedział jednoznacznie, że każdy przypadek pedofilii w Kościele domaga się tego, by nie tylko za niego przeprosić, ale podjąć bardzo głęboką refleksję, także w relacji do tej ofiary. "Nie tylko współczujemy ofiarom, które zostały skrzywdzone. Zaufanie Kościoła zostało tutaj naruszone i to nas napełnia nas bólem i troską. Jeżeli można to wyrazić w słowie "przepraszamy" to chyba jest to, co najsłabiej można w ten sposób wyrazić" - stwierdził, a w jego głosie nikt nie dopatrzył się nieszczerości. Równocześnie, w sposób zapewne niezamierzony, wszyscy mogli się przekonać, że ten sposób mówienia o bolesnych problemach, które dotykają wspólnotę Kościoła, dość powoli przebija się do świadomości wielu z tych, którym w taki czy inny sposób powierzono w nim odpowiedzialność za innych.
Zdaniem niektórych również sobotnia konferencja prasowa w Gnieźnie, po ogłoszeniu nominacji nowego arcybiskupa gnieźnieńskiego, pokazała dokonującą się stopniowo zmianę w sposobie komunikowania się Kościoła katolickiego w Polsce zarówno na forum wewnętrznym, jak i na zewnątrz. Przytoczona przez bp. Polaka opowieść o otwieraniu drzwi i wyprowadzony z niej wniosek natychmiast kojarzy się z powtarzanym wielokrotnie przez papieża Franciszka wezwaniem do otwierania drzwi Kościoła. Patrząc na dotychczasowe działania nowego Prymasa Polski można mieć nadzieję, że zgodnie z sugestiami biskupa Rzymu będą one otwarte nie tylko po to, aby wpuszczać tych, którzy zapukają, ale również po to, aby w duchu misyjnym wychodzić z Dobrą Nowiną o Jezusie na ulice, opłotki i peryferie. W dniu ogłoszenia papieskiej decyzji abp Polak wieczorem w telewizji stwierdził: "Trzeba się starać, aby zaufanie do Kościoła było większe, ale też o to, by świadectwo Kościoła było przejrzyste i otwarte na człowieka". To bardzo ważne słowa, która brzmią jak istotny element programu działań.
Niektóre media z uporem powtarzały, że niespełna pięćdziesięcioletni abp Polak jest najmłodszym Prymasem Polski w historii. To nieprawda. Funkcję tę w jeszcze młodszym od niego wieku objęli zarówno Prymas Tysiąclecia Stefan Wyszyński (miał 47 lat), jak i August Hlond (45 lat). Jednak - moim zdaniem - młody wiek abpa Polaka ma znaczenie. Jest pewnego rodzaju symbolem, znakiem czasu, wskazującym na bardzo ważne zmiany dokonujące się w Kościele w naszym kraju. Jedną z nich jest niezwykle istotna zmiana pokoleniowa. Widać wyraźnie, że dokonuje się ona nie tylko w kościelnych ławkach, ale również w gronie pasterzy. To zmiana niezbędna, aby katolicka wspólnota w Polsce po licznych zawirowaniach i okresie rozchwiania spowodowanego gwałtownymi przekształceniami we wszystkich sferach życia, jakie miały miejsce w minionym ćwierćwieczu, złapała "drugi oddech" i odzyskała niezbędną do skutecznego pełnienia ewangelizacyjnej misji stabilność (której nie należy mylić z usypiającą "małą stabilizacją").
Abp Wojciech Polak jako biskup gnieźnieński i Prymas Polski ma przed sobą perspektywę dwudziestu pięciu lat. Perspektywę ćwierćwiecza. To pozwala na dalekosiężne spojrzenie, wykraczające poza bieżące administrowanie i rozwiązywanie doraźnych problemów. Mam nadzieję, że pozwoli również - po okresie niejasności - na nowo usytuować wysoko funkcję Prymasa Polski nie w sferze władzy, lecz duchowego przywództwa. Dlatego ucieszył mnie sposób, w jaki abp Polak ją postrzega: "Myślę, że powinna to być posługa ku jedności. Nazywam to nieraz posługą scalającą polifonię głosów Kościoła, aby ten jeden głos Dobrej Nowiny otwierającej człowieka na Chrystusa i na Kościół jak najklarowniej zabrzmiał" - powiedział. Biorąc pod uwagę, że w przemówieniu do polskich biskupów podczas wizyty ad limina Franciszek kwestię jedności poruszył na samym początku, to słowa bardzo ważne, niosące zapewne nie tylko mnie chrześcijańską nadzieję.
Skomentuj artykuł