Potrzeba etyki militarnej
Wojna, i to jedna z jej istotnych cech, deprawuje wszystkie strony, pozbawia nas empatii i odbiera zdolność adekwatnej oceny moralnej. To dlatego tak istotne jest, by obok teorii wojny sprawiedliwej pamiętać także o etyce prowadzenia wojen, o zasadach moralnych związanych z tym, co ze swojej istoty jest niewątpliwie złem.
Mam przed oczami zdjęcia Aleksandra Dugina z zasłoniętą, ale niewątpliwie zrozpaczoną twarzą, spoglądającego na zniszczony wybuchem samochód, w którym zginęła jego córka. Sam mam dzieci i nawet trudno mi sobie wyobrazić, co czuje wówczas ojciec, ale rozpacz, ból, wstrząs musi być ogromny. I choć Dugin jest, jeśli chodzi o poglądy i ich znaczenie dla budowania rosyjskiego imperializmu, postacią odgrywającą okropną rolę, to tak zwyczajnie po ludzku mu współczuję. Nikt z nas, nawet ten, kto usprawiedliwia mordowanie całych narodów (a Dugin to robił) nie jest przygotowany na śmierć najbliższych w okrutnym zamachu, w którym sam miał zginąć. W każdym ojcu będzie straszliwa świadomość, że dziecko zginęło za niego, że gdyby nie zamiana samochodów ona by żyła. Straszliwa świadomość.
Dlaczego o tym piszę? Otóż dlatego, że gdzieniegdzie pojawia się satysfakcja z tej śmierci, zadowolenie, że oto "udało się załatwić" osobę, która niewątpliwie wyznawała paskudne poglądy. To jeden z efektów wojny, że poddajemy się znieczuleniu, że miejsce myślenia moralnego zastępuje myślenie w kategoriach zemsty, odegrania się. Na to - nawet, gdy jest to zrozumiałe emocjonalnie - nie powinno być zgody moralnej. Wojna, jeśli nie ma się stać wojną totalną (a to oznacza także totalnie pozbawioną reguł), musi kierować się pewnymi zasadniczymi zasadami. A jedną z najbardziej podstawowych jest ochrona życia cywili. Daria Dugina nie była oficerem, ani żołnierzem. Jej ojciec - choć niewątpliwie był jednym z ideologicznych mózgów zbrodniczych działań Putina - także był cywilem. Życie cywilów zaś powinno być - na ile to możliwe - chronione w czasie działań wojennych. Akty terrorystyczne, choć oswoiliśmy je sobie i nauczyliśmy je usprawiedliwiać, skierowane przeciwko cywilom nie są dopuszczalne moralnie. Oswoiliśmy sobie także zemstę na całych narodach za działania ich przywódców. Michael Walzer, jeden z najznakomitszych etyków wojny, wskazuje, że tak właśnie usprawiedliwiono, to co w istocie było zbrodnią wojenną i aktem terroru skierowanym przeciw cywilom, a mianowicie masowe naloty na miasta niemieckie. Ich istotą był odwet i zemsta, a nie osiąganie celów militarnych, skierowane one były przeciw cywilom, a nie przeciwko armii.
Czym innym (choć i to dla części etyków wojskowości pozostaje sporne) jest zamach na oficera, dowódcę dowodzącego zbrodniczą akcją. To może być działanie usprawiedliwione moralnie, zawsze jednak musi brać pod uwagę ochronę choćby niewinnych bliskich osoby, która ma być zabita. I to, że Rosjanie tych zasad nie przestrzegają (a że tego nie robią jest jasne) nie może stać się argumentem w sporze o to, czy zamach na Dugina, którego ofiarą padła jego córka był moralnie usprawiedliwiony. Nie był.
I żeby nie było wątpliwości, moim zdaniem, nie ma żadnych powodów, by oskarżać o tę zbrodnię Ukrainę. Fundamentalne pytanie cui bono pozwala ocenić, że walcząca o swoją niepodległość Ukraina nie miała żadnego interesu, by zlikwidować Dugina. Owszem był on paskudnym propagandzistą, ale jego śmierć nie sprawi, że paskudnych propagandzistów w Rosji będzie mniej. Jego śmierć (a przypomnijmy, że wszystko wskazuje na to, że Daria Dugina zginęła przez przypadek, zamiast niego) nie osłabi, a wzmocni morale w Rosji. I wreszcie tego rodzaju zamach może tylko osłabić pozycję Ukrainy na Zachodzie, odwrócić od niej sympatię. I już tylko to czyni niemal pewnym, że to nie Ukraińcy stoją za zamachem. Jeśli ktoś za niego odpowiada, to raczej ktoś wewnątrz Rosji, kto chciał komuś (w obecnej sytuacji, gdy życie wewnętrzne putinowskiego imperium jest owiane tajemnicą, trudno rozstrzygać komu) przekazać jakiś sygnał. Ten, kto miał go odebrać, już wie, o co toczy się gra. I z pewnością możemy spodziewać się kolejnych elementów tej gry. W Rosji nie jest ona niczym nowym, ani niczym zaskakującym. W niczym nie zmienia to jednak faktu, że i tam jest głęboko niemoralna.
Skomentuj artykuł