Problem z komunią duchową dla rozwodników
Jeśli komunia święta eucharystyczna i komunia święta duchowa mają to samo znaczenie (wskazuje na to również bp Jean-Paul Vesco w swojej książce poświęconej duszpasterstwu niesakramentalnych), to dlaczego jedną rozwodnicy ponownie poślubieni mogą praktykować, a drugiej (tej sakramentalnej) już nie?
W Bibliotece Tygodnika Powszechnego ukazała się kolejna pozycja. Tym razem jest to książka księdza profesora Wacława Hryniewicza Blask miłosierdzia. W pewnym momencie (odnosząc się do zakazu przyjmowania przez osoby rozwiedzione i ponownie zaślubione Komunii świętej) jeden z najwybitniejszych polskich teologów stawia kilka ważnych pytań: "Czy Kościół ma prawo odmawiać sakramentów ludziom rozwiedzionym, żyjącym w nowych związkach? Czy te sakramentalne misteria są tylko dla ludzi cnotliwych, wybranych i sprawiedliwych? Któż z nas jest wystarczająco sprawiedliwy i dobry, jeżeli nawet Jezus zabronił uczniom nazywać dobrym siebie samego? «Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg» (Łk 18, 19). Czy komunia jest jedynie nagrodą dla arystokratów cnoty? Czy nie jest także lekarstwem dla grzesznych ludzi? «Zdrowi nie potrzebują lekarza, lecz ci, którzy się źle mają» (Mk 2, 17) - przekonywał Jezus. Nie są to słowa na wiatr. Eucharystia jest nie tylko posiłkiem, "wiatykiem" na drogę życia, ale również lekarstwem".
W świetle tych pytań wraca raz jeszcze kwestia, co począć z Eucharystią, z komunią świętą w odniesieniu do osób, które żyją w związkach niesakramentalnych? Czy istnieje jakakolwiek możliwość, aby mogły one przyjmować komunię świętą?
Wydaje się, że pewnym rozwiązaniem może być propozycja komunii świętej duchowej. Przypomnienie tej wielowiekowej tradycji dokonało się w ostatnich latach niejako w dwóch odsłonach. Najpierw Jan Paweł II w swojej ostatniej encyklice Ecclesia de Eucharistia (pkt 34) zachęcił do praktykowania komunii świętej duchowej. Fakt, że powołał się przy tym na świadectwo świętej Teresy z Avila sprawił wrażenie, jakoby komunia święta duchowa była drogą dla tych, którzy ze względów fizycznych (brak kapłana, choroba) czy też racji kulturowych nie mogą przyjąć komunii świętej eucharystycznej. Ale papież ani słowem nie wspomina o dyspozycji moralnej wiernego. Powtarzam: przywołanie świętej Teresy Wielkiej pozostawia wrażenie, że dyspozycje wiernego praktykującego komunię świętą duchową i przyjmującego komunię świętą eucharystyczną muszą być takie same.
Czy takie było zamierzenie Jana Pawła II, czy też chciał jedynie, przywołując nieco zapomnianą praktykę komunii świętej duchowej, najzwyczajniej w świecie podeprzeć to swoje zaproszenie autorytetem jednej z największych mistrzyń życia duchowego? Trudno odpowiedzieć, gdyż Benedykt XVI, nawiązując w swojej adhortacji Sacramentum Caritatis (pkt 55) do tych intuicji Jana Pawła II, zmienił nieco perspektywę. Napisał bowiem: "Nawet wtedy, kiedy nie jest możliwe przystąpienie do sakramentalnej Komunii, uczestnictwo we Mszy św. pozostaje konieczne, ważne, znaczące i owocne. W tej sytuacji dobrze jest żywić pragnienie pełnego zjednoczenia z Chrystusem, za pomocą, na przykład, praktyki komunii duchowej, przypomnianej przez Jana Pawła II i polecanej przez świętych mistrzów życia duchowego". Kontekst wydaje się jednoznacznie sugerować, że prawo do komunii świętej duchowej mają także ci, którzy, z racji moralnych, nie mogą przyjmować komunii świętej eucharystycznej.
Czym zatem jest komunia święta duchowa? Zasadniczo sprowadza się ona do trzech aktów wiernego: aktu wiary w realną obecność Jezusa Chrystusa w Eucharystii; aktu miłości skierowanej właśnie ku Jezusowi oraz aktu pragnienia, aby Jezus zechciał wejść w życie, w historię wiernego. Tak komunię świętą duchową opisuje francuski teolog i duszpasterz małżeństw Michel Martin-Prével. On również podkreśla (zgodnie zresztą z duchowością eucharystyczną), że jedna i druga komunia przynieść może te same owoce.
Ale właśnie to prowokuje do dalszych pytań. Jeśli komunia święta eucharystyczna i komunia święta duchowa mają to samo znaczenie (wskazuje na to również bp Jean-Paul Vesco w swojej książce poświęconej duszpasterstwu niesakramentalnych), to dlaczego jedną rozwodnicy ponownie poślubieni mogą praktykować, a drugiej (tej sakramentalnej) już nie? Klasyczna odpowiedź (zawarta w Familiaris consortio Jana Pawła II) brzmi, że dopuszczenie niesakramentalnych do komunii świętej eucharystycznej wprowadziłoby wiernych w błąd co do doktryny o nierozerwalności ważnie zawartego sakramentu małżeństwa. Praktykując zaś komunię świętą duchową, nikt z wiernych nie musi dawać temu wyraz na forum publicznym, zewnętrznym.
Wszystkie wspomniane przeze mnie trzy akty komunii świętej pragnienia można dokonać w przysłowiowej izdebce swojego serca. Niejako poza oczami innych wiernych. Zdaje się, że podobna intencja towarzyszy wskazaniom Kościoła, który poleca, aby niesakramentalni, żyjący jak brat i siostra, do komunii eucharystycznej przystępowali poza swoją parafią, czyli tam gdzie nikt nie rozpoznaje ich sytuacji życiowej.
W związku z tym trzeba byłoby postawić pytanie, czy powinno się jakimś gestem ujawniać, upubliczniać fakt praktykowania komunii świętej duchowej? Jedna z propozycji niektórych Kościołów (tak dzieje się chociażby we Francji i w Holandii) polega na tym, aby w trakcie Eucharystii niesakramentalni uczestniczyli w procesji komunijnej i przyjmowali błogosławieństwo, co miałoby być jakimś znakiem, ujawnieniem ich wewnętrznej dyspozycji.
Nie sposób nie dostrzec innej poważnej obiekcji wobec komunii świętej duchowej. Na czym miałaby polegać jej materialność - istotna przecież w ekonomii sakramentalnej? Komunii świętej eucharystycznej taką materialność gwarantuje chleb i wino, w komunii duchowej takiego wymiaru materialnego jednak brakuje.
Czym zatem jest Komunia święta duchowa? Realnym przyjęciem Jezusa Chrystusa, który przychodzi do grzesznego człowieka (przy założeniu, że wszyscy jesteśmy grzesznikami, a nie tylko niesakramentalni), czy też pewną subiektywną namiastką komunii z Jezusem, której pragniemy?
Skomentuj artykuł