Radość z przynależności

(Fot. pl.depositphotos.com)

Kilka dni temu napisał do mnie bardzo wierzący mężczyzna, który podzielił się ze mną swoim bólem. „Czuję się, jakbym był człowiekiem drugiej kategorii” - napisał Pan Zbigniew (imię zmienione). Bardzo poruszyły mnie jego słowa. Można by sądzić, że to poczucie wykluczenia zrodziło się z faktu, że ów mężczyzna jest osobą homoseksualną. Czy jednak aby na pewno? Czy rzeczywiście taka jest przyczyna bólu człowieka, który czuje się jakby należał do „gorszego sortu”?

Oczywiście, że to nie orientacja seksualna jest tutaj problemem, lecz fakt, że my - Kościół - nie potrafimy patrzeć na drugiego człowieka oczami Jezusa, przez pryzmat Ewangelii.

Tę smutną i bolesną wiadomość od Pana Zbyszka odczytuję zaś jako pytanie o wskazówkę dotyczącą jego dalszego życia, także - a może przede wszystkim - w Kościele.

DEON.PL POLECA

Z podobnymi pytaniami nad brzegami Jordanu musiał mierzyć się Jan Chrzciciel. Pytały go tłumy: „Cóż mamy czynić?” i celnicy: „Nauczycielu, co mamy czynić?”, a nawet żołnierze: „A my, co mamy czynić?”. Ciekawe, że Jan odpowiadając na te pytania i wskazując drogę nawrócenia, wcale nie odnosił się do kwestii obyczajowych i nikomu nie zaglądał do przysłowiowego łóżka. Wskazywał raczej na konieczność empatii, wyzwolenia z egoizmu i dostrzegania bliźniego: „Kto ma dwie suknie, niech jedną da temu, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni”.

Podkreślał fundamentalne znaczenie uczciwego życia i sprawiedliwości społecznej: „Nie pobierajcie nic więcej ponad to, ile wam wyznaczono”. Mówił o godnym traktowaniu każdego człowieka i przestrzeganiu granic władzy: „Nad nikim się nie znęcajcie i nikogo nie uciskajcie, lecz poprzestawajcie na swoim żołdzie”.

Ludzie przychodzący do Jana z manowców, pytający „co mamy czynić?”, zostali przyjęci ze słowem współczucia. Szarzy obywatele, skorumpowani urzędnicy i żołnierze okazali się być ludźmi autentycznie wierzącymi. Rzecz jasna nie dlatego, że dopuszczali się nieprawości, ale dlatego, że byli gotowi zmienić swoje życie.

Odnajdujemy tu pierwszy, charakterystyczny rys teologii św. Łukasza, stanowiący motyw przewodni jego dzieła: to nie przywódcy religijni, ale ludzie z marginesu wiary okazują się być tymi, którzy szczerze poszukują Boga. I dostępują daru zbawienia. Czy nie jest to Radosna Nowina dla każdego z nas? Czy nie jest to wystarczający powód do radości dla nas - grzeszników?

Jako ludzie wierzący, a zwłaszcza jako księża, lubimy innym mówić, jak mają żyć i co powinni w swoim życiu zmienić. Tymczasem Jan zgoła inaczej postępuje z tymi, którzy do niego przychodzą. Ku naszemu zdumieniu, mają oni czynić dalej to, co dawniej. Poborcy podatkowi nie muszą porzucać dotychczasowego zajęcia. Żołnierze nie powinni wzniecać powstania przeciwko marionetkowemu królowi. Znakiem pokuty i nawrócenia ma być wypełnianie obowiązków oraz towarzysząca temu dbałość o to, aby inni mogli żyć godnie. Nie są to zatem restrykcje ograniczające ludzką wolność, ale coś znacznie trudniejszego. Jan stawia słuchaczy wobec perspektywy akceptacji swojego losu i wzięcia za niego odpowiedzialności. Radości życia nie zabija bowiem chodzenie za głosem sumienia i przestrzeganie przykazań, ale niezgoda na swoje życie i powołanie. Kapłani i faryzeusze odchodzą od Jana przygnębieni...

