"Przeprosiny" księdza Rydzyka. Pozorowane ruchy i zamiatanie problemów pod dywan
Piotr Żyłka
Nawet jeśli uznamy te wątpliwe przeprosiny za szczere, to przecież dotyczą one tylko jednej wypowiedzi. Nie ma tu przeprosin za konsekwentne promowanie w toruńskich mediach chorej narracji opowiadającej o tym, że próby oczyszczenia Kościoła z patologii są de facto zmasowaną akcją niszczenia Kościoła.
"Ksiądz Rydzyk przeprosił za swoje skandaliczne słowa. W końcu coś drgnęło. Jest się z czego cieszyć".
A teraz spójrzmy bliżej na to, co się wydarzyło.
1) Jeszcze dziś rano w wywiadzie dla "Naszego Dziennika" redemptorysta szedł w zaparte, za nic nie przepraszał, a nawet wzmacniał swoją wypowiedź twierdząc, że tak "zabija się Kościół" i dodawał, że "nie tylko ks. bp Edward Janiak jest męczennikiem, ale bardzo wielu biskupów, kapłanów, ludzi świeckich, ludzi zatroskanych o drugiego człowieka, o Ojczyznę".
2) Wczesnym popołudniem sytuacja się zmieniła. Do mediów trafiło oświadczenie księdza Rydzyka, o którym mówi się, że ma ono być przeprosinami.
Czy na pewno? Kluczowe słowa tego oświadczenia brzmią tak: "Zdaję sobie sprawę, iż moje spontanicznie wypowiedziane słowa zostały inaczej zrozumiane i boleśnie dotknęły wiele osób. Przepraszam, iż tak się stało. Nie było to moim zamiarem".
Czyli - powiedziałem, co powiedziałem, ale nie zostałem dobrze zrozumiany, więc przepraszam, jeśli ktoś nie zrozumiał dobrze tego, co chciałem powiedzieć.
Trudno tak pokrętne stawianie sprawy uznać za szczere przeprosiny.
3) Ale zasadniczy problem tkwi jeszcze głębiej. Nawet jeśli uznamy te wątpliwe przeprosiny za szczere, to przecież dotyczą one tylko jednej wypowiedzi.
Nie ma tu przeprosin za konsekwentne promowanie w toruńskich mediach chorej narracji opowiadającej o tym, że próby oczyszczenia Kościoła z patologii są de facto zmasowaną akcją niszczenia Kościoła. Nie ma przeprosin za atakowanie organizacji wspierających skrzywdzonych (Zranionych w Kościele i Fundacji św. Józefa). Nie ma przeprosin za wieloletnie układy i biznesy z politykami.
Mamy wątpliwej jakości "przeprosiny" za jednostkową wypowiedź. Pewnie z nadzieją, że załatwią one sprawę i będzie można dalej robić swoje. Ludzie sobie pokrzyczeli, a teraz wrócimy do porządku dziennego.
Boję się, że właśnie tak to wszystko się skończy. Pozorowane ruchy, których celem jest ponowne zamiecenie prawdziwych problemów pod dywan. Nic z wyciągania wniosków i konsekwencji. Nic z odpowiedzialności za działania, na które nigdy nie powinno być przyzwolenia.
Parafrazując wypowiedź księdza Rydzyka z dzisiejszego wywiadu dla "Naszego Dziennika" - właśnie tak zabija się Kościół.
Tekst pierwotnie ukazał się na Facebooku Piotra Żyłki
"Ksiądz Rydzyk przeprosił za swoje skandaliczne słowa. W końcu coś drgnęło. Jest się z czego cieszyć". A teraz...
Opublikowany przez Piotr Żyłka Wtorek, 8 grudnia 2020
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł