Rozczarowanie stanowiskiem biskupów

Rozczarowanie stanowiskiem biskupów
Janusz Poniewierski

Czuję się lekko rozczarowany stanowiskiem biskupów diecezjalnych, którzy obradowali 25 sierpnia na Jasnej Górze. Oczekiwałem, że podejmą rzetelną próbę wyjaśnienia wiernym znaczenia podpisanego właśnie przesłania do narodów Polski i Rosji. Oraz że zastanowią się nad duszpasterskimi sposobami wprowadzenia w codzienne życie polskich katolików wartości przebaczenia i pojednania. Oni natomiast, kierując się troską o "lepsze zaznajomienie wiernych z treścią tego historycznego dokumentu", ograniczyli się do przyjęcia uchwały o jego publicznym odczytaniu w kościołach.

To, moim zdaniem, nie najlepszy pomysł. Można było bowiem - i raczej trzeba było - ogłosić list do wiernych, tłumaczący powody, dla których orędzie zostało podpisane, i odpowiadający na zgłaszane z różnych stron zastrzeżenia i wątpliwości. Ba, jeśli chodzi o racje przemawiające za porozumieniem polsko-rosyjskim, głos biskupów mógł - i chyba powinien - być przygotowany już wcześniej. Idealny termin jego publikacji stanowiła uroczystość Matki Boskiej Częstochowskiej (26 sierpnia). To właśnie Maryję w Jej jasnogórskim wizerunku należało czym prędzej ogłosić Patronką trudnego procesu jednania Polaków i Rosjan. Niestety, szansę tę zmarnowano. Kolejną dobrą datą byłaby niedziela 16 września - ze względu na przypadającą nazajutrz 73. rocznicę sowieckiej napaści na Polskę. Ale czy członkowie Konferencji Episkopatu Polski myślą takimi symbolicznymi kategoriami? Czasem na pewno tak, chyba jednak nie zawsze…

DEON.PL POLECA

Orędzie zostanie odczytanie w niedzielę 9 września i w tym akurat wypadku chodzi chyba tylko o pierwszy wolny termin (2 września polscy katolicy wysłuchają innego listu biskupów - o wychowaniu). Bardzo chciałbym się mylić co do tej interpretacji. Bo przecież mogło być i tak, że biskupi, wybierając ów termin, kierowali się treścią czytań liturgicznych. Że chodziło im o to, by prowokacyjny dla wielu tekst zabrzmiał tuż po słowach Jezusa: "Effatha. Otwórz się" (por. Mk 7, 34). I po proroctwie Izajasza, iż "przejrzą oczy niewidomych i uszy głuchych się otworzą. (…) trysną zdroje wód na pustyni i strumienie na stepie; spieczona ziemia zmieni się w staw, spragniony kraj w krynice wód" (Iz 35, 5-7). Cuda są przecież możliwe. "Duch wieje, kędy chce", a my powinniśmy się modlić, aby - przynajmniej w odniesieniu do niektórych czytelników i słuchaczy Biblii - słowa te stały się rzeczywistością.

Wracając jednak do postulowanego przeze mnie listu biskupów, mógłby on być wolny od braków i słabości, jakie wytyka się przesłaniu podpisanemu przez patriarchę Cyryla I i przewodniczącego KEP abp. Józefa Michalika (wynikają one w dużej mierze z tego właśnie, że to dokument dwustronny, w którym trzeba było negocjować każde niemal zdanie). Mógłby on też podjąć problem winy, jaką wobec Rosjan ponoszą Polacy. Przecież dzisiaj większość naszych rodaków nie umiałaby odpowiedzieć na pytanie, dlaczego (i za co!?) mieliby prosić Rosjan o wybaczenie. Trzeba zatem to, co mieli na myśli sygnatariusze orędzia, głośno wypowiedzieć. I (przynajmniej spróbować) nad tym pomyśleć.

Tak, wiem, że istnieje polsko-rosyjska Grupa do Spraw Trudnych złożona z historyków. Wiem także, iż w Kościele powstaje zespół ds. dialogu z Rosyjską Cerkwią Prawosławną. To bardzo dobrze, ale to jednak nie wystarczy. Potrzebne jest bowiem coś więcej: modlitwa Kościoła i jego "praca u podstaw".

Tymczasem, zamiast zapowiedzi programu pracy nad polską samoświadomością i pamięcią, czytam oświadczenie jednego z biskupów, że Kościół w Polsce "czeka teraz na reakcję strony rosyjskiej i w ślad za tym chętnie podejmie konkretne inicjatywy".

Na miłość boską, tu przecież nie chodzi o dyplomatyczną dwustronność i równoległość działań. Tu idzie raczej o zrozumienie, dlaczego nasze narody powinny się wreszcie ze sobą pojednać ("w oparciu o pełną prawdę o naszej wspólnej przeszłości"). Powinny, bo pojednanie z drugim to jeden z podstawowych wymogów naszej wiary, wyrażanej między innymi w codziennej modlitwie: "I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom".

Głęboko wierzę, że członkowie KEP mieli dobre intencje, zaś decyzja o publicznym odczytaniu orędzia jest dla części spośród nich aktem nonkonformizmu. Już słychać przecież głosy księży, którzy deklarują, że tekstu przesłania czytać w kościele nie będą. Słychać także o świeckich, zapowiadających, że na czas owej lektury wyjdą ze mszy świętej. No cóż, przypomina mi to reakcję opinii publicznej na słynny list biskupów polskich do biskupów niemieckich sprzed blisko półwiecza. To prawda, że sterowali nią komuniści, niemniej świadkowie tamtych wydarzeń potwierdzają, iż wielu ludzi (niezależnie od skuteczności działań machiny propagandowej) naprawdę wówczas nie rozumiało sensu i znaczenia tego - zdawałoby się szalonego - gestu polskiego Episkopatu. Kto wie, być może i wtedy jacyś księża nie chcieli tego listu czytać w kościele…

Jak widać, historia lubi się powtarzać.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Rozczarowanie stanowiskiem biskupów
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.