Radość prawdziwa, do której zaprasza nas liturgia trzeciej niedzieli Adwentu, powstaje nie wtedy, gdy upijamy się iluzją prawości i przekonaniem o własnej moralnej doskonałości, ale gdy poznajemy, że to co robimy, ma sens dla nas i dla innych. Ta radość wybucha, gdy odnajdujemy na nowo zmysł przynależności do wspólnoty, potrzebującej naszej codzienności. Wtedy też odkrywamy, że „Pan jest blisko”. Mam nadzieję, że Pan Zbigniew (oraz wiele innych osób poszukujących swojego miejsca w Kościele) odkryje na nowo swoją przynależność do wspólnoty, a Kościół - wspólnota, MY - odkryjemy, jak bardzo potrzebujemy każdego człowieka.

Proboszcz parafii na South Kensington w Londynie

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Radość z przynależności
Komentarze (6)
JB
~Janina Baptyś
14 grudnia 2021, 06:48
Wielebny Księże Bartoszu, Miło, że głosi Ksiądz radość z przynależności. Dziś to bardzo potrzebne, skoro ustanawia się ministerstwa samotności (Loneliness Ministry). Ale czy sumienie pozwala się utożsamiać z organizacjami, które samotność kreują, wzmacniają i wykorzystują? Nauczają np. „Kościół nie zostawia ich samotnych w obliczu życiowych zmagań.” ( http://episkopat.pl/swiadkowie-ewangelii-zycia/ ), ale zamiast zorganizować, lub chociaż wezwać do zorganizowania skutecznej pomocy w prawidłowej integracji w rodzinie i innych wspólnotach życia, rozpowiadają o jakichś ideologiach, tęczowych zarazach itp. Czy naprawdę mamy się cieszyć, że wszystko jest po staremu? Czy nie potrzeba nawrócenia od grzechu porzucenia potrzebujących?
BR
Bartek Rajewski
14 grudnia 2021, 19:53
Szanowna Pani Janino, ja piszę (głoszę) o moim osobistym doświadczeniu i doświadczeniu codziennego życia Kościoła, jaki tworzymy w dwóch prowadzonych przeze mnie parafiach. Nie mam wpływu na to, jak żyją inni. Mogę natomiast dzielić się naszym doświadczeniem. Pozdrawiam ciepło! xbr
JY
~john yossarian
13 grudnia 2021, 22:39
"Oczywiście, że to nie orientacja seksualna jest tutaj problemem, lecz fakt, że my - Kościół - nie potrafimy patrzeć na drugiego człowieka oczami Jezusa, przez pryzmat Ewangelii." No nie wiem. To niech ksiądz postawi kropkę nad "i" i powie czy w księdza wspólnocie parafialnej jest miejsce dla homoseksualisty, który nie chce być samotny. I nie chodzi o jego przynależność do jakiejś wspólnoty, ale o związek z drugim człowiekiem. Bo non est bonum esse hominem solum. I to o takie miejsce, żeby nie czuł się gorszym sortem. Przecież nie wolno księdzu dopuścić go do Eucharystii. Weźmie to ksiądz na swe sumienie, mówiąc mu: ok, żyj zgodnie ze swym sumieniem a ja będę udawał przed biskupem, że nie wiem? Tylko się nie afiszuj, bo obaj oberwiemy? Bo wicie, rozumicie - ticho jediesz, dalszje budjesz? Jeśli nie (co w świetle katolickiej etyki seksualnej zrozumiałe), to przecież gorszy sort, bo orientacja powoduje ograniczenia. Jeśli tak, to też gorszy sort, bo trzeba udawać.
BR
Bartek Rajewski
14 grudnia 2021, 19:51
Tak, w naszej parafii jest miejsce dla osób homoseksualnych. W naszej parafii są takie osoby. Takie osoby są w naszej Radzie Duszpasterskiej. Pozdrawiam. xbr
JY
~john yossarian
16 grudnia 2021, 15:00
Do xbr. To trzymam kciuki za Księdza i taką parafię. I za to żeby takich parafii było więcej. Bo wie Ksiądz, Londyn... "Nie ma takiego miasta Londyn, jest Lądek, Lądek Zdrój."
KB
~Karol Berger
13 grudnia 2021, 15:34
Bardzo piękne przemyślenia, ale sprzeciwiam się takiemu ukrytemu myśleniu widocznemu pod ich powierzchnią. "Posłodzę trochę świeckim, a dokopię kapłanom i duchownym, bo to teraz trochę modne i świeccy czują się przez to lepiej". Wcale tak się nie czujemy księże Bartoszu