Papież znowu psuje nastrój

Papież znowu psuje nastrój
(fot. PAP/EPA)

W Wielki Czwartek zapewne niejeden katolicki duchowny w Polsce usłyszy pełne wzniosłych słów życzenia połączone z wyrazami wdzięczności za jego posługę, dostanie kwiatek lub jakiś prezent z okazji "kapłańskiego święta". A być może z niejednego kazania wygłoszonego tego dnia dowiedzieć się będzie można, jak ciężkie i pełne poświęceń oraz niebezpieczeństw jest życie księdza na polskiej ziemi w XXI stuleciu po narodzeniu Chrystusa. Niestety, kilka dni wcześniej nastrój popsuł biskup Rzymu Franciszek.

Następca św. Piotra w Wielki Poniedziałek spotkał się z alumnami Papieskiego Kolegium Leonianum z Analni. Jak wynika z informacji Radia Watykańskiego, nie snuł przed nimi wizji pełnej sukcesów i bezpieczeństwa przyszłości. Posunął się nawet do tego, by im sugerować rezygnację z podążania drogą do kapłaństwa. "Jest w Kościele wiele sposobów, by dawać chrześcijańskie świadectwo, i także wiele dróg do świętości" - przypomniał i zacytował jednego ze swych poprzedników na stolicy Piotrowej: "Pius XI powiedział kiedyś, że lepiej stracić jakieś powołanie, niż ryzykować z niepewnym kandydatem". To wielka wskazówka nie tylko dla samych seminarzystów, ale również, a może nawet przede wszystkim dla tych, którzy w seminariach duchownych biorą na siebie ogromną odpowiedzialność na formację przyszłych księży oraz za dopuszczanie ich do święceń.

DEON.PL POLECA

Pomiędzy dwoma zacytowanymi wyżej zdaniami Franciszek powiedział coś jeszcze. To zdanie wielkiej wagi, które, jak zauważyłem, od razu wywołało opór u niektórych polskich duchownych. Stwierdził: "W pójściu za Chrystusem nie ma miejsca dla mierności, tej mierności, która prowadzi zawsze do używania świętego Ludu Bożego dla własnej korzyści". Katolicka Agencja Informacyjna w "Internetowym Dzienniku Katolickim" zatytułowała wiadomość o opisywanym wydarzeniu swoistym streszczeniem tego, co mówił biskup Rzymu. Napisała: "Ksiądz nie może być miernotą". Wywindowała poprzeczkę niesłychanie wysoko. Przesadziła? Nadinterpretowała papieskie słowa? Nie wydaje mi się.

Wczesną jesienią ubiegłego roku rozmawiałem z przypadkowo spotkanym klerykiem o urokach małej, wiejskiej parafii. "To jest moje marzenie, żeby na taką parafię trafić. Spokojnie pracować. Być takim zwykłym, przeciętnym księdzem" - snuł dalekosiężne plany. Gdyby był alumnem seminarium w mojej diecezji chyba bym nie wytrzymał i zadzwoniłbym do przełożonych, aby mu się przyjrzeli jeszcze uważniej, niż dotychczas. Był jednak z daleka, a mnie zabrakło determinacji.

W tegorocznym "Liście do kapłanów na Wielki Czwartek" kardynałowie, arcybiskupi i biskupi obecni na 364. Zebraniu Plenarnym Konferencji Episkopatu Polski napisali: "Jezus wybrał nas pomimo naszych słabości i ograniczeń. Widocznie dostrzegł w nas pewne przymioty umysłu, woli i serca, którymi chciał się posłużyć, byśmy Mu pomogli zarzucać sieci i zdobywać ludzi dla Jego sprawy, dla Jego Ewangelii. Czyż nasza odpowiedź nie powinna być hojna i całkowicie bezinteresowna? Czy powinniśmy liczyć godziny oddane Jezusowi w Jego służbie oraz w służbie dla naszych braci i sióstr? Naszym powołaniem jest kochać i służyć".

W następnych zdaniach polscy biskupi pytają, czy my, polscy duchowni katoliccy, naszą postawą i służbą nie powinniśmy ukazywać piękna powołania kapłańskiego, myśląc również o nowych powołaniach do służby Bożej. Zauważają też: "Przecież nie jesteśmy ostatnim ogniwem w długim szeregu powoływanych do głoszenia królestwa Bożego. Nie możemy pomijać faktu, że w naszych seminariach pozostaje coraz więcej pustych miejsc". Cytują Franciszka, który w czasie ich wizyty ad limina z jednej strony dziękował za wielu polskich księży z poświęceniem pełniących swoją posługę, ale też zachęcał do niestrudzonej modlitwy o nowe powołania.

Przed laty zrugał mnie jeden duchowny, że w obecności alumnów mówiłem krytycznie o pewnym sposobie "bycia księdzem", dość mocno obecnym w Kościele w Polsce i odwoływałem się do ich własnych doświadczeń i spostrzeżeń w tej sprawie. "To się nie godzi! Jak ksiądz może w ich oczach podważać autorytet innych kapłanów! Ich nie wolno zniechęcać, ani formować ich na wiecznych krytykantów" - pouczał mnie, gdy zostaliśmy sami. Zastanawiam się teraz, co ten ksiądz pomyślał o Franciszku, gdy dowiedział się, że w Wielki Poniedziałek mówił on do alumnów: "Wy, drodzy seminarzyści, nie przygotowujecie się do wykonywania zawodu, żeby zostać funkcjonariuszami jakiegoś przedsiębiorstwa czy biurokratycznego organu. Mamy tak wielu księży, którzy zatrzymali się «w pół drogi», nieprawdaż? To bolesne, że nie udało im się dojść do pełni. Mają coś z funkcjonariuszy, coś z biurokracji i to nie jest dobre dla Kościoła. Uważajcie, żebyście w to nie wpadli!".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Papież znowu psuje nastrój
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.