Pod wielkim wrażeniem Synodu – nowy powiew Ducha
Muszę przyznać, że po tym trwającym przez miesiąc Synodzie biskupów w Rzymie, jestem pod wielkim wrażeniem. Co prawda nie do końca było wiadomo, czego się spodziewać, bo po raz pierwszy takie spotkanie było w nowej formule, z wieloma osobami świeckimi i spoza watykańskich przestrzeni. Czuć było narastające obawy, że to spotkanie przerodzi się w coś, co będzie próbą rozsadzenia Kościoła od środka, zwłaszcza po doniesieniach o napięciach i kontrowersjach ze spotkań kontynentalnych. Tymczasem bardzo namacalnie widać działanie Ducha Świętego, bo owoce, które można dostrzec, choćby w dokumencie synodalnym po pierwszej części i po opowiadaniach uczestników, są bardzo obiecujące.
Myślę, że swoistym majstersztykiem papieża Franciszka, który rozbroił atmosferę przed Synodem była odpowiedź na dubia pięciu kardynałów, którzy wyrażali obawy o to, że podczas obrad będzie ‘reinterpretowana doktryna Kościoła’, zostaną zaakceptowane zmiany stanowiska Kościoła względem Komunii św. dla par niesakramentalnych, czy błogosławieństwa dla związków partnerskich, jak też wymagania co do warunków dobrej spowiedzi.
Papież w łagodny sposób, ale z naciskiem oddzielił dwie rzeczy. Pierwsza to kwestie doktrynalne, np. co do małżeństwa czy związków partnerskich, do których podejście nie było w żaden sposób wywrotowe, lecz osadzone w tradycyjnym nauczaniu Kościoła. Druga rzecz to kwestie nie tyle dogmatyczne, co duszpasterskie, gdzie szuka się najlepszego, ludzkiego rozwiązania dla człowieka, który może błądzić, ale dąży do dobra i potrzebuje czasu, a czasami wyrozumiałości i wsparcia, żeby żyć na miarę tego ideału, jaki Kościół w imieniu Chrystusa nam proponuje. Takie podejście jest jak najbardziej spójne z dotychczasowym franciszkowym obrazem Kościoła jako ‘szpitala polowego’.
Nie mniej ważną składową dotychczasowego sukcesu tego spotkania była także decyzja Franciszka, aby obrady zgromadzonych uczestników odbywały się nie w Auli Synodu, ale na otwartej przestrzeni w obszernej Auli Pawła VI, w grupach, przy okrągłych stołach. Wszyscy mieli przed sobą nie tyle stół prezydialny czy ekran, ale przede wszystkim twarze tych, z którymi przyszło im pracować w takim synodalnym zespole.
Papież Franciszek już na początku spotkania zapowiedział, że to nie jest zgromadzenie parlamentarne, że nie chodzi o to, by coś komukolwiek narzucać, kogoś przegłosowywać, ale przede wszystkim nastawić się na słuchanie, na bycie prowadzonym przez Ducha Świętego. Stąd ograniczenie ekspozycji na media, na sprawozdania, konferencje prasowe, itp. I to rzeczywiście zadziałało. Sami uczestnicy mieli więcej przestrzeni do osobistej refleksji, do ‘słuchania’, do bycia wrażliwymi na ‘poruszenia Ducha’. Dla nas, jezuitów, taka dynamika jest naturalna i zrozumiała. Tym bardziej cieszy, że Franciszkowi udało się przekazać innym uczestnikom Synodu najważniejszą rzecz: sukces tego zgromadzenia zależy tylko i wyłącznie od zdolności poddania się Bożemu prowadzeniu i uważności na poruszenia Ducha Świętego.
Patrząc zatem na owoce tego spotkania, można przypuszczać, że towarzyszyła mu łaska Boga. W świecie, który żywi się kontrowersją i podsycaniem konfliktów, mieliśmy przykład, że można przeprowadzać duchowe rozeznanie dla wspólnoty Kościoła, która funkcjonuje w tak różnych uwarunkowaniach społecznych, politycznych i kulturowych. Trzeba zauważyć, że podejmowano tematy otwarcie, bez żadnych ograniczeń ani jakiejkolwiek cenzury. I było w tym szukanie tego, co bardziej właściwe nie dla przeforsowania ‘swojego’, ale dla dobra wszystkich.
Oczywiście, nie możemy być naiwni. Zły duch także działa i robi wszystko, żeby skomplikować proste drogi Boże. Widać to u ‘dyżurnych’ krytyków wszystkiego, co robi Franciszek. W tym duchu odczytuję też potęgujące się ogólnoświatowe napięcia, kryzysy, stare i nowe wojny. To nie jest przecież obojętne. Tak działa zły duch. Z tym należało się liczyć. Ale to nie może przesłonić dobra, jakie się dokonało.
Synod się jeszcze nie zakończył. Druga część odbędzie się za rok, w październiku 2024. Kilka kwestii będzie w tym czasie badanych od strony teologicznej, aby można się było nimi zająć na kolejnej, finałowej sesji. To, czego byliśmy świadkami do tej pory robi jednak wrażenie. To był nowy, ożywczy i obiecujący powiew Ducha Świętego.
Skomentuj artykuł