Papież nie chce rządzić sam

Papież nie chce rządzić sam
Tomasz Ponikło

Papież powołał ciało doradcze, które ma mu pomóc w kierowaniu Kościołem i w reformie Kurii Rzymskiej. Pytanie tylko, czy będzie to towarzystwo wzajemnej adoracji, poklepujące papieża po plecach, czy przeciwnie nowy styl sprawowania papieskiej władzy.

Ten krok można równie trafnie, i równie słusznie, ocenić z perspektywy wewnętrznej - kościelnej, jak i zewnętrznej - światowej. Z jednej strony, sugestie, by tego rodzaju "think-thank" zaistniał, miały być jasno formułowane podczas poprzedzających konklawe kongregacji ogólnych kardynałów. Z drugiej strony, do katalogu publicznej krytyki funkcjonowania Kościoła doszła po abdykacji Benedykta XVI w dużym stopniu kwestia złego działania Rzymskiej Kurii. Papież podjął więc decyzję, która została dobrze przyjęta, bo odpowiada na formułowane zarówno przez opinię katolicką i światową oczekiwania.

Biskup Rzymu zrobił to też w efektowny sposób. Utworzone grono składa się z ludzi reprezentujących Kościół na wielu kontynentach. Choć lektura listy nazwisk zwykle jest nużącym zajęciem, tym razem daje do myślenia. Franciszek powołał kardynałów: Giuseppe Bertello (Watykan); Francisco Javiera Errázuriza (Chile); Oswalda Graciasa (Indie); Reinharda Marxa (Niemcy); Laurenta Monsengwo Pasinyę (Demokratyczna Republika Konga); Seana Patricka O’Malleya (USA); George'a Pella (Australia). Koordynatorem ustanowiono kard. Oscara Andrésa Rodrígueza Maradiagę (Honduras), a sekretarzem bp. Marcello Semeraro (Włochy).

DEON.PL POLECA

Klucz geograficzny jest oczywiście ważny w próbach zrozumienia papieskiego zamierzenia. Osobiste ciało doradcze papieża jest bowiem dzięki temu autentycznie powszechne. Stanowi pierwszą skuteczną zaporę, chroniącą przed pułapką rzymskiej, a także jedynie europejskiej perspektywy w kierowaniu Kościołem Katolickim.

Ta decyzja to również jasne określenie, w jakim stylu Franciszek chcę sprawować władzę związaną ze swoim urzędem. Rozbrzmiewający ciągle na nowo spór teologiczny pomiędzy modelem rzymskiego centralizmu i autentycznej kolegialności - który okazał się kamieniem niezgody w polemice kard. Kaspera z kard. Ratzingerem - przez Franciszka jest rozstrzygnięty na rzecz kolegialności.

Warto też spojrzeć na sylwetki członków grupy. Niektórzy z nich znajdowali się na wysokich pozycjach w rankingach papabili, inni pojawili się jako możliwe "zaskoczenie". Co to znaczy? Po pierwsze, sądzę, że Franciszek liczy się z tymi, którzy posiadają samodzielnie wypracowane szersze uznanie. Po drugie, jest znakiem, że po ludzku typowe kategorie konkurencyjności nie wchodzą tu w grę. Papież i kardynałowie muszą się darzyć nawzajem pełną lojalnością i zaufaniem, jak koledzy, których łączy męska przyjaźń. W tej wizji władza nie jest narzędziem przemocy, lecz służby.

Co więcej, jak zauważa w swoim komentarzu Gerard O’Connell (Vatican Insider), wybrani kardynałowie posiadają jednocześnie duże doświadczenie duszpasterskie i administracyjne, jeden z nich jest zaś wytrawnym dyplomatą watykańskim. Ludzie ci jednak nie dzielą jednej wizji Kościoła, lecz są dość zróżnicowani. O’Connell twierdzi, że w ten sposób - by uniknąć syndromu myślenia grupowego i kolesiostwa - kard. Bergoglio działał jeszcze jako metropolita Buenos Aires. Teraz przenosi argentyńskie doświadczenie na watykańskie wzgórze.

Sekretariat Stanu poinformował o decyzji równo miesiąc po elekcji kard. Bergoglio na papieża. Franciszek jest już w kontakcie z członkami grupy. Pierwsze wspólne spotkanie odbędzie się na początku października. Jak zwraca uwagę watykanista Andrea Tornielli, nie jest bez znaczenia status zespołu. Nie jest to kolejna komisja czy grupa robocza, lecz ciało doradcze. Zespół będzie więc mieć bezpośredni kontakt z papieżem, możliwie mało sformalizowany przebieg prac, a także w dużej mierze wyzwoli się z biurokratycznego kaftanu. Co wróży dobrze.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Papież nie chce rządzić sam
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.